Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester. Idzie noc tłustej wigilii, dowcipów i wróżb

ka
Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej
Jaka ostatnia noc starego roku i pierwszy dzień nowego, taki będzie cały przyszły rok - kiedyś ludzie byli pewni prawdziwości tych słów, dlatego bawili się hucznie i nie żałowali sobie potraw. A także żartów.

- Dawniej, kiedy był post, to ściśle go przestrzegano i nie urządzano zabaw - mówi Artur Gaweł, dyrektor Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej. - Ale gdy się kończył, mieszkańcy wsi bawili się intensywnie aż do Środy Popielcowej.

Wydarzeniem, które obchodzili hucznie, był przełom starego i nowego roku.

- Na Podlasiu obchodzono dawniej trzy wigilie - opowiada dyrektor. - Pierwsza była przed Bożym Narodzeniem, druga - przed Nowym Rokiem i trzecia - przed Trzema Królami. Pierwsza i trzecia były postne, natomiast ta przed Nowym Rokiem była nazywana tłustą wigilią, a to dlatego że jadano podczas niej tłuste, najczęściej mięsne potrawy. Był to ważny zwyczaj, ponieważ ludzie wierzyli, że dzięki takim posiłkom nie zaznają w nowym roku głodu.

Tego wieczoru na każdym stole obowiązkowo musiała być lemieszka zwana też prażuchą. Robiło się ją z mąki pszennej sypanej na wrzącą wodę, z dodatkiem słoniny.

- Bywało, że biesiadnicy smarowali nią swoje policzki - mówi Artur Gaweł. - Dodawali też do lemieszki sadzę i smarowali nią okna domów, w których mieszkały dziewczęta.

To nie były jedyne żarty, jakie w noc sylwestrową robili młodzi.

- Gospodarze opowiadali mi, że kawalerowie wyprowadzali sanie lub wóz poza gospodarstwo albo wnosili je na dach stodoły. Właściciele mieli duży problem, żeby sprowadzić je na dół. Bardzo często żartownisie ściągali furty i bramy. Zatykali też kominy szybą. Gdy gospodyni chciała w Nowy Rok rozpalić w piecu, to nie mogła, bo nie było ciągu powietrza - opowiada dyrektor.

Mieszkańcy wsi, którzy padli ofiarą żartownisiów, nie byli zadowoleni z psikusów, ale przymykali na nie oko, bo przecież karnawał to czas zabawy i odpoczynku.

W tym czasie organizowano też huczne zabawy, podczas których panny próbowały wywróżyć, która pierwsza wyjdzie za mąż.

- W niektórych wróżbach wykorzystywano zwierzęta: pies czy kogut - tłumaczy Artur Gaweł. - Panienki układały w izbach kupki z kości i wpuszczały do środka psa. Pierwsza miała znaleźć męża ta panna, z której kupki pies zjadł pierwszą kostkę. Podobnie było z kogutem - dziewczęta usypywały w izbach kupki zbóż i wpuszczały go do pomieszczenia. Pierwsza miała wyjść za mąż ta dziewczyna, z której kupki ptak zaczął dziobać.

Magazyn Informacyjny. 28.12.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna