Szpital wojewódzki w Białymstoku sięga do kieszeni przyszłych rodziców

- Opłaty to efekt dodatkowych kosztów, jakie ponosimy w związku z tymi porodami - tłumaczy Urszula Łapińska, dyrektor szpitala. - Kosztuje energia, woda, sprzęt jednorazowy. To koszty, których nie pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia. My na tych opłatach nie zarabiamy. Takich porodów nie ma dużo. I to stawka 75 zł za dobę, czyli tylko 3 zł 13 groszy za godzinę.

Jak mówi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ, szpital może pobierać taką opłatę. Dopuszcza ją ustawa o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta z 2008 roku. W artykule 35. czytamy, że pacjent ponosi koszty realizacji praw (...) jeżeli realizacja tych praw skutkuje kosztami poniesionymi przez podmiot leczniczy.

- My płacimy za świadczenie zdrowotne, którym jest poród - mówi Adam Dębski. - I na pewno sam poród nie może być dodatkowo płatny. Natomiast nie finansujemy kosztów, z tytułu dodatkowej opieki nad rodzącą.

Dotąd w Białymstoku, w publicznych szpitalach porody rodzinne były bezpłatne. I w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku nadal są darmowe. Opłaty za dodatkowe usługi przy porodzie od zawsze pobierają prywatne kliniki - to kwota w zależności od tego, czy poród jest naturalny, przez cesarskie cięcie czy np. w wodzie, od 1500 do 2000 złotych. Ale rodząca ma za takie pieniądze zagwarantowaną nie tylko obecnośc partnera, ale luksusowy pobyt i indywidualną opiekę lekarsko-pielęgniarską.

Opłaty za porody rodzinne w publicznych szpitalach od dawna budzą kontrowersje. W Polsce za taką usługę płaci się nawet kilkaset złotych.

Zdaniem Krystyny Barbary Kozłowskiej, rzecznika praw pacjenta, taka sytuacja wymaga uregulowania. Przy jej określaniu powinno kierować się rzeczywistymi kosztami świadczenia. Według rzecznika, rozwiązaniem mogłoby być ustalenie maksymalnej wysokości ceny za poród rodzinny, jaką może pobierać szpital. Takie rozwiązanie jest wykorzystywane np. w przypadku ustalania opłat za wykonanie dodatkowych kopii dokumentacji medycznej.