Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital zamyka drzwi przed pacjentami, bo NFZ nie chce płacić

Paulina Bronowicz
Lżej chorzy odejdą z kwitkiem, bo urologia może przyjmować tylko osoby z zagrożeniem życia – mówi dr Telesfor Saracyn
Lżej chorzy odejdą z kwitkiem, bo urologia może przyjmować tylko osoby z zagrożeniem życia – mówi dr Telesfor Saracyn
Łomża: Puste łóżka i zdenerwowani pacjenci izby przyjęć - to ostatnio coraz częstszy widok w łomżyńskim szpitalu. Placówka zawiesiła przyjęcia kilka tygodni temu, a NFZ odmawia zapłaty za tzw. nadwykonania.

Gdzie najgorzej?

Gdzie najgorzej?

Przyjęcia pacjentów ograniczone są w całym szpitalu. Najgorsza sytuacja panuje jednak na urologii, laryngologii, chirurgii i ortopedii, oddziale chorób wewnętrznych, gastroenterologii, oddziale chorób płuc i pediatrycznym. Tam mogą dostać się tylko osoby w stanie zagrożenia życia. Reszta świadczeń udzielana jest jedynie w izbie przyjęć.

Sytuacja jest bardzo trudna, na razie podtrzymujemy metodę, którą zastosowały inne szpitale w Polsce: nie przyjmujemy pacjentów, których życiu nic nie zagraża - przyznaje Jan Bajno, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.

Od kilku tygodni pacjenci docierają tylko do izby przyjęć - tam, mimo skierowania od lekarza rodzinnego, są odsyłani do domów. Tymczasem podlaski oddział NFZ powtarza, że nie będzie zapłaty za nadwykonania, czyli zabiegi wykonywane powyżej ustalonych limitów, "na kredyt". Szpital liczył, że uzyska na nie dodatkowe pieniądze. Ale NFZ zapłaci tylko za zabiegi, które ratowały życie.

Szpital bez pomysłu
- Większość oddziałów, które wstrzymały przyjęcia, wykonało kontrakt na 120 proc., a nawet więcej. Zabiegi już się odbyły, personel pracował, więc trzeba ludziom zapłacić. Trudno mówić o konkretnym pomyśle na ratowanie placówki. Wiem jedno - nadwykonania zostaną, bo nie jesteśmy w stanie ich zlikwidować - diagnozuje Bajno.

Na razie szpital nie zamierza zwalniać lekarzy ani pielęgniarek. Nie planuje też wysyłania na urlopy bezpłatne na czas trwania kryzysu. Zamierza za to oszczędzać, gdzie tylko się da. Trudno jednak mówić o konkretnych pomysłach na ratowanie placówki, bo dyrekcja ma jeszcze nadzieję na zmianę stanowiska NFZ.

Ratowanie życia - co to jest?
Od ok. miesiąca łomżyński szpital pracuje jak na ostrym dyżurze, tzn. przyjmuje tylko pacjentów w stanie zagrożenia życia.

- Nikt nie podjął się jednak określenia, co to jest zagrożenie życia! Jeśli mam pacjenta, który ma kamienie w moczowodzie, to nie umrze od tego. Ale jeśli rozwinie się sepsa, co zdarza się często, to stan pacjenta od razu się pogarsza - alarmuje dr Telesfor Saracyn, ordynator oddziału urologicznego.

Dlatego pacjenci są przyjmowani bądź odsyłani na odpowiedzialność lekarzy.

- Urologia jest prawie pełna. Sumienie nie pozwala odmówić przyjęcia pacjentom, z których połowa i tak zmaga się z nowotworem, ale lekarze nie mają wyboru - dodaje Saracyn.

Mimo że kolejne pieniądze trafią do placówki już w styczniu, to kolejki, które tworzą się przez aktualne wstrzymywanie przyjęć, przesuną terminy wizyt pacjentów daleko poza początek roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna