Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Grzymała - osiemdziesięcioletni mors

(BJK)
Tadeusz Grzymała, łomżyński mors, świętował 80. urodziny i jubileusz 50-lecia grania w piłkę siatkową
Tadeusz Grzymała, łomżyński mors, świętował 80. urodziny i jubileusz 50-lecia grania w piłkę siatkową
Łomża. Jako młody chłopiec pomagał rodzicom na roli. Hartował się, rozwijał tężyznę fizyczną.

W czasie przemian ustrojowych marzył o studiowaniu handlu zagranicznego. Pasjonował się fotografią. Gościł z aparatem na studniówkach, wykonywał portrety. Został morsem, bo jak twierdzi... mróz go łaskocze. Mowa o Tadeuszu Grzymale, łomżyńskim morsie, który 16 stycznia br. roku obchodził 80. urodziny. O życiu i swojej pasji, a także o tym, jak zdrowo się odżywiać może opowiadać całymi dniami.

Łomżyński siłacz

Jak mówi, jest najsilniejszym człowiekiem w Łomży. Może dlatego że każdy dzień, mimo sędziwego wieku, zaczyna od 20-minutowego treningu przy otwartych drzwiach balkonowych.

- Robię pompki, skaczę, brykam, rozciągam mięśnie. I tak codziennie - mówi Tadeusz Grzymała.
Później przychodzi czas na kąpiel. Najpierw w ciepłej wodzie, a następnie w zimnej. Wszystko po to, by hartować organizm. W jego codziennej diecie nie może zabraknąć tradycyjnej surówki. To ona sprawia, że pan Tadeusz jest sprawniejszy niż jego rówieśnicy.

- Podstawa to warzywa. Kupną surówkę wzbogacam o pomidorki, ogórek i cebulę. Tak, by było w niej jak najwięcej witamin oraz, co ważne, błonnika. Do tego kefir lub mleko i można smacznie zjeść. To mój przepis na zdrowe jedzenie i zdrowe długie życie.

Zimą mi najcieplej

Gdy temperatura za oknem zbliża się ku zeru, on zaciera ręce. Wtedy bowiem czuje się jak ryba w wodzie.

- Gdy miałem 35 może 37 lat przeczytałem artykuł, jak żyć zdrowo i jak zostać morsem. Do dziś stosuję się do tamtych zaleceń - wyjaśnia Grzymała.

Uśmiechnięty staruszek ze swoimi kompanami założył Klub Morsa. Pływacki sezon zaczyna pod koniec marca, zaś wodę opuszcza dopiero w grudniu.

- Najpierw rozgrzewka, później łapię temperaturę w wodzie i po minucie wychodzę. Tak przyzwyczajam organizm. Później mogę w zimnej wodzie spędzić osiem, a nawet 10 minut.
Zanim jednak pierwszy raz w życiu wszedł do lodowatej wody, został Eskimosem.

- Organizm trzeba przyzwyczaić do zimna. Nie można się go bać. Jak bym wchodził do wody i bał, że się przeziębię, to pewnie bym się przeziębił. Trzeba być twardym. - podkreśla. - Całą zimę chodzę bez kalesonów.

Dla młodych ludzi ma wiele cennych rad. Chętnie opowiada im o swoim niecodziennym życiu. A od 50 lat gra w piłkę plażową, by pokazać młodym, że warto dbać o dobrą formę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna