Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Tam zarobisz 40 euro dziennie!"

Izabela Krzewska [email protected]
– Zrobiły to, bo chciały wyłudzić ode mnie pieniądze – tłumaczyła zachowanie pokrzywdzonych Aneta G. – To ja jestem ofiarą w tej całej sprawie
– Zrobiły to, bo chciały wyłudzić ode mnie pieniądze – tłumaczyła zachowanie pokrzywdzonych Aneta G. – To ja jestem ofiarą w tej całej sprawie Archiwum
Wreszcie zakończył się proces znanej białostockiej wróżki oskarżonej o handel ludźmi. Zdaniem prokuratury, Aneta G. zwabiła trzy białostoczanki do Grecji i namawiała je do uprawiania prostytucji. Sąd uznał, że jest winna... ale tylko częściowo.

Zaczęło się od przypadkowego spotkania w jednym z białostockich sklepów. Był listopad 2005 roku. Siostry Monika i Ewa pracowały tam jako ekspedientki. Do trzęsących się z zimna kobiet podeszła Aneta G. Pochwaliła się, że jedzie niedługo do Grecji i polskie mrozy jej nie straszne. Na koniec złożyła białostoczankom kuszącą propozycję pracy za granicą. Miały pracować w greckim klubie "Playboy", jako kelnerki. Ciepły klimat, 40 euro dziennie plus napiwki od klientów... To dużo ciekawsze zajęcie niż sprzedawanie pietruszki w spożywczaku.

Czy postawisz mi drinka?
Pracę oferował konkubent Anety G., Grek Labros. Do niewielkiego miasta Trikala, w środkowej części Grecji, najpierw pojechała znajoma sióstr - Agnieszka. Miała sprawdzić warunki. Po dwóch tygodniach, tuż przed Sylwestrem, dołączyły do niej Monika i Ewa.

Przez tydzień, który spędziły za granicą, sprzątały, a Aneta G. uczyła je języka greckiego.

- Były to zwroty "Czy postawisz mi drinka?", "Wyjdziemy razem?", "Czy mogę się przysiąść?" - przypomina sobie 31-letnia Monika w rozmowie z "Gazetą". - Choć Aneta G. zabierała nas do restauracji, nic dla nas nie zamawiała. Mówiła, żebyśmy tu "brały za kolana" mężczyzn i nie reagowały, kiedy oni będą to samo robić.
Mimo to na początku relacje z oskarżoną układały się bardzo dobrze. Kobiety zwiedzały miasto, przesiadywały w kafejkach internetowych. Przełomem była awantura podczas imprezy noworocznej. Agnieszka odmówiła seksu z mężczyzną, który jak się okazało, zapłacił za to oskarżonej.

- Po tym wydarzeniu atmosfera w domu znacznie się pogorszyła - przyznała 40-letnia Agnieszka. - Oskarżona stała się apodyktyczna, nerwowa. Mówiła dużo o seksie. Proponowała, że jak chcemy, to może załatwić nam jakichś mężczyzn. Podkreślała, że w Grecji sporo się na tym zarabia, nawet 100 euro za jeden raz.
Niepokój pań wzbudzały też inne sprawy:

- Aneta kazała nam wyrobić książeczki zdrowia, robić regularnie badania dermatologiczne i... ginekologiczne, żeby, jak to powiedziała, "wykluczyć choroby weneryczne" - zeznała przed sądem Monika. - Wtedy przestraszyłyśmy się na dobre.

Kobiety podsłuchały rozmowę oskarżonej i Labrosa, z której wynikało, że za kilka dni zostaną rozdzielone i wywiezione na Kretę. Zaczęły organizować ucieczkę.

- Wpadłyśmy w panikę - mówi Monika. - Zwróciłyśmy się o pomoc do La Strady. Chciałyśmy uciec.
Fundacja Przeciwko Handlowi Kobietami La Strada powiadomiła lokalną policję, która zorganizowała odsiecz. Tego dnia Polki były w domu same. Odwiezione na komisariat, dowiedziały się, że ich gospodarz Labros niedawno wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę za pobicie i... handel żywym towarem.

Sąd: winna zwabienia za granicę
Organy ścigania sprawą białostoczanek zajmowały się 5 lat. Śledztwo, prowadzone najpierw przez grecką, a później polską prokuraturę, zakończyło się aktem oskarżenia. W miniony poniedziałek białostocki sąd wymierzył Anecie G. karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę 6 tys. zł. To kara za zwabienie w celu uprawiania prostytucji. Z pozostałych zarzutów, tj. sutenerstwa, pozbawienia wolności i ukrywania dokumentów sąd wróżkę uniewinnił. Sędzia tłumaczył to brakiem dowodów, że ktokolwiek namawiał kobiety do uprawiania "najstarszego zawodu świata" czy też więził je lub ograniczał swobodę.

Sprawa od początku budziła pewne wątpliwości. Choć zarówno Aneta G., jak i jej adwokat usiłowali przekonać sąd, że wróżka chciała pomóc swojemu znajomemu Grekowi w znalezieniu pracowników, a Polkom - pracy, sąd nie był przekonany co do czystości intencji wróżki.

- Nie jest to sytuacja zwyczajna, że oskarżona na swój koszt zorganizowała wyjazd pokrzywdzonych do Grecji, a tam sponsorowała im pobyt, karmiła, kupiła karty do telefonu. A wszystko to w sytuacji, kiedy kobiety wciąż nie zarabiały, bo lokal, w którym miały pracować był wciąż w remoncie - zauważyła sędzia Barbara Paszkowska podczas uzasadnienia wyroku.

Grecy to taki wielkoduszny naród
Tą zaskakującą dla niektórych wielkoduszność, oskarżona tłumaczyła mentalnością Greków:
- Oni już tacy są. Utarte jest, że się pomaga. Nie chcieli niczego w zamian - przekonywała wróżka sąd w rok i 3 miesiące po rozpoczęciu procesu. Wcześniej, choć konsekwentnie nie przyznawała się do winy, odmawiała wyjaśnień. Dlatego tak naprawdę dopiero kilka tygodni temu poznaliśmy jej wersję tych wszystkich wydarzeń. Wynika z niej, ze Aneta G. działała z altruistycznych pobudek.

- Przed sądem pokrzywdzone odwołały swoje wcześniejsze zeznania - podsumowała adwokatka wróżki, Katarzyna Okła-Dzienis, w mowie końcowej. - Powiedziały, że nie były więzione, miały możliwość swobodnego przemieszczania się. Poza tym pani Aneta kupiła im bilety lotnicze w obie strony. Mogły same ustalić datę powrotu. Po przyjeździe zgłosiła pobyt Polek na policji, aby mogły pracować legalnie. Czy robiłaby to, gdyby miała zamiar uprowadzić i więzić te kobiety? - pytała retorycznie.

Wątpił w to prokurator, który prawdopodobnie złoży odwołanie od wyroku.

- To nie była wakacyjna sielanka. Trudno przypuszczać, że zachowanie pokrzywdzonych było tak absurdalne, że zdecydowały się uciec z powrotem do kraju bez wyraźnych powodów - powiedział Piotr Bilewicz.
Oskarżonej groziło 10 lat więzienia.

Imiona pokrzywdzonych zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna