Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tata jest w Białymstoku, a mama w Belgii. I walczą o córkę

Agata Sawczenko
Tomasz Czeremcha z Białegostoku przez trzy lata samotnie wychowywał córkę. Bo żona wyjechała za granicę. W lipcu matka - bez wiedzy ojca - zabrała dziecko ze sobą do Belgii. - Od kilku miesięcy nie widziałem córeczki - żali się białostoczanin.

Teraz praktycznie nic nie wiem o losach mojego dziecka - mówi zrozpaczony Tomasz Czeremcha. - Nie wiem, w jakiej szkole się uczy. Nie wiem, gdzie dokładnie mieszka, kto się nią opiekuje, gdy jej mama jest w pracy... Wiem tylko tyle, ile powie mi moja 9-letnia córka, bo codziennie do niej dzwonię. A żona? Nawet nie mam jej numeru telefonu, bo nie chce ze mną rozmawiać.

Pan Tomasz o opiekę nad dzieckiem walczy w sądzie. Jednak nadziei na wygraną ma już coraz mniej. Nie liczy na cud. Bo na prośbę o zabezpieczenie pobytu dziecka na czas procesu sędzia praktycznie nie zareagowała. Choć czas na podjęcie decyzji w tym przypadku to tydzień, sprawa ciągnie się już czwarty miesiąc.

Zdaniem pana Tomasza, matka powinna była przygotować Amelkę do wyjazdu do obcojęzycznego kraju. Chociażby zapisać ją na język francuski, żeby łatwiej jej było odnaleźć się w nowym otoczeniu. A tak...

Pan Tomasz opowiada, że miał okazję odebrać żonie córkę. Mógł to zrobić chociażby wtedy, gdy żona przywiozła małą na kilka dni do Białegostoku, mógł wezwać policję.

- Ale odbijać Amelkę jak w filmowym dramacie rodzinnym? Nie.Nie zrobiłbym czegoś takiego swemu dziecku - mówi spuszczając głowę.

Rodzice byli młodzi

Amelka urodziła się w Białymstoku, 9 lat temu. Jej rodzice byli młodzi - ojciec miał zaledwie 20, a mama 19 lat. Jednak poradzili sobie. Zamieszkali razem. Pan Tomasz poszedł do pracy, pani Magda opiekowała się córką, próbowała skończyć szkoły. Gdy Amelka miała dwa lata - wzięli ślub.

- Żona do stałej pracy nie chciała iść, nawet wtedy, gdy Amelka chodziła już do przedszkola - jeszcze dziś nie może się nadziwić pan Tomasz. - Chociaż coś tam próbowała: miesiąc przepracowała w warzywniaku, potem kilka tygodni w sklepiku szkolnym. W końcu uznała, że w Polsce pracować nie będzie, bo za ciężko i za mało płacą.

Trzy lata temu Magda postanowiła, że jedzie do Belgii. Miało jej być łatwiej, bo tam już od wielu lat mieszkała jej siostra z rodziną.

W tamtym momencie Amelka wraz z rodzicami mieszkała z babcią, czyli mamą pana Tomasza oraz jego babcią.

- Bo mamą trzeba było się opiekować, gdyż jest sparaliżowana - wyjaśnia pan Tomasz. - Ale gdy żona zdecydowała się jechać do Belgii, pomoc w opiece nad Amelką zaoferowała moja ciocia - Katarzyna Małyszko.

- Zostawiam więc Amelkę w dobrych rękach - miała powiedzieć żona pana Tomasza i pojechała szukać szczęścia za granicą.

Codziennie rano Tomasz odprowadzał córkę, najpierw do przedszkola, a potem do szkoły. Odbierała ją zwykle pani Katarzyna. Magda zaś zarabiała pieniądze za granicą. Przez pierwszy okres pobytu w Belgii była umówiona z inną osobą, że pracują na zmianę, czyli 3 miesiące spędzała za granicą, a na kolejne trzy przyjeżdżała do rodziny, do Białegostoku.

- Ale pieniędzy to stamtąd nie przywoziła - wtrąca Katarzyna Małyszko. - Ja wiem, jak się zarabia za granicą, mam znajomych, którzy po roku pracy zaczynają dom budować. A tu nic.

Ja tęsknię za mamą

Podczas jednego z pobytów w Polsce żona Tomasza miała mu powiedzieć: - Ja jeszcze się nie wyszalałam. Ty też układaj sobie życie, bo ja nie chcę już z tobą być.

Pokłóciła się ponoć z siostrą i wyprowadziła się do koleżanki. Po czym w ogóle przestała przyjeżdżać do Polski. A w internecie zaczęły pojawiać się jej zdjęcia z różnych miejsc.

- Nawet jakby ona złota była, to jako żona i matka mieszkająca z dala od rodziny nie powinna pokazywać takich zdjęć - stwierdza pani Katarzyna.

W tym czasie na konto pana Tomasza zaczęły wpływać pieniądze z belgijskiego zasiłku rodzinnego, który żona pobierała za granicą na córkę, ale żadnych dodatkowych pieniędzy - jak twierdzi mężczyzna - Magda na wychowanie dziecka nie przysyłała.

- Czasem tyko przysyłała paczkę ze słodyczami i ubrankami dla Amelki - dodaje pani Katarzyna. Pamiętam adidasy na obcasach i kilka innych ciuszków.

A Amelka? Ona za bardzo nie wiedziała, co się w rodzinie dzieje i dlaczego mamę widuje tylko na święta. I bardzo tęskniła.

- Nie ma co się dziwić. Jej mama jest przecież najlepsza na świecie, najfajniejsza. My nigdy nie próbowaliśmy nawet przekonywać Amelki, że jest inaczej - mówi pani Katarzyna. - O wszystkim rozmawiałyśmy. Ona cały czas mówiła, że tęskni, że chciałaby, żeby mama wróciła... Czuła się chyba taka zraniona... Bo był czas, że kiedy mama dzwoniła, a Amelia nawet nie chciała do telefonu podejść. Nie chciała z nią rozmawiać.

Pan Tomasz próbował przekonywać żonę, że powinna częściej przyjeżdżać i częściej dzwonić. Nawet jeżeli nie do niego, to przecież do własnego dziecka. Ale żona ponoć tłumaczyła, że nie ma na to pieniędzy.

Amelka jedzie do Belgii. I koniec

Sytuacja zmieniła się w ostatnich miesiącach roku szkolnego 2014/15. Pani Magda pisała do wychowawczyni Amelki maile z pytaniami o córkę. Wymyśliła, że ta chodzi głodna.

- Przecież miała wykupione w szkole obiady, a dodatkowo codziennie brała kanapkę! - nie może przyjąć tego do wiadomości zbulwersowana pani Katarzyna.

Co więcej, pani Magda założyła mężowi Niebieską Kartę. Oskarżała go, że ten znęca się nad dzieckiem. - To nieprawda! - zarzeka się pan Tomasz.

Mama Amelki do Polski przyjechała w czerwcu br. Od razu odebrała córkę ze szkoły.

- Nie protestowaliśmy, bo przecież to ukochana przez Amelkę mama - mówi pan Tomasz.

Ale kobieta szybko poinformowała męża: - Zabieram Amelię ze sobą, do Belgii!

- Na to, oczywiście, się nie zgodziłem - dodaje Tomasz.

Amelka cały czas spędzała u mamy. Tyle że, jak mówi ciotka dziewczynki, bardziej u mamy niż z mamą.

- Co robisz? - pytałam ją przez telefon - opowiada pani Katarzyna. - Bawię się z wychowawcą podwórkowym - odpowiadała.

- To tak opiekuje się dzieckiem matka, która nie widziała go od paru miesięcy? - dziwi się pani Katarzyna.

W lipcu br. Tomasz złożył pozew o rozwód. Bał się, że żona będzie chciała wywieźć Amelię do Belgii, więc złożył też wniosek o zabezpieczenie pobytu Amelki w Polsce, przy ojcu. Matka złożyła podobny wniosek - tyle że o zabezpieczenie pobytu córki przy matce. Według prawa, sąd na ich rozpatrzenie miał siedem dni.

Pan Tomasz z roztrzęsieniem wspomina, jak pewnego dnia Amelka przestała odbierać telefony. W mieszkaniu babci, czyli mamy pani Magdy, też nikt nie odpowiadał. Tak było również następnego dnia... W końcu Amelia odebrała. - Jestem z mamą w Belgii - powiedziała.

Panu Tomaszowi świat zawirował przed oczami. - Przecież się na to nie zgodziłem!

Oczywiście, gdyby wniosek o zabezpieczenie pobytu został rozpatrzony wcześniej, pani Magdzie i tak udałoby się wywieźć córkę - przecież teraz na granicach wewnątrz Unii Europejskiej nikt nie sprawdza dokumentów. Ale bez dwóch zdań łatwiej byłoby ją zatrzymać, chociażby wtedy, gdy Magda przyjechała z córką do Białegostoku na badanie prowadzone przez biegłych sądowych.

Łatwiej by też było wszczynać postępowanie w trybie Konwencji Haskiej. A tak - oboje z rodziców ciągle mieli takie same prawa.

- Najbardziej było mi żal, że Amelka nie była wcale przygotowana do tego wyjazdu - mówi pan Tomasz. - Została wyrwana stąd nagle, nie zdążyła nawet zabrać swojej ulubionej torebki z drobiazgami. A tam... przecież nawet nie zna języka.

- My walczymy o Amelię, bo ją kochamy - dodaje pani Katarzyna. - Trzeba z nią bowiem dużo pracować, bo jest nadpobudliwa. Amelka nie lubi odrabiać lekcji, więc tu też trzeba wkładać dużo pracy. Ona nie usiedzi na miejscu, najchętniej biega i skacze. Z nią trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ale chcemy się nią opiekować, bo ją kochamy!

Z mamą Amelii, mimo wielokrotnych prób telefonicznych, sms-owych i za pośrednictwem internetu - nie udało nam się skontaktować.

Imię matki i dziecka zostało zmienione.

PS. Na czwartkowej rozprawie sąd ustalił miejsce pobytu dziecka przy matce. Pan Tomasz zapowiada apelację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna