Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te dzieciaki są niesamowite

Urszula Krutul
- Praca aktora jest ciężka i wymagająca. Ale fajnie gra się na scenie - mówią zgodnie Agata Falkowska, Julia Dolinkiewicz i Gabrysia Hryszko, uczestniczki pierwszego turnusu projektu "Lato w teatrze”, który trwa w Białostockim Teatrze Lalek.
- Praca aktora jest ciężka i wymagająca. Ale fajnie gra się na scenie - mówią zgodnie Agata Falkowska, Julia Dolinkiewicz i Gabrysia Hryszko, uczestniczki pierwszego turnusu projektu "Lato w teatrze”, który trwa w Białostockim Teatrze Lalek.
Białystok. Guma przyklejona pod siedzeniem w teatrze może być przyczyną awantury. Ale na krótko. Bo za chwilę trzeba wziąć się w garść, powtórzyć w głowie tekst, wyjść na scenę i stać się zupełnie kimś innym. Zapomnieć o rzeczywistości. Grać...
Do pracowni najchętniej zaglądały maluchy. Ale starsze dziewczynki też miały swoje pierwsze wprawki w szyciu. Na  zdjęciu Dominika i Emilia.
Do pracowni najchętniej zaglądały maluchy. Ale starsze dziewczynki też miały swoje pierwsze wprawki w szyciu. Na zdjęciu Dominika i Emilia.

Do pracowni najchętniej zaglądały maluchy. Ale starsze dziewczynki też miały swoje pierwsze wprawki w szyciu. Na zdjęciu Dominika i Emilia.

Ciemna widownia, a na niej podekscytowani rodzice i dzieci. Są tu bracia i siostry, mamusie, ojcowie i dziadkowie małych aktorów. Wszyscy nerwowo ściskają aparaty fotograficzne i kamery. Obrazek jak z amerykańskiego filmu.

- Jestem bardzo podekscytowana i wzruszona. Na scenie wystąpi moja córka. Zaraz serce mi wyskoczy. Boję się, że pomyli tekst albo się przewróci. A ona jest całkiem spokojna. Podziwiam to dziecko - mówiła mama jednej z aktorek. Słychać trzeci gong i kurtyna idzie w górę.

Zaczyna się spektakl opowiadający prawdziwą historię Kopciuszka. Historię wybraną przez młodych adeptów półkolonii teatralnych "Lato w teatrze" trwających w lipcu i sierpniu w Białostockim Teatrze Lalek. Na scenie siedzi samotny Kopciuszek. Wkrótce pojawiają się złe siostry, macocha, dobra wróżka i szereg innych postaci. To spektakl rozgrywający się na wielu płaszczyznach. Są aktorzy, są lalki, jest teatr cieni i niezwykłe efekty wizualne. A wszystko przygotowane raptem w dwa tygodnie!

Ciężkie próby, spektakularny finał

Bawiąc się pracują, a pracując bawią. 30 dzieci bierze obecnie udział w pierwszych w Białymstoku półkoloniach teatralnych. To już drugi turnus. Niedługo młodzi aktorzy, dźwiękowcy, muzycy i operatorzy świateł wybiorą spektakl, który zaprezentują na scenie na jego zakończenie. Czy pójdzie im tak dobrze jak poprzednikom? Zobaczymy już na początku sierpnia.

A jak przebiegały próby u dzieci, które właśnie zakończyły swoją wakacyjną przygodę z teatrem?

- Zawód aktora jest bardzo trudny. Nie chodzi mi o zapamiętanie tekstu, ale o gesty. Naprawdę ciężko się ich nauczyć. Ale się staram - mówi Gabrysia Hryszko. Dziewczynka zagrała świetnie rolę Macochy w przygotowywanym wspólnie z reżyserem - Andrzejem Beyą-Zaborskim spektaklu "Kopciuszek". Kiedy tylko pojawiła się na scenie, widownia przyjęła ją owacyjnie. Gabrysia wyglądała jak prawdziwa mama. W pięknej sukni, z doczepionymi lokami i potężnym głosem nie sposób było jej nie zauważyć. Twardą ręką rządziła w domu i wydawała groźnie rozkazy Kopciuszkowi.

- Mamy piękne stroje. Trochę tremy też jest, ale damy radę. Będzie dobrze - zapewniały przed spektaklem dzieciaki. Kiedy zaczęły grać wstąpił w nie zupełnie nowy duch. Nawet te nieśmiałe maluchy, które czas w teatrze spędzały najchętniej w pracowni krawieckiej dumnie wkroczyły na scenę. Grały myszki ciągnące wielką karetę z dyni. Sprawdziły się doskonale. Były też małe wpadki. Jedna z dziewczynek się przewróciła, ale nie dała po sobie poznać, że to było przypadkiem. Nie wyszła też z roli. Grała świetnie do końca.

- Boję się trochę pana Andrzeja, bo na nas krzyczy. Ale w sumie to dobrze. Inaczej niektórzy mogliby mu wleźć na głowę - śmiała się jedna z dziewczynek.
A powody do krzyczenia czasem były. I to poważne. To ktoś podczas nagrania telewizyjnego bawił się kurtyną, to ktoś inny przylepił pod siedzeniem na widowni gumę. Ale ogólnie dzieci były bardzo skupione i ciężko pracowały. Całe dwa tygodnie.

- Jeżeli poprzez ten projekt uda nam się wychować chociaż jednego, świadomego widza teatralnego, to gra jest warta świeczki - podsumowuje Andrzej Beya Zaborski.

Tylko dwa turnusy. A szkoda

"Lato w teatrze" to niecodzienny projekt, do zrealizowania którego zostały zaproszone tylko cztery teatry w Polsce, w tym Białostocki Teatr Lalek. Pozostałe miasta, które wzięły udział w projekcie to Gdynia, Olsztyn i Jelenia Góra. To półkolonie teatralne które odbywają się w dwóch turnusach: 7-20 lipca i 21 lipca-3 sierpnia.

Codziennie - przez 14 dni - uczestnicy projektu mają sześć godzin zajęć warsztatowych. Pod opieką profesjonalnych artystów (Andrzej Beya-Zaborski i Ryszard Doliński) uczą się tajników występowania na scenie, w 4-5 sprofilowanych grupach: aktorskiej, scenograficzno-kostiumowej, muzycznej, dokumentacyjno-promocyjnej i technicznej dzieci pracują nad spektaklem, który na koniec "turnusu" zostanie co najmniej dwa razy zaprezentowany w teatrze lub innym miejscu danego miasta. Warsztaty odbywały się z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod patronatem Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

- To niezwykły projekt. Chcemy uwrażliwić dzieci na teatr. Sprawić, by poczuły jego magię. W Białymstoku naprawdę dzieje się bardzo dużo. Ciągle mam jakieś zaległe, nie obejrzane spektakle, wystawy - mówi Marek Waszkiel, dyrektor BTL.

Prawdziwa historia Kopciuszka

Dzieciaki zaprezentowały publiczności spektakl "Kopciuszek. Prawdziwa historia". Wszystkie w jakiś sposób wzięły w nim udział. Niektóre grały na scenie, inne pomagały w jej oświetleniu. Jeszcze inne grały na instrumentach i śpiewały. Dla każdego coś się znalazło.

- Maluchy bardzo lubią szyć - nie ma wątpliwości Małgorzata Koniczek z BTL-u. - A niektóre nawet o tym nie wiedziały. Moim zdaniem w dwóch dziewczynkach drzemie prawdziwy talent. Przybiegają do nas w przerwach. Wszędzie ich pełno. Są naprawdę świetne.

Małe wulkany energii

Młodzi pasjonaci teatru z pierwszego turnusu półkolonii spędzali w nim mnóstwo czasu. Wydawałoby się, że w związku z tym powinni być zmęczeni i zniechęceni. Nic z tego. Biegną do domu, uczą się roli i następnego dnia od rana tryskają energią.

- Te dzieciaki są niesamowite - mówi Andrzej Beya-Zaborski. - Traktuję je jak prawdziwych aktorów. Niektóre nadają się do tego zawodu bardziej, inne mniej. Jednak każde z nich jest na swój sposób wyjątkowe. Spędzą w teatrze dwa tygodnie. Po nich przyjdą następne. Jaki spektakl pokażą? Jeszcze nie wiadomo. Niech to będzie niespodzianka.

Widać, że niektóre dzieci będą do teatru wracać przez całe lata. Do końca życia. Dlaczego? Bo załapały "bakcyla". Pokochały życie w ciągłym biegu. Pokochały granie. I co najważniejsze pokochały teatr. Pewnie z tymi z obecnego turnusu będzie podobnie. Bo wobec teatru nie można być obojętnym. Trzeba go kochać albo nienawidzić. Nie ma środków pośrednich.

- Co dobre, szybko się kończy. Niestety. Tak też jest z naszym projektem. I po tych dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, że tego typu akcji powinno być więcej - mówi Zaborski.

Po dzieciach z pierwszego turnusu została wystawa, film z prób i dobre wspomnienia. Maluchy same rysowały projekty kostiumów, szyły lalki i stroje dla nich. Na pewno pozostanie w nich ślad teatralnej przygody. Większość nie myśli o zawodzie aktora, ponieważ uważają to za ciężką pracę.

- Może z wierzchu to tak nie wygląda. Wydaje się, że aktor ma łatwo, ale tak nie jest. Na pewno lepiej ma taki aktor, który gra w filmie. Nie ma styczności z publicznością i może kręcić duble - twierdzą zgodnie Dominika i Emilia. Półkolonie bardzo im się podobały. Wszędzie było ich pełno. To niezwykłe, ale te 13-latki w mig zapamiętywały tekst i wciąż miały zapał do pracy.

- Nikt nie uronił ani jednej łezki. U mnie nawet studentki drugiego roku w Akademii Teatralnej płaczą. A one nic. Te dzieciaki naprawdę są niesamowite - nie może wyjść z podziwu Zaborski.

Co dalej z projektem?

Dokonania kolejnej gromadki będziemy mogli zobaczyć już w okolicach 3 sierpnia. Dzieciaki na pewno postarają się przebić poprzedników. A jak to wyglądało w innych miastach? W Jeleniej Górze na przykład dzieciaki pokazały spektakl "Z księgi kolorów". Został zrealizowany w wielu konwencjach, od teatru cieni, przez commedię dell'arte, echa klasycystycznego teatru barokowego, aż po motywy nowoczesne.

Jedno jest pewne. W każdym mieście dzieci chętnych do udziału w projekcie nie brakowało. To bardzo cieszy. I zostawia nadzieję na przyszłość i na to, że być może nie wszyscy młodzi ludzie staną się jednostkami wyłącznie konsumpcyjnymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna