Ten projekt nadaje się na śmietnik

Suchej nitki nie pozostawia na propozycjach prezydenckiej speckomisji odnośnie opłat i sposobu rozliczania wywozu odpadów Zarząd Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W skierowanym wczoraj do prezydenta Łomży proteście członkowie zarządu, w imieniu jednej trzeciej mieszkańców miasta, sugerują całkowite odrzucenie projektu.

Od metra, nie od głowy
Przypomnijmy, od lipca przyszłego roku gospodarka odpadami komunalnymi spada na barki samorządów. Nowa ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach daje im możliwość ustalenia opłat za wywóz śmieci w przeliczeniu na liczbę zamieszkałych osób, powierzchnię lokalu lub ilość zużytej wody. W Łomży specjalna komisja pod przewodnictwem wiceprezydenta Beniamina Dobosza wskazała na ten pierwszy wariant. Mieszkańcy - zarówno bloków, jak i domów jednorodzinnych - mieliby płacić 16,20 zł miesięcznie od osoby (chyba, że zadeklarują sortowanie odpadów, wtedy będzie to 8,10 zł od osoby).

- Przy obecnych opłatach w wysokości 5,45 zł, ich wzrost wg projektu (bez sortowania) skutkuje w przypadku czteroosobowej rodziny podwyżką o 600 zł w skali roku - wylicza Wojciech Michalak, kierownik działu gospodarowania zasobami mieszkalnymi ŁSM.
- Propozycje komisji są zbyt kosztowne, w dodatku oparte o błędne analizy - dodaje prezes ŁSM Jerzy Brodziuk.

Zmiany będą niekorzystne dla mieszkańców budynków wielorodzinnych. To oni zostaną obarczeni ich kosztami. Zdaniem Zarządu ŁSM, lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie przelicznika powierzchniowego. Wg wyliczeń komisji, wynosiłby on 29 gr. za metr.

Nie ma róży bez kolców, w tym przypadku lokatorzy niewielkich mieszkań płaciliby mniej, ale już właściciele dużych domów - o wiele więcej.

- W mieście, gdzie ponad 40 tys. osób mieszka w budynkach wielorodzinnych, przyjęcie rozliczenia od metrażu jest bardziej miarodajne - twierdzi prezes Brodziuk. - Powierzchnia w pewien sposób tworzy odpady, więcej śmieci pochodzi z budynków jednorodzinnych, np. z przydomowych ogródków.

Spółdzielnie nie są solidarne
- Nie przyłączę się do tego protestu - zapowiada Zbigniew Lipski, prezes drugiej dużej spółdzielni łomżyńskiej "Perspektywa", a jednocześnie radny, który brał udział w obradach śmieciowej speckomisji. - Komisja wypracowała pewne propozycje, ale to Rada Miejska podejmie decyzje.

Zapytaliśmy, czy nie czuje się jako prezes spółdzielni wewnętrznie rozdarty, popierając rozwiązanie mniej korzystne dla mieszkańców bloków.

- Jako radny reprezentuję wszystkich mieszkańców - tłumaczy Lipski. - Będzie debata w tej sprawie, wiceprezydent Dobosz prowadzi dialog i słucha różnych argumentów - dodaje.
Z pewnością głos Zarządu ŁSM powinien być wzięty pod uwagę. Zwłaszcza, że w swym piśmie członkowie zwracają uwagę na wiele wątpliwości, również natury prawnej. Dlaczego miasto proponuje nałożenie dodatkowego haraczu w wysokości 1,18 zł na pokrycie "kosztów zbiórki selektywnej odpadów", skoro efekt tej segregacji tworzy przychód firmie wywozowej? Albo kto będzie kontrolował i odpowiadał za należyte segregowanie śmieci? I jak spółdzielnia ma zadeklarować ilość mieszkańców, skoro takich dokładnych danych nie posiada?

Zastrzeżenia budzi wiele elementów przeprowadzonej przez speckomisję kalkulacji (zaniżona liczba mieszkańców Łomży, czy wzięta z "planu zagospodarowania odpadami woj. podlaskiego" roczna ilość odpadów - 220 kg/rok na osobę, chociaż za podstawę powinny tu posłużyć dane z wysypiska w Miastkowie).

Spółdzielcy podkreślają jedno - w działaniach władz mieszkańcy bloków traktowani są przedmiotowo. Np. opłaty za wywóz śmieci (w formie przedpłat) będzie trzeba uiszczać kwartalnie. Zyska budżet miasta, dla wielu zwykłych ludzi będzie to zaś duże obciążenie. Do tego dochodzą koszty pojemników, sprzątania wokół śmietników - to wszystko przerzucone ma zostać na mieszkańców.