- Jest nam po prostu bardzo przykro, że tak wyszło - mówi Kamila, patrząc na swojego ukochanego mężczyznę.
(fot. Fot. I. Wysocka / Tygodnik Ostrołęcki)
Przemek przez pięć lat był kierowcą karetki w ostrołęckim Meditransie. Tamtego feralnego, marcowego wieczora, wracał do Ostrołęki z wyjazdu do Myszyńca. Jechali razem z pielęgniarką. W Siarczej Łące karetka mijała się z ciężarówką, na której zamontowany był dźwig - tak zwany HDS. Urządzenie wysunęło się na lewą stronę jezdni i uderzyło z pełnym impetem w karetkę. Samochód wylądował w rowie. Kierowca w bardzo ciężkim stanie trafił na szpitalny OIOM. Przez długi czas walczył o życie. Dziś walczy o to, by znów stać się samodzielnym mężczyzną. Sanitariuszka miała więcej szczęścia. Po kilku dniach pobytu w szpitalu została wypisana.
Bezradni fachowcy
Po kilku miesiącach śledztwa prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie wypadku. Nie znaleziono potwierdzenia na to, by kierowca ciężarówki jechał nieprawidłowo. Nie stwierdzono, że naruszył przepisy ruchu drogowego i tym samym nie ma mowy o jego odpowiedzialności. Prokuratura musiała też zbadać, czy takowej nie ponosi operator HDS-u. Urządzenie to, zamontowane na pojeździe, jest traktowane oddzielnie - za jego stan techniczny i sprawność odpowiada operator. Prokuratura, w oparciu o opinie fachowców uznała, że przyczyną wysunięcia się dźwigu nie był błąd człowieka.
Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, fachowcy nie byli w stanie dociec, czy usterki, które znaleziono w dźwigu, powstały po, czy przed wypadkiem. Co gorsza, odnośnie sposobu użytkowania tego typu dźwigów w polskim prawie istnieje luka! Okazuje się, że nie ma przepisów prawa, instrukcji, które regulowałyby w jaki sposób HDS powinien być zabezpieczany i transportowany na samochodzie! Prokurator nie mógł oprzeć się też na instrukcji użytkowania HDS-u, bo okazuje się, że takiej producent dźwigu wcale nie sporządził! Dlatego też sprawa została umorzona.
To jest nie do opisania
Przemek i jego bliscy nie mogą się z tym pogodzić. Nie chcą na siłę wsadzić kogoś za kratki, ale…
- Jest nam po prostu bardzo przykro, że tak wyszło - mówi Kamila, patrząc na swojego ukochanego mężczyznę. - Przemek jest teraz osobą niesprawną. Wymaga ciągłej, długotrwałej rehabilitacji. Szkoda, że prokuratura nie wzięła pod uwagę tego, w jakim stanie znajdował się i znajduje Przemek po tym wypadku. Przykre jest też to, że kierowca ciężarówki nie zainteresował się jego stanem zdrowia. Ani razu nie zadzwonił, nie zapytał jak Przemek się czuje...
- Jeśli ktoś potrąci osobę samochodem, to winny jest samochód? - retorycznie pyta były kierowca ambulansu.
Artur Daniłowicz, brat Przemka, mówi, że to co przeszli po wypadku jest nie do opisania.
- Ze względu na łzy mojej matki i mojego ojca chciałbym, aby winny został ukarany… - przyznaje.
Przemek planuje odwołać się od decyzji prokuratury. Ze wsparciem najbliższych, będzie na drodze sądowej dochodzić też odszkodowania za spowodowane kalectwo.
Źródło: Tygodnik Ostrołęcki
To był makabryczny wypadek. Przemek cudem ocalał. Winnych nie ma... (zdjęcia)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?