Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jest kompromitacja naszego prawa!

Tomasz Kubaszewski
Sąd wykorzystywał nawet metodę przesłuchania na odległość, ale sprawa i tak ciągnęła się 10 lat
Sąd wykorzystywał nawet metodę przesłuchania na odległość, ale sprawa i tak ciągnęła się 10 lat
Tak długo trwającego procesu nie było nie tylko w najnowszej historii Augustowa, ale też całego wymiaru sprawiedliwości w północno-wschodniej Polsce.

Nikt normalnie myślący nie ma wątpliwości, że ostateczny wyrok po dziesięciu latach, to kompromitacja systemy prawnego obowiązującego w naszym kraju.

Sędziowie na urlopie
Sprawę tydzień temu zakończył definitywnie Sąd Najwyższy. Od tego żadnego odwołania już nie ma.

Jan S. może teraz występować o odszkodowanie. I to duże. Bo dziesięć miesięcy przesiedział w areszcie. Dlatego, że przekonywające dowody jego winy dostrzegł jeden z czterech składów orzekających - w grudniu 2007 r. W dodatku, w tak niejednoznacznej sprawie, sąd orzekł tymczasowy areszt. No i Jan S. trafił za kraty.

Gdyby sądy funkcjonowały u nas normalnie, to rozprawa apelacyjna odbyłaby się w możliwie najkrótszym terminie. Było jednak inaczej. Najpierw przez prawie trzy miesiące suwalski sąd okręgowy pisał uzasadnienie do swojego wyroku. Potem - od marca do czerwca 2008 - białostocka apelacja zastanawiała się na wyznaczeniem terminu posiedzenia. W wakacje oczywiście terminu wyznaczyć nie można było, bo to sezon urlopowy. Człowiek siedzi, a sędziowie sobie wypoczywają. Padło więc dopiero na koniec października! Wtedy S. wyszedł na wolność.

Kto zabił?
Sprawa jest niejednoznaczna. Dyskusji nie ulega tylko jedno - w maju 1999 roku w swoim domu została uduszona augustowska nauczycielka Teresa S. Miała 41 lat. Była powszechnie lubiana i szanowana. Według trzech składów Sądu Okręgowego w Suwałkach, Sądu Apelacyjnego w Białymstoku oraz Sądu Najwyższego, dowodów winy wystarczających do skazania Jana S. nie ma.

U nas byłoby 150 lat
Czy to wszystko musiało tak długo trwać? Nie. Choćby wtedy, gdyby białostocka apelacja, zamiast trzykrotnie zwracać sprawę do ponownego rozpatrzenia (w latach 2003 - 2007), od razu podjęła męską decyzję. Problem jednak, zdaniem sędziów, jest głębszy. W naszym systemie prawnym sąd musi przeprowadzać dokładne postępowanie dowodowe. A np. w USA ten obowiązek spoczywa na prokuraturze. Jeśli nie zbierze ona wystarczających dowodów, sprawa wędruje do kosza. W krajach, gdzie funkcjonują podobne systemy, 10 lat nikt nie jest sądzony.

Po ostatnim procesie, trwającym pięć miesięcy, wielkiego amerykańskiego oszusta finansowego, którego skazano na ponad 150 lat więzienia, ktoś zażartował, iż u nas proces toczyłby się 150 lat, a oskarżony otrzymałby do odsiadki pięć miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna