Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już jest koniec!

opr. online
Warszawa. Posłowie zdecydowali w piątek o 21.44 o skróceniu kadencji Sejmu. - To ważny dzień dla demokracji - stwierdził po głosowaniu marszałek Ludwik Dorn. Radość z decyzji o samorozwiązaniu Sejmu wyraził również premier Jarosław Kaczyński. Szef PO Donald Tusk mówił, że ma osobistą satysfakcję z samorozwiązania, bo wiedział od wielu miesięcy "że nic dobrego tu już nie powstanie".

Prezydent Lech Kaczyński zarządził już wybory na 21 października.

W ocenie marszałka Sejmu, piątek to dzień, w którym wiara w demokrację w Polsce i wiara w parlamentaryzm powinna zostać umocniona. - Po raz pierwszy w historii niepodległej Polski po 1989 roku, Sejm został rozwiązany decyzją uchwałą członków większości Wysokiej Izby - mówił Dorn.

- Polsce potrzebne są wybory. Uważaliśmy od jakiegoś czasu, że to jest jedyne rozwiązanie. Inni się wahali, dochodziło do aktów destrukcji zupełnie niebywałych. Powstała nowa koalicja, która połączyła partie, niedawno jeszcze skrajnie się krytykujące - powiedział z kolei premier po głosowaniu.

Jednocześnie premier poinformował, że odwołana została większość ministrów jego rządu, z wyjątkiem siedmiu. Jak dodał, zostali odwołani przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ci ministrowie, których dotyczyły wnioski o wotum nieufności, złożone przez PO. Jak podkreślił J. Kaczyński, ta decyzja jest w interesie społeczeństwa i jest zgodna z konstytucją.

Tusk ocenił, że premier Jarosław Kaczyński złamał "prawny obyczaj i kulturę sejmową", wnioskując o odwołanie większości ministrów w swoim rządzie. Jak dodał, odwołanie części rządu, w połączeniu z samorozwiązaniem Sejmu, to "podwójna kapitulacja" premiera, "bezprzykładna kapitulacja ludzi żądnych władzy, ale nie potrafiących dobrze jej sprawować".

PO zgłosiła wnioski o wyrażenie wotum nieufności wobec 19 członków rządu. Część z nich stała się bezzasadna po rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR i odwołaniu z rządu ministrów Ligi i Samoobrony. Ostatecznie zostało 15 wniosków. Miały być one głosowane w sobotę, a debata nad nimi miała się odbyć w piątek wieczorem i w sobotę.

Lider LPR Roman Giertych uważa, że PiS, głosując za uchwałą SLD o samorozwiązaniu Sejmu, w uzasadnieniu której znalazło się stwierdzenie, iż biskupi wprowadzają w Polsce państwo religijne, przeszedł na pozycję lewicy laickiej.

Szef SLD Wojciech Olejniczak powiedział, że parlament kończy funkcjonowanie z "nieczystym sumieniem", które" mogą mieć głównie posłowie z PiS. To "nieczyste sumienie", mówił, związane jest ze sprawą śmierci Barbary Blidy i akcją CBA w Ministerstwie Rolnictwa oraz nie powołaniem komisji śledczych w tych sprawach.

Mateusz Piskorski (Samoobrona) ocenił, że samorozwiązanie to zła decyzja, bo nie było komisji śledczych. W obecnym parlamencie nie było możliwości rozsądnej współpracy - komentował prezes PSL Waldemar Pawlak.

Głosowanie nad samorozwiązaniem, które pierwotnie zapowiadano na godz. 14. ostatecznie odbyło się późnym wieczorem - przed godz. 22. Poprzedziła je burzliwa debata, a wcześniej - wielogodzinne również burzliwie przebiegające głosowania ponad 20 ustaw.

Sejm przyjął wniosek SLD o skrócenie kadencji, który był głosowany jako pierwszy. Poparło go 377 posłów, przeciw było 54, 20 wstrzymało się od głosu. Wymagana do skrócenia kadencji Sejmu większość wynosiła 307 głosów. W Sejmie były także wnioski PO i PiS o samorozwiązanie, które nie były już głosowane jako bezprzedmiotowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna