Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Frankowski stracił pieniądze! Wywiad z gwiazdą

Z Tomaszem Frankowskim rozmawia Agata Sawczenko
Cały artykuł przeczytasz w jutrzejszym dodatku do Gazety Współczesnej.

Jak to się stało, że zaczął Pan grać w piłkę nożną?
- Dzieciństwo spędziłem, jak wszyscy wiedzą, w Białymstoku, na osiedlu Piasta. Trochę też u babci przy Jurowieckiej, czyli w bliskiej odległości od stadionu Jagiellonii. I oczywiście już wtedy kopałem piłkę, jak większość maluchów w tamtych czasach.

Do Jagiellonii trafiłem poprzez nabór w 1984 roku. Moja szkoła wygrała wtedy turniej. A ja dzięki temu zostałem wyróżniony. Trener Mojsiuszko mój rocznik dokooptował do swojej grupy, która zaczynała treningi. Miałem 10 lat.

Bywa, że nagła kontuzja przekreśla karierę sportowca. Czy Pan kiedykolwiek zastanawiał się nad taką ewentualnością? Czy miał Pan plan awaryjny?

- Był taki moment, gdzieś w okolicach 2007 roku, kiedy kontuzja goniła kontuzję. Już byłem zaawansowanym wiekowo piłkarzem, a tu nagle problemy z kolanem, problemy z kostką, z mięśniem przewodziciela. Rzeczywiście, przez prawie rok nie grałem w piłkę. To była taka depresja, bo już mi się wydawało, że nie wybrnę z tego jako piłkarz, że czas - jak to się mówi w piłkarskim żargonie - zawiesić buty na kołku. Jednak wybrnąłem z tego kłopotu. Od tego czasu nie miałem żadnej kontuzji - poza pękniętym żebrem jakieś półtora roku temu. I prawdę mówiąc, zupełnie o tym problemie nie myślę.

Zarobki dobrych sportowców nie są małe. Jednak wiadomo, że każde pieniądze można przejeść. Jak radzą sobie sportowcy z odkładaniem na emeryturę? Co robicie, by wystarczyło Wam na przyszłość? Przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach korzystacie z usług doradców finansowych?

- Tak naprawdę w polskiej piłce nie dyskutuje się o zarobkach. Oczywiście, zdarzają się grupki chłopaków, którzy między sobą rozmawiają na te tematy. Ale zazwyczaj jest tak, że piłkarz siedzący obok drugiego w szatni przez dwa-trzy lata nawet nie wie - bo w Polsce jest to temat tabu - ile ten drugi zarabia, czy jest lepiej zarabiającym, czy słabiej, czy jest zadowolony z tego. Ważne, aby ta pensja - co nie zawsze jest w Polsce takie pewne - wpływała regularnie na konto. A czy korzystamy z doradców finansowych? Zależy, jakie to są zarobki. Trudno przy dochodach 3-4 tys. zł posiłkować się doradcami, którzy sami nie wiedzą za bardzo, jak to pomnożyć i proponują odkładanie po 100 czy 500 złotych miesięcznie - a to młodego sportowca raczej nie zainteresuje. Ale są też w polskiej piłce zarobki po 50-80 tys. zł na miesiąc, gdzie rzeczywiście można oprzeć się o wiedzę doradców, aby spokojnie starać się je pomnażać lub też aby tego nie stracić. Ważne, by nie robić tego chaotycznie, by nie nastawiać się na szybki zarobek. Zdecydowana większość piłkarzy, którzy postawili na ryzyko, to jednak te pieniądze straciła.

Co znaczy ryzyko, szybkie pieniądze? Chodzi o hazard?

- Nie tylko hazard. To były też szybkie, niepewne inwestycje, które - zamiast 10 proc. zysku rocznie - miały kilkukrotnie pomnożyć w ciągu roku pierwszy zarobiony milion. I po jakimś czasie niestety się okazywało, że ani tych inwestycji już nie ma, ani tego miliona.

Jakie perspektywy mają piłkarze kończący karierę? Mogą zostać trenerem, celebrytą...

- Na palcach jednej ręki można policzyć takich byłych sportowców-celebrytów: Majdan, Hołowczyc, Saleta. Ale czy za bycie celebrytą płacą? Obawiam się, że nie.

Zdarzyło się, że stracił Pan pieniądze?

- Inwestowanie zawsze ma coś z hazardu. Choć wtedy mi się wydawało, że inwestuję w biznes obarczony małym ryzykiem, to okazało się inaczej. To na szczęście nie były jakieś wielkie straty. W biznesie jest jak w każdej dziedzinie: człowiek czasem błądzi i podejmuje złe decyzje, bo nieomylni to są tylko ci, co nic nie robią.

Nieruchomości to dobra inwestycja?
- Dobra. Ale pod warunkiem, że mają dobrą lokalizację i dobry biznesplan. Tak mi kiedyś w Ameryce pewien Żyd powiedział: jeśli coś kupujesz, to po trzykroć się zastanów, czy jest to dobra lokalizacja. Bo lepiej poczekać i się wstrzymać z inwestycją, jeżeli lokalizacja nie jest odpowiednia. Z tym, że też - aby te inwestycje przynosiły dochód, potrzebny jest ogrom pracy. Bo nie ma co ukrywać, że czasy w Polsce, w Białymstoku, są trudne.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna