Koleny krótki (tylko 153 km) etap z Tarnowskich Gór do Katowic sprawił, że peleton nie odpuszczał od startu do mety. Przez ponad 20 pierwszych kilometrów grupa pędziła aż 60 km na godzinę. Rzecz jasna, o uformowaniu się jakiejkolwiek ucieczki nie było mowy, choć szarpało wielu zawodników. W pewnym momencie w odjazd poszli nawet tak klasowi zawodnicy jak Michał Kwiatkowski (Sky) i Bob Jungels (Etixxx-Quick Step), najlepszy młodzieżowiec tegorocznego Giro d’Italia czy niezwykle utalentowany Brytyjczyk jeżdżący w australijskiej ekipie Orica-BikeExchange, Simon Yates.
Peleton jednak nie odpuszczał i kasował kolejne odjazdy. W końcu odpuszczona została piątka zawodników Bakhtiar Kozhatayev, Marcel Aregger IAM Cycling, Jonas Koch (Verva ActiveJet), Arkadiusz Owsian (CCC Sprandi Polkowice) i Dariusz Detko (Polska). Jeszcze przed startem etapu dyrektor sportowy „Pomarańczowych”, Piotr Wadecki zapewniał, że jego ekipa zrobi wszystko, by włączyć się w walkę o koszulkę najlepszego górala, którą team zdobył na pierwszym etapie. Jeśli Jarosławowi Maryczowi lub Maciejowi Paterskiemu nie uda się zabrać w ucieczkę, będzie próbował Owsian. I tak się właśnie stało. Jednak kluczowe dla losów koszulki w kolorze ciemnoróżowym (tzw. magenta) będą kolejne etapy, zwłaszcza sobotni z metą w Zakopanem i niedzielny w Bukowinie.
Wielki dramat na etapie przeżył lider reprezentacji Polski Marek Rutkiewicz. Wicemistrz Polski, weteran Tour de Pologne, w tym roku jest w świetnej formie, więc bardzo liczył na dobre miejsce w klasyfikacji generalnej. Niestety, w środę wciąż odczuwał skutki upadku na warszawskich ulicach i musiał wycofać się z rywalizacji.
Tymczasem w peletonie nie ustają dywagacje, kto ma szanse wygrać tegoroczny Tour de Pologne. zwłaszcza, że kandydatów nie brakuje. Wiadomo, że bardzo poważnie podszedł do wyścigu Bart De Clercq (Lotto Soudal), który rok temu przegrał z Ionem Izagirre zaledwie o 2 sekundy. Wśród faworytów wymieniany jest też Luksemburczyk Bob Jungels, Diego Ulissi (Lampre-Merida), włoski specjalista od wygrywania etapów na Giro d’Italia, Kostarykańczyk Andrey Amador, który lideruje bardzo silnej ekipie Movistar. Można się spodziewać, że mocny będzie Nicolas Roche (Sky), zaś forma Michała Kwiatkowskiego jest zagadką - chyba nawet dla niego. - Jadę bardziej głową niż nogami - deklaruje były mistrz świata.
Wielką zagadką jest też dyspozycja Rigobergto Urana (Cannondale-Drapac), wicemistrza olimpijskiego z Londynu, który od Giro nigdzie nie startował. Z kolei czarnym koniem może być Primož Roglič (Lotto NLJumbo), były skoczek narciarski, który po poważnej kraksie zmienił dyscyplinę - i jak sam mówi - jest chyba lepszym kolarzem, niż był skoczkiem. Roglič nosi dziś na szyi srebrną miniaturkę nart i mały rowerek - na znak przywiązania do obydwu dyscyplin i nie może się doczekać dnia, w którym peleton dotrze do Zakopanego, gdzie będzie mógł - tym razem z dołu - znów zobaczyć Wielką Krokiew.
Ale na razie na kolarzy czeka bardzo klasykowy etap z Zawiercia do Nowego Sącza. To aż 228 km ścigania, z trudnym podjazdem niewiele kilometrów od mety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?