Tratwy na biebrzy
Spływy rodzinne to tylko jedna z form wykorzystywania tych małych pływających domków. Wczesną wiosną na jednodniowe spływy do Wrocenia przyjeżdżają ornitolodzy, którzy z tego stabilnego pływaka mogą podziwiać i fotografować obiekty swoich westchnień – ptaki. Gdy robi się cieplej, przyjeżdżają całe zakłady pracy na kilkudniowe spływy firmowe. Wówczas np. z siedmiu tratew tworzą tzw. pociągi. Latem najwięcej jest rodzin oraz par małżeńskich.
– Zdarzają nam się też młode pary, które na tratwie spędzają podróż poślubną – mówi Robert Dembowski z Wrocenia, pomysłodawca i organizator pierwszych spływów tratwami na Biebrzy nominowanych przez National Geographic Traveler w plebiscycie na 7 nowych cudów Polski. – Są też chętni na wieczory kawalerskie, ale tych wolimy unikać, bo wiążą się ze zbyt dużym ryzykiem, że np. ktoś wypadnie za burtę, oraz z hałasem.
Z młodymi parami tego problemu nie ma. Zdarzają się też doświadczone związki, które decydują się spędzić tylko i wyłącznie ze sobą... no i oczywiście z przyrodą, nawet wiele dni na wodzie. Teraz właśnie bity jest rekord najdłuższego spływu tratwą. Małżeństwo w średnim wieku zdecydowało się na 2 tygodnie mieszkania na Biebrzy.
– Ciekawe, czy im się uda wytrwać tak długo, ale jak na razie idzie im dobrze, bo spływają już ponad tydzień – śmieje się pan Robert.