Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba wspierać Ukraińców, bo razem możemy wiele i razem zwyciężymy. Rozmowa z ks. Tomaszem Duszkiewiczem o wyprawie z darami do Lwowa

Marta Chmielińska
Marta Chmielińska
Ekologiczne Forum Młodzieży
Ksiądz Tomasz Duszkiewicz, kapelan leśników, wraz z Fundacją Ekologiczne Forum Młodzieży wziął udział w wyprawie do Lwowa. Do potrzebujących trafiły cztery busy darów, a uczestnicy bezpiecznie wrócili do domów. Teraz szykują kolejny wyjazd z pomocą. Jak mówi ksiądz Tomasz - Ukraińcom trzeba pomagać, bo razem możemy wiele.

Z ks. Tomaszem Duszkiewiczem, kapelanem leśników współorganizującym pomoc humanitarną, o wyprawie na ogarniętą wojną Ukrainę rozmawia Marta Chmielińska


Transport darów zorganizowany przez Ekologiczne Forum Młodzieży dotarł wczoraj na Ukrainę. Jak wrażenia?

We Lwowie nie jest jeszcze tak strasznie, ale gdy tam się wjeżdża jest ciemno, światła pogaszone, w domach rzadko widać światła tak jakby tych ludzi nie było. Po drodze mijaliśmy skupiska domów i tylko w kilku widać pojedyncze światła. Co jakiś czas ustawione są też barykady wojskowe, worki, zasieki. Wjazdu i wyjazdu bardzo mocno pilnują ukraińscy terytorialsi, są ich tam setki. Jechaliśmy o trzeciej nad ranem a oni siedzieli przy ogniskach, pilnowali wiosek, byli na posterunkach. Wszyscy uzbrojeni, z „kałasznikowami”. Wjechaliśmy do Lwowa i trafiliśmy na blokadę na moście, której strzegło może pięćdziesięciu takich terytorialsów. Może niektórzy byli w mundurach, ale większość ubrana na czarno. I potwierdza się to, że potrzebują zielonych ubrań, bo nie wszyscy mają mundury. Na przykład zatrzymał nas mężczyzna w cywilnym ubraniu i czuliśmy się niepewnie, na szczęście podszedł wojskowy i wszystko się wyjaśniło. Dla nas to niewyobrażalne odczucia. W czasie naszego pobytu były trzy czy więcej alarmów bombowych, czuliśmy że w każdej chwili mogą spaść bomby. Nie spaliśmy ani przez minutę. Cały czas byliśmy w drodze i wyładowywaliśmy dary. Ciągle w ruchu i ciągle w napięciu. Tego co czułem nie odda żaden artykuł…

Spotkał się Ksiądz z mieszkańcami? Jak wygląda ich sytuacja?

Bardzo dużo ludzi tam zostaje, poukrywani w piwnicach mówią, że nie chcą opuszczać swoich stron. Są wśród nich nie tylko dorośli, ale także dzieci – one także siedzą w piwnicach i nawet tam się uczą. Ludzi jest bardzo dużo i gdy jest alarm bombowy to wszyscy schodzą do piwnic. W czasie jednego z alarmów dzieci weszły do piwnicy o 2 w nocy a wyszły dopiero o 11. Wszyscy czują lęk i choć działania wojenne toczą się daleko od nich to mówią, że mają dość strachu. Mężczyźni, których spotkałem jeżdżą walczyć do Kijowa. Każdy taki wyjazd to albo wróci się z niego albo nie. My też baliśmy się, bo Rosjanie atakują konwoje.

Czy widać tłumy zmierzające do naszej granicy? Ludzie rzeczywiście idą pieszo?

Ludzie przekraczają granicę idąc pieszo, ale wszyscy są do niej podwożeni. Nie widzieliśmy nikogo idącego z walizkami od Lwowa. Ludzie są transportowani autobusami, Straż Pożarna pomaga. Widziałem autobusy pełne dzieci, które jadą do Polski. Widziałem w oczach tych dzieci przerażenie i łzy. Dzieci, mimo późnej pory, patrzyły przez okna na to, co się dzieje wokół. Nie wiem czy to sieroty czy po prostu odsyłają dzieci w bezpieczne miejsce a dorośli zostają.

A jak Ukraińcy odnoszą się do Polaków? Nie jest przecież tajemnicą, że nasze relacje nie były najlepsze…

Bardzo życzliwie odnoszą się do Polaków i są bardzo wdzięczni. Mówią o nas, że nasz naród jest porządny, że jesteśmy z nimi i wspieramy ich. My im pomagamy i razem zwyciężymy. Razem możemy wiele, a pojedynczo nic. Na jednej stacji benzynowej widziałem flagę ukraińską, polską i Unii Europejskiej. Trzeba ich wspierać i to może nawet jest większe wsparcie niż dary, które zawozimy. Czuje się ich wdzięczność i radość. Ukraińcy są bardzo dzielni i zdeterminowani - mówią, że nie wyjdą z miasta, że mogą ich pozabijać, ale ich ducha nie zabiją.

Czy wybierze się Ksiądz z kolejnym transportem?

Mamy już darów na kolejne kursy, ja sam siadam do busa i jadę! Oczywiście. Teraz już wszystko wiem, znamy ludzi i działamy. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie kiedy to będzie. Z naszej strony to naprawdę nie są długie przygotowania, teraz odpoczywamy i za parę dni możemy ruszyć. Jednak tam – na Ukrainie sytuacja zmienia się z godziny na godzinę i nie wiadomo jak to będzie za trzy dni. Jutro - pojutrze zacznę wszystko załatwiać jednak teraz muszę odpocząć, bo emocje były takie, że szczerze mówiąc myślałem, że zawału dostanę.

Dziękuję za rozmowę

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna