TVP Białystok nie ma pieniędzy, ale będą nowe programy

Plany zarządu

Telewizja publiczna wraz z oddziałami zatrudnia na etatach ok. 4,2 tys. osób. Ostatnio pojawiły się informacje, że zarząd TVP planuje zwolnić około 500-1000 z nich. Redukcje mają się zacząć latem. Dyrektorzy regionalnych ośrodków uzyskali ponoć zapewnienie, że będą one dotyczyć głównie centrali.

Zagadką pozostaje jedynie, ile osób straci pracę. Na korytarzach przy Włókienniczej mowa jest nawet o liście 20 osób do zwolnienia.

- To brednie - twardo dementuje Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor TVP Białystok. - Ciekawa jestem, skąd ludzie biorą te liczby? Jakby to była prawda, to nasz ośrodek w ogóle nie mógłby działać. Wszystkich etatów mamy tu raptem 62.

Zapowiada jednak, że kilka osób będzie musiało pożegnać się z pracą. W samej telewizji paniki na razie nie ma. Może dlatego, że w porównaniu z innymi ośrodkami nie jest tu jeszcze najgorzej, nie było obniżki pensji.

- Bardziej wynika to z tego, że u nas i tak obowiązywały jedne z najniższych stawek w kraju i specjalnie nie było już z czego obniżać - przyznają anonimowo pracownicy ośrodka.

Agnieszka Romaszewska-Guzy tłumaczy to jeszcze inaczej: - Tych pieniędzy, jakie mamy przeznaczonych na tegoroczny budżet, i tak nam nie starczy do końca roku. A w gruncie rzeczy co to za różnica, czy środki skończą nam się w październiku, czy w połowie września? - za chwilkę jednak poważnie dodaje: - Sytuacja w ośrodkach jest bardzo zła, ale czy to znaczy, że mamy już nic nie robić. Postanowiłam iść temu na przekór i już wkrótce zaprezentujemy nową ramówkę z nowymi programami.

Wcześniej musi jednak dojść do planowanej restrukturyzacji - Białystok, który w ostatnich 3-4 latach stracił kilkanaście etatów, ma być tym razem oszczędzony. Z wyjątkiem operatorów - TVP coraz poważniej myśli, żeby zatrudniać na tych funkcjach zewnętrznych fachowców. Ale to ciągle tylko plany.