MKTG SR - pasek na kartach artykułów

UE ściga się ze zmianami klimatycznymi, co może okazać się dla nas zbyt drogie. Polski rząd może jednak skorzystać z pomysłu Londynu

Jerzy Mosoń
Bruksela nie chce czekać na polską transformację energetyczną. Polska dyplomacja może spróbować ucieczki do przodu
Bruksela nie chce czekać na polską transformację energetyczną. Polska dyplomacja może spróbować ucieczki do przodu 123rf.com/profile_skyfish555
Europejski system handlu emisjami CO2 (EU ETS) obejmie od 2029 r. także ogrzewanie budynków mieszkalnych i transport prywatny. Według think tanku Warsaw Enterprise Institute Polska na pewno straci finansowo na nowych rozwiązaniach, nawet jeśli pozyska środki z unijnego funduszu rekompensującego wydatki na walkę ze zmianami klimatycznymi. Eksperci think tanku wskazują jednak na szansę, która otwiera się przed polskim rynkiem kapitałowym.

Spis treści

Według raportu Warsaw Enterprise Institute (WEI) „Zapłacą najubożsi” opracowanego przez ekonomistę Marka Lachowicza, objęcie systemem handlu emisjami CO2 budynków mieszkalnych i transportu prywatnego będzie kosztowało polską gospodarkę nawet 96,5 mld zł już w 2030 r. To za dużo, nawet jeśli część kosztów uda się zrekompensować poprzez specjalny unijny fundusz. Niektórzy eksperci uważają, że nie wszystko jednak da się przewidzieć, a Polska – w tym PKN ORLEN – może dogonić europejską energetykę. Można też spróbować ucieczki do przodu. Kiedyś spróbował tego Londyn i się udało.

Fundusz CSF może okazać się pułapką jak Fuindusz Odbudowy

Jak czytamy w raporcie, negatywne następstwa polityki klimatycznej UE mają być łagodzone przez specjalny fundusz Climate Social Fund (CSF). Ale może się okazać, że w przypadku Polski wypłaty będą tylko teoretyczną możliwością. Wypłaty z tego funduszu będą wymagały bowiem akceptacji krajowego planu przez Komisję Europejską. Na razie trudno prognozować spełnienia jakich warunków będzie oczekiwała Bruksela, w zamian za zgodę na wypłaty. Doświadczenia związane z Funduszem Odbudowy, który miał sfinansować KPO pokazują, że sprawa przekazywania środków dla Polski nie jest wcale oczywista.

Tym z kolei nie martwi się przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu (IB) Juliusz Bolek, który uważa, że Polska doskonale radzi sobie bez unijnych środków z Funduszu Odbudowy mającego sfinansować KPO. – Na przykładzie niewypłacania Polsce pieniędzy z tytułu Krajowego Planu Odbudowy widać, że to, co nie zabija, to wzmacnia – komentuje szef IB.

Polska może dogonić europejską energetykę

Według Juliusza Bolka trudno dziś precyzyjnie przewidzieć, jakie kwoty będą wchodziły w grę za kilka lat w kwestii ponoszenia kosztów związanych z opóźnieniami w transformacji energetycznej, jak i ewentualnego wsparcia ze strony Brukseli. Jeszcze trzy lata temu nikt nie spodziewał się obostrzeń wywołanych pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 ani wojny rosyjsko-ukraińskiej i wywołanych tymi czynnikami kryzysu: walutowego, gospodarczego i energetycznego. Nie wiadomo też, w jakim stopniu Polsce uda się dogonić zachodnie gospodarki w kwestii odnawialnych źródeł energii czy atomu.

– W tej chwili prowadzonych jest wiele inwestycji w biogazownie, farmy wiatrowe, fotowoltaiczne, elektrownie atomowe. Wiele w tej sprawie czyni PKN Orlen. Jednocześnie prowadzi się wiele działań zmierzających do zmniejszenia zużycia energii – komentuje szef Instytutu Biznesu.

Tyle maksymalnie Unia dopłaci Polsce do walki z emisją CO2

Załóżmy jednak, że nie będzie problemów z wypłatami dla Polski z unijnego funduszu CSF, który ma złagodzić skutki przyspieszenia UE w jej walce ze zmianami klimatycznymi – wówczas, zgodnie z szacunkami Komisji Europejskiej, kwota wypłat dla Polski kształtowałaby się na poziomie ok. 17 proc. całości środków. Zakładając za KE, że rozmiar funduszu wyniesie 87 mld euro, daje to Polsce 15,3 mld euro. Wystarczy?

Nie bardzo. Co więcej, według raportu WEI „Zapłacą najubożsi” roczny koszt wprowadzenia systemu ETS 2 będzie kosztował gospodarstwa domowe ok. 21 mld zł rocznie. – A że budynki mieszkalne i transport prywatny objęte są systemem od 2029 r., to do 2032 r. koszty systemu zsumują się do 63 mld zł – dowiadujemy się z analizy ekonomisty. Do kwoty tej dodać należy także wydatki, jakie poniosą przedsiębiorstwa, ponieważ ETS 2 najpierw obejmie budynki komercyjne oraz transport komercyjny.

Może być jeszcze drożej

Niestety, mimo że już na tym etapie koszty wydają się niebotyczne, to okazuje się, że to i tak dość optymistyczny scenariusz. Jeżeli bowiem uwolnienie dodatkowej puli uprawnień nie przyniesie rezultatów ograniczenia emisji CO2, to koszty, o których traktuje raport, wzrosną w przeliczeniu na gospodarstwo domowe do 7100 zł w 2030 r. Wystarczy, że inwestorzy będą dysponować odpowiednimi środkami. To z kolei przełoży się na zsumowanie wydatków do odpowiednio, 21,2 mld zł oraz 96,5 mld zł dla całej gospodarki. Polska musi zatem szukać dodatkowych źródeł finansowania polityki klimatycznej UE.

Czas na giełdę w Warszawie

Think tank WEI dostrzega drobną szansę na zysk dla Polski, nawet w kontekście przyspieszenia walki ze zmianami klimatycznymi – te mogłaby wygenerować Giełda Papierów Wartościowych. Zdaniem Lachowicza warszawski Parkiet ma szansę zostać jednym z głównych rynków handlu nowymi uprawnieniami. Analityk nie ma jednak złudzeń co do tego, że Stara Unia zrezygnowałaby z kandydatury Lipska, gdzie obecnie handluje się uprawnieniami do emisji (EUA). Zgodnie z sugestią zawartą w raporcie, polscy negocjatorzy mogliby powalczyć o stworzenie drugiego miejsca handlu. W przypadku uprawnień EUA, przed brexitem, był nim Londyn. Według Lachowicza GPW jest naturalną kandydatką, by powtórzyć sukces stolicy Anglii.

Brytyjski przykład to mapa drogowa

Elżbieta Pełka, członek zarządu British Polish Chamber of Commerce uważa, że pomysł by platforma do handlu europejskimi emisjami CO2 w ramach systemu ETS BRT (Buildings and Road Transport) powstała także w Warszawie jest godny uwagi. – Chodzi przede wszystkim o nowe miejsca pracy, ale też o prestiż kraju, w którym lokuje się takie instytucje – podkreśla Pełka.

– Taka inicjatywa (zabiegi dotyczące lokalizacji w Polsce giełdy handlującej emisjami w systemie ETS 2) wymagałaby mocnego uzasadnienia, jak również zabiegów dyplomatycznych, co miało miejsce w przypadku Wielkiej Brytanii, gdzie aż do brexitu, na giełdzie w Londynie handlowano uprawnieniami przemysłowymi EUA, pomimo istniejącej giełdy w Lipsku – zaznacza członek zarządu British Polish Chamber of Commerce.

Jak dodaje Elżbieta Pełka Zjednoczone Królestwo, pomimo opuszczenia Unii nie zrezygnowało z handlu emisjami, dlatego już 1 stycznia 2021 r. uruchomiło własną giełdę UK ETS. – Planując tego typu działania, warto też pamiętać o tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo stworzenia w przyszłości globalnego systemu handlu emisjami – podkreśla pani ekspert.

Warto dodać, że rozmowy dotyczące unifikacji giełd handlu emisjami CO2 w jeden globalny system już się toczą. Na razie jednak nie przyniosły one spodziewanego rezultatu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna