Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ujawniamy tajemnice posiadłości Komorowskiego i Palikota

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Prezydent  Bronisław Komorowski od wielu lat wędkuje na jeziorach Suwalszczyzny, bez względu na to czy jest pełnia lata czy mroźna zima.
Prezydent Bronisław Komorowski od wielu lat wędkuje na jeziorach Suwalszczyzny, bez względu na to czy jest pełnia lata czy mroźna zima.
Na tych, którzy chcieliby za blisko podejść do letniskowego domu prezydenta RP, czekają funkcjonariusze BOR. Natomiast na amatorów podglądania Janusza Palikota - pełna pułapek droga.
Prezydent  Bronisław Komorowski od wielu lat wędkuje na jeziorach Suwalszczyzny, bez względu na to czy jest pełnia lata czy mroźna zima.
Prezydent Bronisław Komorowski od wielu lat wędkuje na jeziorach Suwalszczyzny, bez względu na to czy jest pełnia lata czy mroźna zima.

Prezydent Bronisław Komorowski od wielu lat wędkuje na jeziorach Suwalszczyzny, bez względu na to czy jest pełnia lata czy mroźna zima.

Dwaj z grona najważniejszych polskich polityków mają domy na Suwalszczyźnie. Pojawiają się tutaj, kiedy tylko mogą. Janusz Palikot pisał na swoim blogu, że we wsi Dzierwany w powiecie suwalskim odpoczywa od warszawskiej wrzawy. - Tutaj nabiera się do wszystkiego dystansu - tłumaczył.
Podobne opinie wygłaszał też Bronisław Komorowski - nawet na długo przed tym, zanim został prezydentem. Dom ma w Budzie Ruskiej w powiecie sejneńskim.

- Dobrze mieć takich sąsiadów! - cieszą się mieszkańcy obu wsi. - Ale żeby to było w innych czasach, np. za Gierka, to pewnie mielibyśmy tu raj na ziemi - zauważa Bolesław Jurkun, sołtys Budy Ruskiej.

Pan Bronek pierwszy czapkę zdejmuje

Letniskowy dom Komorowskich.
Letniskowy dom Komorowskich.

Letniskowy dom Komorowskich.

Letniskowy, drewniany dom Komorowscy kupili przed kilkunastoma laty. Dlaczego akurat na Suwalszczyźnie? Bo kiedyś odwiedzili mieszkającego tu znajomego i bardzo im się spodobało. Dom, jak dom. Rezydencją nazwać go z całą pewnością nie można.

Z mieszkańcami Komorowscy szybko się zbratali. - Żadnego zadzierania nosa, żadnego wywyższania się - opowiadają ludzie. - Pan Bronek to zawsze pierwszy przed każdym czapkę zdejmuje. A pani Ania, to dusza-człowiek. I pogada, i pożartuje, i na kawę z nalewką zaprosi.

Razem pływali na ryby, razem biesiadowali przy ognisku. I to w czasach, gdy Komorowski był posłem, ministrem, a także marszałkiem Sejmu.

Ale w lipcu 2010 roku niemal wszystko się zmieniło. Komorowski wygrał wybory prezydenckie. - U nas to jak jeden wszyscy na niego głosowali - zapewniają mieszkańcy Budy Ruskiej. Gdzie prezydent-elekt wygłosił jedno z pierwszych podziękowań? Oczywiście w tutejszym kościele w Karolinie. To do tej parafii należy bowiem Buda Ruska.

Ale więcej już takich bliskich spotkań z mieszkańcami nie było. Ochroną domu zajęli się funkcjonariusze BOR. Dyżury pełnią non-stop, bez względu na to, czy głowa państwa jest w Warszawie, w Pekinie czy w Budzie Ruskiej.

W ostatnich miesiącach sołtysowi Jurkunowi z prezydentem udało się porozmawiać tylko raz. - O wszystkim i o niczym - kwituje pytanie o szczegóły rozmowy. Sołtys "prezydenckiej" wsi, to wszak nie pierwszy lepszy sołtys. Tu trzeba słowa ważyć i nie dać się nabrać dziennikarzom szukającym sensacji.
Prezydent wpada do Budy Ruskiej znacznie rzadziej niż kiedyś. Ale jak jest, trudno tego nie zauważyć. BOR szaleje, wszędzie pełno limuzyn z migającymi kogutami na dachach.

- Ostatnio to był przed wyjazdem do Chin, czyli pod koniec tamtego roku - przypomina sobie sołtys.
A czy był w dniu katastrofy smoleńskiej, tego do końca nie wie nikt. Tę kwestię niektóre media długo roztrząsały. Dziennikarze twierdzili, że oficjalny komunikat dotyczącego tego, iż marszałek Sejmu jedzie właśnie do Warszawy z Trójmiasta nie był prawdziwy. Bo miał jechać właśnie z Budy Ruskiej. Tyle, że w kontekście tej akurat katastrofy źle by to brzmiało...

Żartowali, że będzie stawiał

Bronisław Komorowski i jego żona Anna bardzo często brali udział w różnych uroczystościach w parafialnym kościele w Karolinie. Na zdjęciu: Boże Ciało
Bronisław Komorowski i jego żona Anna bardzo często brali udział w różnych uroczystościach w parafialnym kościele w Karolinie. Na zdjęciu: Boże Ciało 2010.

Bronisław Komorowski i jego żona Anna bardzo często brali udział w różnych uroczystościach w parafialnym kościele w Karolinie. Na zdjęciu: Boże Ciało 2010.

W przypadku Janusza Palikota jest natomiast pewne, że jak gdzieś na dłużej znika ze stolicy, to zaszywa się w Dzierwanach.

- On ten dom na odludziu kupił jeszcze, jak nikt go nie znał - opowiadają mieszkańcy wsi. - Wtedy, z osiem czy dziesięć lat temu ludzie tylko mówili, że facet ma fabrykę wódki. Żartowaliśmy, że będzie wszystkim stawiał.

Dzierwany leżą niedaleko Smolnik. To niebywale malownicze tereny. Nie przez przypadek Andrzej Wajda kręcił tutaj sceny plenerowe "Pana Tadeusza".

Jak ktoś nie wie dokładnie, jak jechać, do Palikota nie trafi nigdy. Bo dom znajduję się w lesie, kilka kilometrów od wsi. Prowadząca do posiadłości droga jest wyboista, pełna potężnych kamieni. Zwykłym samochodem lepiej się tutaj nie wybierać. Kiedy poseł jest na miejscu, a jakaś telewizja chce nagrać jego wypowiedź, umawiają się zwykle w Smolnikach. Bo tam kończy się asfalt.

- Pan Palikot z miejscowymi się raczej nie zadaje - mówi sołtys Dzierwan Jacek Mikielski. - Raz tylko zrobił nam niemal całodniowy festyn.

To było kilka lat temu. Palikot zaprosił do siebie całą wieś. Na okoliczność odremontowania kapliczki znajdującej się na terenie jego posiadłości. Poseł, który na antykościelnych hasłach zrobił ostatnio karierę, zaprosił wtedy także księdza. Ten odprawił plenerową mszę. Potem był poczęstunek. Stoły uginały się od smakołyków i trunków. Przygrywał jakiś zespół.

Czasami Palikot pojawiał się też w kościele w Smolnikach. Na przykład z wielkanocną święconką.
- To dawno było - kwituje proboszcz Jacek Chałko. Ze znanym politykiem rozmawiał tylko raz. I to w czasach, gdy Palikot nie szarżował jeszcze z antyklerykalnymi hasłami.

- Za jego nawrócenie odprawiłem już z własnej inicjatywy chyba z dziesięć mszy - dodaje proboszcz.
Na razie skutku to nie przyniosło.

W wiejskich sklepach poseł zakupów raczej nie robi. A jeśli już, to częściej można go spotkać w sklepach w Suwałkach i na miejscowym bazarze. - Widziałam jak kupował książki w suwalskim Empiku - opowiada pewna suwalczanka. - Wydał na nie dobre kilkaset złotych.

W życiu publicznym Suwalszczyzny Palikot pojawił się tylko raz. No i wywołał skandal. W trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej do parlamentu przed suwalską szkołą zainaugurował kampanię dotyczącą nauczania religii i etyki. Najpierw rozmawiał z dziennikarzami, potem wszedł do szkoły i na tablicy ogłoszeń wywiesił plakat. Dyrekcja placówki była oburzona. Bo nikogo nie zapytał o zgodę. Pojawiły się też wątpliwości, czy Palikot nie naruszył zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w szkołach. Wszystko jednak rozeszło się po kościach.

Zrobili drogę

W Dzierwanach marzą, że może znanemu i bogatemu politykowi zechce się do swojej posiadłości jeździć po lepszej drodze. Nie tej, która prowadzi bezpośrednio do niego, lecz tej łączącej Smolniki i Dzierwany.

- To raptem pięć kilometrów - mówią ludzie. - A nam asfalcik by się przydał... A na gminę, która nie ma pieniędzy nie ma co liczyć.

Wójt Józef Laskowski z Palikotem nie rozmawiał ani razu. - Znam go tylko z telewizji - mówi. - Ani ja do niego interesu nie mam, ani on do mnie.

Laskowski zaprzecza krążącym po gminie plotkom, że Palikota, który miał przyjść z jakąś ofertą, jak mówią miejscowi, pogonił. Bo mają niby zupełnie odmienne poglądy. - Bzdura - zapewnia wójt. - Zresztą mnie tu te jego pieniądze do niczego niepotrzebne. Gmina poradzi sobie bez nich.
Lepszej drogi doczekali się natomiast mieszkańcy Budy Ruskiej.

Niedługo po zaprzysiężeniu Bronisława Komorowskiego do użytku oddano 5-kilometrowy odcinek. Żwirówkę zastąpiła droga asfaltowa. Od razu pojawiły się spekulacje, czy to oby nie po to, by prezydent miał lepszy dojazd. Wójt gminy bił się jednak w piersi i wszystkiemu zaprzeczał. Przypominał, że starania o inwestycję zaczęły się na długo przed wyborami, a jeśli już, to w przeforsowaniu budowy w Warszawie pomógł nie Komorowski, lecz jeden z miejscowych posłów.

Wcześniej obaj politycy często spędzali w swoich posiadłościach święta wielkanocne. Na tegoroczne zaś Komorowski do Budy Ruskiej raczej nie przyjedzie. Ale z Palikotem, to - jak mówią miejscowi - nigdy nic nie wiadomo. Nie wykluczają, że zobaczą go w miejscowym kościele z wielkanocnym koszykiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna