Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urągają też ludziom

Julia Szypulska [email protected]
- Moją sukę Dianę ktoś wyrzucił, a ja ją przygarnęłam - opowiada Eugenia Rutkiewicz. - Inaczej też trafiłaby do schroniska.
- Moją sukę Dianę ktoś wyrzucił, a ja ją przygarnęłam - opowiada Eugenia Rutkiewicz. - Inaczej też trafiłaby do schroniska. J.Szypulska
Przepełnione boksy, brak wybiegów oraz stałego dostępu do wody i pożywienia - tak wygląda miejskie schronisko dla bezdomnych zwierząt.

Lista zarzutów pod adresem prowadzącego je Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Suwałkach jest jednak znacznie dłuższa. Jak choćby niewłaściwa opieka weterynaryjna nad przebywającymi tam zwierzętami.
- Widziałam u psów nieopatrzone rany, a osobniki chore przebywały razem ze zdrowymi - wylicza suwalczanka Eugenia Rutkiewicz. - A to jest niedopuszczalne. Poza tym, zwierzęta przebywają w skandalicznych warunkach.
W suwalskim schronisku jest tylko 11 boksów, a znajduje się tak czasem nawet około 50 zwierząt. W związku tym, te słabsze są gryzione. Nie mają też szans dostać się do pożywienia czy wody, ani na miejsce w budzie. Bez względu na pogodę śpią więc na zewnątrz.
To wstyd!
Rutkiewicz złożyła w tej sprawie pisemną skargę do prezydenta miasta.
- Panujące w schronisku warunki urągają nie tylko zwierzętom, ale także ludziom - tłumaczy swoją decyzję. - Wstydzę się, że władze miasta w ten sposób traktują problem opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Byłam w kilku schroniskach na terenie kraju, ale czegoś takiego, jak w Suwałkach nigdzie nie widziałam.
Przypomina też, że zarządca łamie w ten sposób przepisy. To bowiem, jak ma wyglądać schronisko, zostało szczegółowo określone w rozporządzeniu ministra rolnictwa i rozwoju wsi. A w suwalskiej placówce psy nie mają nawet wybiegu.
Kiepska wizytówka
- Zdajemy sobie sprawę, że schronisko jest dalekie od doskonałości - przyznaje Marek Buczyński, rzecznik prasowy w Urzędzie Miasta w Suwałkach. - Przede wszystkim ze względu na lokalizację. Niestety, na inną nie mamy pieniędzy. Co do zarzutów zawartych w piśmie, to prezydent zwróci się o wyjaśnienia do prezesa PGK.
Ten jednak ma na ten temat niewiele do powiedzenia.
- Pracuję tu od niedawna, więc dopiero zapoznaję się z funkcjonowaniem zakładu - tłumaczy Janusz Krzyżewski, prezes firmy. - Jednak z tego, co się orientuję, schronisko działa prawidłowo.
Zbytniego zainteresowania placówką nie wykazywał też jego poprzednik. Bowiem jej prowadzenie to uboczna działalność firmy. Dlatego sprawa panujących tam warunków bez przerwy powraca. O suwalskim schronisku jako negatywnym przykładzie piszą też ogólnopolskie gazety. Nie jest to więc dobra wizytówka miasta.
Oddać w prywatne ręce
- Powinno być prowadzone przez jakąś fundację bądź stowarzyszenie - uważa Eugenia Rutkiewicz. - A nie miejską firmę.
Tak jest na przykład w Giżycku czy Piszu. Dlaczego nie może być w Suwałkach?
- Nikt, oprócz PGK, nie składa oferty na prowadzenie - tłumaczy Buczyński.
Być może dlatego, że się zniechęcił. Jakiś czas temu pojawił się prywatny oferent, ale przegrał z PGK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna