Urząd skarbowy ostrzega: Nie masz kasy, to zapłacisz!

Kasa fiskalna powinna być wszędzie tam, gdzie w ciągu roku sprzedaje się towary czy usługi na przynajmniej 20 tys. zł. Dotyczy to nie tylko sklepów, ale też lekarzy prowadzących własną działalność gospodarczą, fryzjerów czy rolników, którzy handlują swoimi produktami. Wcześniej próg wynosił 40 tys. zł rocznie, ale to już się zmieniło.

Termin minął

Tymczasem Urząd Skarbowy w Suwałkach ma obecnie zarejestrowanych 4847 kas. Używane są przez ponad 2,5 tys. podmiotów gospodarczych (na przeszło 8 tysięcy).
W 2013 r. zarejestrowano 510 nowych kas. Termin minął jednak 1 marca. Jak mówi Grzegorz Krysa z suwalskiej "skarbówki", z urzędowych danych wynika, że przynajmniej stu przedsiębiorców obowiązku nie dopełniło.

- Analizujemy informacje, jakimi już dysponujemy - dodaje.
Ale inspektorzy skarbowi przyglądają się także temu, jak przedsiębiorcy funkcjonują w rzeczywistości. Wystarczy np. przez kilka dni poobserwować gabinet lekarski. Jeżeli człowiek wchodzi tam za człowiekiem, a stawka za wizytę jest mniej więcej stała, i dzieje się tak przez pięć dni w tygodniu, to łatwo policzyć, ile taki lekarz w ciągu roku na tym zarabia. Kwoty znacznie przekraczają 20 tys. zł.

Właściciele niektórych gabinetów muszą się więc liczyć, że prędzej czy później urząd skarbowy ich podsumuje. Podobnie, jak fryzjerów czy rolników.

Trzeba wyrazić żal

- Wszystkim dajemy ostatnią szansę - mówi Grzegorz Krysa. - Te osoby mogą skorzystać z procedury tzw. czynnego żalu.

Trzeba więc zgłosić się do urzędu i wyjaśnić, czemu do tej pory z kas się nie korzystało.
Jak nie, urząd rozpocznie odpowiednie działania. Za brak kasy można zapłacić grzywnę w wysokości 3,2 tys. zł. A urządzenie i tak trzeba będzie potem kupić. Tyle, że nie odzyska się już 90 proc. ceny. Korzystają z tego wszyscy ci, którzy kasy kupują w przewidzianych prawem terminach.

Baza firm z Twojego regionu