Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Jagiellonii radocha, ale bez szaleństwa

Redakcja
Dariusz Jarecki zdaje sobie sprawę, że Jaga nie może długo świętować sukcesu we Wrocławiu. Zbliżają się kolejne ważne mecze.
Dariusz Jarecki zdaje sobie sprawę, że Jaga nie może długo świętować sukcesu we Wrocławiu. Zbliżają się kolejne ważne mecze.
Radocha jest duża, ale nie możemy sobie pozwolić na jakąś euforię. Jeszcze wiele ważnych meczów przed nami - mówi Dariusz Jarecki po zwycięstwie 2:1 Jagiellonii ze Śląskiem.

Jarecki jako jedyny z obecnej kadry białostockiego zespołu pamięta spotkanie z 1 grudnia 2007 roku, kiedy Jaga pokonała w Chorzowie 1:0 Polonię Bytom. Na Stadionie Śląskim wystąpił jeszcze Jacek Falkowski, lecz ten zimą został wypożyczony do Znicza Pruszków. Jarecki na kolejne wyjazdowe zwycięstwo w ekstraklasie czekał do minionej soboty. - Kiedy sędzia zakończył mecz, kamień spadł mi z serca. Ze szczęścia rzucałem się kolegom na szyję, ale oni byli zbyt zmęczeni, żeby cieszyć się tak bardzo jak ja - relacjonuje pomocnik żółto-czerwonych, który konfrontacji przyglądał się z ławki rezerwowych.

Kiedy opadło zmęczenie, cała ekipa delektowała już się zasłużonym triumfem. Droga powrotna do Białegostoku wreszcie naszym piłkarzom nie dłużyła się w nieskończoność.

- W zespole jest sporo nowych chłopaków, to ten balast wyjazdowy może na nich aż tak nie ciążył, jednak nawet oni rozumieli powagę chwili. Żartowałem, że zapisali się w historii klubu. Napięcie zeszło i rzeczywiście w końcu humory w autokarze dopisywały. Jednak bez szaleństw. Pamiętamy, że to dopiero początek rundy. Wygraliśmy na wyjeździe i super, ale walka o utrzymanie trwa w najlepsze. Po innych wynikach widać, że nikt nie odpuszcza - podkreśla Jarecki.
Grubą kreską zwycięstwo ze Śląskiem odcina także trener Michał Probierz. Przed pojedynkiem we Wrocławiu robił, co mógł, żeby odmienić fatalną passę bez wygranej na obcych boiskach. Przeprowadził męską rozmowę z piłkarzami, zmienił taktykę, zwracał nawet uwagę na detale, jak miejsca zajmowane przez piłkarzy w autokarze czy pokojach hotelowych.

- Trochę było takich rzeczy, jednak to nic w porównaniu do odprawy meczowej. Nie będę zdradzał szczegółów, ale powiem tylko, że po tym, co usłyszałem, nawet mnie, choć byłem tylko rezerwowym, ciarki przeszły po plecach - opowiada Jarecki.
Udało się. Lecz w przypadku naszego szkoleniowca entuzjazm po meczu szybko opadł. - Kończy się konferencja prasowa i dla mnie kończy się temat spotkania ze Śląskiem - powiedział dziennikarzom Probierz, a zaraz potem wyjechał na obserwację następnych rywali Jagiellonii.

Jaga bowiem nie może sobie pozwolić na długie rozkoszowanie się wrocławskim sukcesem. Już w najbliższy piątek do Białegostoku przyjeżdża, znajdująca się w morzu krytyki po dwóch wiosennych porażkach i postawiona pod ścianą, Wisła Kraków. Potem czeka nas starcie w Kielcach w Pucharze Polski z Koroną i pojedynek o ligowe punkty w Poznaniu z rozpędzonym Lechem.

- Zapominamy o Śląsku, przełamanej czarnej serii i patrzymy tylko w przyszłość. Teraz koncentrujemy się na Wiśle. Zdajemy sobie sprawę, że krakowianie będą chcieli wygrać za wszelką cenę. Będzie ciężko, jednak nas też interesuje zwycięstwo. A że grać potrafimy, udowodniliśmy kilka dni temu we Wrocławiu - dodaje spokojnym głosem Jarecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna