Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warszawa: Referendum. Po co Kaczyńskiemu własny prezydent

Konrad Kruszewski [email protected]
Własny prezydent Warszawy jest Jarosławowi Kaczyńskiemu potrzebny po to, aby było jak za Gierka.

Plus płaskodenne statki, ale to nie jest pomysł prezesa, tylko jego kandydata na prezydenta stolicy, profesora Glińskiego. A właściwie jego ojca, którego marzeniem były właśnie płaskodenne statki na Wiśle. Rzeczywiście, Warszawie brakuje już tylko gierkowskiego budownictwa i płaskodennych statków, żeby stać się wielką Warszawą, przez wielkie "W".

Prezes Jarosław Kaczyński, człowiek o niezwykłej wprost zdolności do kreacji językowych powiedział, że w Warszawie możliwe jest, jak za Gierka, wybudowanie 300 tysięcy mieszkań. I to jest prawda, pytanie tylko, czy znajdzie się aż tylu chętnych, żeby w nich zamieszkać, nawet wówczas, gdy będą najtańsze na rynku.

Z prezesem Kaczyńskim jest ten kłopot, że on mało już co pamięta. On nawet nie pamięta, że nie tak dawno, jeszcze zanim został premierem, obiecał Polakom wybudowanie kilku milionów mieszkań. I dzisiaj chyba nawet sądzi, że je jako premier wybudował. Czymże zatem jest dla niego wybudowanie kilkuset tysięcy, skoro wzniósł już ich miliony? Niech się mury pną do góry, jak śpiewano w epoce poprzedzającej gierkowszczyznę.

Skoro prezes nie pamięta, jak było z mieszkaniami za jego premierowania, to tym bardziej nie pamięta, jak wyglądało budownictwo za Gierka. A zatem trzeba mu przypomnieć. Na własne mieszkanie małżeństwo czekało wówczas średnio kilkanaście lat, a jak je otrzymywało, to było to ciągle młode małżeństwo.

Taki cud medyczny, bo partia oddawała mieszkania tylko młodym małżeństwom z kilkunastoletnim stażem. To małżeństwo, znudzone już sobą kilkunastoletnim pożyciem w łóżku we wspólnej z rodzicami sypialni, otrzymywało całe 40 metrów kwadratowych powierzchni, na której mieściło się przynajmniej sześć pomieszczeń.

Taki cud architektoniczny: łazienka, kuchnia, przedpokój, dwie sypialnie i salon na czterdziestu kilku metrach kwadratowych! Kuchnia oczywiście była ślepa, czyli miała otwór na "salon", zamiast okna na zewnątrz. Ci, którzy otrzymali kuchnię z oknem na świat uchodzili w PRL-u za krezusów.

Stąd też jest moje pytanie, czy znajdzie się wystarczająco wielu chętnych, na te mieszkania, które z polecenia prezesa wybuduje prezydent Gliński. Zaraz po tym, jak zwoduje płaskodenne statki na Wiśle i zakaże samolotom latania nad Ursynowem. Jak za Gierka, kiedy Okęcie było tak małe, że przyjmowało kilka samolotów na krzyż dziennie, które rzeczywiście nie musiały latać nad Ursynowem.

W ten sposób Warszawa stanie się poligonem doświadczalnym, na którym PiS przećwiczy pomysły, które wprowadzi w życie w całym kraju, jak tylko wygra wybory. Żeby wszyscy mieli tak dobrze, jak za Gierka.

Można by wypowiedź prezesa Kaczyńskiego (żeby w Warszawie było tak, jak za Gierka) potraktować jak lapsus językowy, gdyby nam się ostatnio nie zmieniła definicja lapsusu. Jeszcze do niedawna lapsusem był "przypadkowy błąd w wypowiedzi ustnej, omyłka: Lapsus linguae. Lapsus językowy w wypowiedzi popełniony przez roztargnienie".

Czyli drobny błąd, przejęzyczenie, niekiedy prowadzący do zabawnego przeinaczenia intencji mówiącego. Na przykład klasycznym lapsusem była wypowiedź Kaczyńskiego, który w expose sejmowym, jako wstępujący premier, zanim przystąpił do budowania milionów mieszkań, powiedział: "Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne".

To był klasyczny lapsus. Dziś już nie jest, bo według czołowych postaci polskiego episkopatu teraz lapsus językowy to jest dość obszerna wypowiedź o księżach - nieszczęsnych ofiarach dziecięcej seksualności. Ten lapsus brzmi tak: "Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Często wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga".

Wielu publicystów jest wdzięcznych arcybiskupowi Michalikowi za to, że on za popełnienie tego lapsusu przeprosił. A ja pytam, za co konkretnie? Które z tych słów arcybiskup przekręcił i jak to słowo powinno brzmieć w wersji prawidłowej?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna