Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weekend nie zagrał na koncercie charytatywnym. Liszewski: Była wtedy śnieżyca

Helena Wysocka
Radosław Liszewski mówi, że chciał zagrać na rzecz biednych dzieci. proponował jarosławskiej fundacji inny termin koncertu, ale ta nie podjęła rozmów.
Radosław Liszewski mówi, że chciał zagrać na rzecz biednych dzieci. proponował jarosławskiej fundacji inny termin koncertu, ale ta nie podjęła rozmów. Krzysztof Szymczak
Lider zespołu Weekend tłumaczy, że chciał, ale nie mógł wystąpić w Jarosławiu z uwagi na fatalne warunki atmosferyczne.

Sejneński sąd nakazał właśnie Radosławowi Liszewskimu zwrócić organizatorowi część kosztów imprezy, czyli blisko sześć tysięcy złotych. Orzeczenie nie jest prawomocne i nie zadowala żadnej ze stron. Menedżer wokalisty uważa, że to jakieś nieporozumienie. Natomiast Alicja Zając - inicjatorka akcji, że „śmiechu warte”.

- Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta kwota - mówi Alicja Zając. - Ale absolutnie nie pokrywa poniesionych przez nas kosztów.

Jarosławska fundacja „Pomocna dłoń” (województwo podkarpackie) opiekuje się dziećmi z najbiedniejszych rodzin. Z myślą o nich, w lutym 2013 roku postanowiła zorganizować koncert charytatywny, którego gwiazdą miał być zespół Weekend. Jego liderem jest mieszkający w Sejnach Radosław Liszewski.

- W wynajętej przez nas sali czekało około 800 osób - twierdzi Zając. - Każda z nich zapłaciła po 25 złotych za bilet, choć nie był to mały wydatek.

Kobieta mówi, że rano w dniu występu menedżer zespołu zapewniał ją, że Weekend na pewno zagra. Po południu zaś przestał odbierać telefony.

- Najedliśmy się wstydu i wystawiliśmy wielu ludzi do wiatru - dodaje Alicja Zając. - Rozgoryczona brakiem koncertu publiczność zażądała zwrotu pieniędzy.

Ale nie to było najgorsze. Problem w tym, że fundacja musiała zapłacić za wynajem sali, sprzątanie, czy ochronę. Rachunki za te usługi pochłonęły 31 tysięcy złotych. Prezes fundacji zażądała od Radosława Liszewskiego, by zwrócił tę kwotę. Jednak lider Weekendu nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczy, że chciał, ale nie mógł wystąpić w Jarosławiu z uwagi na fatalne warunki atmosferyczne. Była wtedy potworna śnieżyca i nie miał możliwości, by dojechać na czas.

- Kiepska wymówka - kwituje Zając. - Na Podhale, gdzie także miał koncert, dotarł.

Spór trafił do sejneńskiego sądu, a ten orzekł, że Liszewski musi zapłacić fundacji 5744 zł i 99 gr. Do tego odsetki karne od czerwca minionego roku, czyli od dnia złożenia pozwu. Wyrok nie jest prawomocny.

- Będziemy składać apelację - zapowiada Tomasz Jakubowski, menedżer Weekendu.

To samo twierdzi Alicja Zając. - Nie wiem, czym sąd kierował się orzekając tak niską kwotę - mówi działaczka.

Nam także nie udało się tego dowiedzieć. Sędzia, który orzekał jest chory, a uzasadnienia wyroku jeszcze nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna