Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka próba sił w Gdańsku

Krzysztof Sokólski
Spotkanie Lechii z Jagiellonią elektryzuje tysiące kibiców
Spotkanie Lechii z Jagiellonią elektryzuje tysiące kibiców A. Zgiet
Gdańsk. Niedzielny mecz Lechia - Jagiellonia Białystok wzbudza w Gdańsku olbrzymie zainteresowanie. - Zaczyna już brakować biletów - mówi "Współczesnej" trener Lechii Tomasz Borkowski. - Frekwencja na pewno dopisze. Mogę się z tego tylko cieszyć. Liczę, że kibice będą naszym dwunastym zawodnikiem.

Na trybunach zasiądzie prawdopodobnie ponad dziesięć tysięcy widzów. To wynik doskonałego startu drużyny w rundzie wiosennej (5:1 z Unią Janikowo) i faktu, że na Traugutta zjawia się Jagiellonia - bezpośredni rywal w wyścigu o ekstraklasę.
Celem, jaki przyświeca Lechii jest właśnie awans do pierwszej ligi. Niedawno tak jednoznaczna deklaracja padła z ust szefów klubu.
- Nasza strategia była dokładnie przemyślana. Od A klasy pięliśmy się szczebel po szczeblu w górę. Walkę o ekstraklasę planowaliśmy w następnym sezonie, ale życie zweryfikowało plany. Jesienią zdobyliśmy sporo punktów, z ligi wycofał się Zawisza Bydgoszcz. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak spróbować już teraz - tłumaczy Borkowski.
Mecz z Jagiellonią jest dla Lechii prawdziwą próbą sił (i vice versa). Wśród biało-zielonych panują bojowe nastroje. Piłkarze i sztab trenerski zdają sobie sprawę, jak wiele zależy od wyniku spotkania z Jagą. Lechia zajmuje w drugoligowej tabeli 4. miejsce, tracąc zaledwie dwa punkty do białostockiego zespołu.
- Kto w niedzielę wygra, złapie chwilę oddechu - zauważa Borkowski i po chwili dodaje: - Ciśnienie już rośnie, choć nie wywieram na zawodników presji. To dopiero początek rundy i każdy mecz jest ważny. Ale wiadomo, że spotkanie z Jagiellonią jest dla nas czymś więcej. Przyjeżdża przecież uznana firma, murowany kandydat do awansu. Wprawdzie na inaugurację Jaga potknęła się z KSZO, ale nie wyciągam z tego daleko idących wniosków.
35-letni szkoleniowiec zastanawia się nad taktyką na konfrontację z żółto-czerwonymi. Znany jest z tego, że skład dobiera pod kątem konkretnego przeciwnika. Z tego powodu w meczu z Unią na ławce rezerwowych zasiadł sam Sławomir Wojciechowski. Doświadczony zawodnik obraził się, nie biorąc udziału w rozgrzewce. Sytuacja zrobiła się napięta, ale Borkowski bagatelizuje problem.
- W kadrze nie ma pewniaków, a Sławka poniosła ambicja. Na następne spotkania może być potrzebny. Niewykluczone, że już na Jagiellonię - ze spokojem stwierdza opiekun Lechii.
W niedzielę prawdopodobnie do gry gotów będzie Paweł Pęczak, mający ostatnio kłopoty ze zdrowiem. Kontuzje eliminują natomiast z udziału w drugoligowym hicie Mateusza Bąka, Karola Piątka i Damiana Trzebińskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna