Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki weselny show

Anna Mierzyńska [email protected]
Baloniki wylatujące z prezentu-niespodzianki to pomysł na atrakcyjne wyjście pary młodej z kościoła
Baloniki wylatujące z prezentu-niespodzianki to pomysł na atrakcyjne wyjście pary młodej z kościoła Fot. archiwum “Powiedz Tak”
Ślub i wesele w niczym nie przypominają dziś rodzinnego spotkania. To raczej wielkie wydarzenia z licznymi atrakcjami, których celem jest zaskoczenie gości. Ma być wyjątkowo i niepowtarzalnie. Dla wielu nawet wysoka cena nie ma znaczenia. Nic dziwnego, że ślubny biznes rozkwita.

Agnieszka o swoim ślubie marzy od lat. Wyobrażała go sobie jeszcze jako mała dziewczynka. Teraz do najważniejszego dnia w jej życiu zostały zaledwie dwa lata. Ze swoim chłopakiem zaręczyła się rok temu, datę ślubu wyznaczyli jednak dopiero na 2009 rok, żeby mieć czas na zgromadzenie pieniędzy. Bo ślub i wystawne wesele kosztują. Agnieszka z Pawłem liczą, że wystarczy im 30 tys. zł, ale bywają i imprezy za... pół miliona.
- Ale jakie to ma znaczenie, skoro spełniam marzenie swojego dzieciństwa? - dziwi się Agnieszka.
Wesele nie jest jednak marzeniem jej narzeczonego, dlatego na razie Agnieszka nie ma z kim porozmawiać o swoich planach. Pawła bowiem denerwują rozmowy o sukni, prezentach dla... gości, muzyce i sali na prawie dwa lata przed imprezą.
- A to wcale nie jest tak wcześnie. Już powinniśmy szukać sali! - denerwuje się dziewczyna.
- Dobrego lokalu trzeba szukać przynajmniej półtora roku przed weselem - przyznaje Marta Renberg-Rogowska z Agencji Ślubnej "Powiedz Tak". To pierwsza tego typu firma działająca w Białymstoku. W Polsce konsultantów ślubnych jest już bardzo dużo, w naszym regionie ta profesja raczkuje, ale cieszy się coraz większą popularnością. Młode pary szukają profesjonalistów, którzy zdejmą z nich ciężar organizowania ogromnej imprezy, uzgadniania szczegółów z zespołem, fotografem, kamerzystą, skrzypkiem, szefową restauracji i właścicielem zabytkowego samochodu. Choć pomoc agencji kosztuje, najczęściej od tysiąca złotych w górę, młodzi nie żałują pieniędzy.
- Pracy jest bardzo dużo - przyznaje Agnieszka, która już dziś dokładnie wie, jak ma wyglądać jej ślub i wesele. Nie zamierza korzystać z usług agencji, bo ma sporo wolnego czasu (jest studentką) i chce sama wszystkiego dopilnować.
- Wszystko będzie w stylu klasycznym. Ma być elegancko, a jednocześnie ciepło i rodzinnie. Co nie znaczy, że nie chcę mieć nowoczesnych akcentów - zastrzega się Agnieszka.
Motyle albo bańki mydlane
Scenariusz jest więc długi. Ślub będzie w czerwcu, bo to najcieplejszy ostatnio miesiąc w Polsce. Jeśli zgodzi się rodzina, Agnieszka chce go wziąć w Białowieży, w niewielkim kościele. Mszę odprawi zaprzyjaźniony ksiądz. Będą trzy druhny w niebieskich sukniach i trzech świadków. Paweł nałoży frak, chociaż z drugiej strony w wiejskim klimacie frak może wyglądać zbyt ekstrawagancko. To się więc jeszcze ustali. Po wyjściu z kościoła goście obrzucą ich płatkami róż.
- A może lepsze byłyby bańki mydlane? - zastanawia się.
- Płatków róż nie polecamy, podobnie jak ryżu - odradza Iwona Pierko z Agencji "Powiedz Tak". - Wpadają we włosy, za dekolt sukni i trudno się ich pozbyć przez całe wesele. To naprawdę nic przyjemnego. A płatki róż na dodatek mogą pobrudzić suknię od spodu. I nie da się tego potem odeprać!
Dlatego w agencji oferują sztuczne płatki róż, które nikogo nie brudzą, za to romantycznie wyglądają. Jeszcze większy romantyzm wprowadza generator baniek mydlanych, ustawiony niedaleko wyjścia z kościoła. Bańki, co prawda, szybko znikają, ale chwila, gdy otaczają młodą parę, wystarczy do zrobienia zdjęć i nakręcenia filmu. A to podczas ślubu jest bardzo ważne. Jeszcze lepiej wyglądają... żywe motyle. W Białymstoku ich, co prawda, jeszcze nie było na ślubach, ale w Warszawie można już taką usługę zamówić - oczywiście tylko wiosną i latem. Wypuszczenie przed młodymi trzech tysięcy bielinków i cytrynków kosztuje "zaledwie" 3 tys. zł.
- My zaś osobom, które szukają pomysłu na uświetnienie pierwszych chwil małżeństwa, proponujemy prezent-niespodziankę - zachęca Marta Renberg.
Niespodzianka młodym zawsze się bardzo podoba. Najpierw muszą sami otworzyć wielkie, kolorowe pudło. Gdy to zrobią, wylatują z niego kolorowe baloniki. Jest wesoło, ale i odświętnie. Czyli dokładnie tak, jak ma być.
Agnieszka jeszcze dokładnie nie wie, jak ma wyglądać jej wyjście z kościoła. Na razie skupia się raczej na zaproszeniach ślubnych.
- Muszą być niepowtarzalne, najlepiej ręcznie robione. Może poproszę o pomoc mojego brata, który ma zdolności plastyczne - zastanawia się.
Niepowtarzalne powinny być też inne weselne gadżety: przypinki dla gości, podziękowania, które rozkłada się na talerzach w sali weselnej (najczęściej są to czekoladki, czasem cukierki lub migdały, w specjalnym opakowaniu z imieniem i nazwiskiem gościa), księga gości (do której wpisywane są życzenia dla młodej pary), a nawet obrączki na serwetki. Oddzielnym problemem są prezenty dla rodziców, też już niemal obowiązkowe.
- Nie zawsze muszą to być kwiaty czy słodycze, bo to przecież dla rodziców żadna pamiątka. My raczej proponujemy piękny obraz. Może też być pięknie wystylizowane zdjęcie młodej pary - wyliczają konsultantki.
A może karetą?
Spod kościoła do sali weselnej trzeba oczywiście dojechać. Najbardziej rozchwytywane, choć tylko w sezonie letnim, są dorożki oraz (nowość na Podlasiu) karety!
- Karety są dwie: czarna i biała, obie zaprzężone w czwórkę koni - opowiada Marta Renberg. - Jadąca w nich para młoda wygląda bajecznie!
Jeśli nie kareta, to chociaż zabytkowy samochód. Albo coś w amerykańskim stylu: lincoln, cadillac. Swoich fanów ma też różowa syrenka, ubrana w futerko, a nawet kultowy samochód lat 60, czyli czarna warszawa. W Białymstoku, co prawda, nikt warszawą młodych nie wozi, ale do stolicy jest blisko, marzenie młodych łatwo więc zrealizować. W agencji ślubnej wspominają zlecenia dużo trudniejsze:
- Choćby opakowanie na prezent dla każdego z gości, które młodzi znaleźli na stronie amerykańskiej firmy i chcieli mieć identyczne. A do ślubu było już mało czasu. Nie zdążyłybyśmy wydrukować wszystkiego na miejscu. Ściągnęłyśmy więc opakowanie z USA - opowiada Iwona Pierko.
Udało się też zaprosić aktorkę z Torunia po to, by zaśpiewała na ślubie "Ave Maria".
- Młodzi usłyszeli ją podczas jakiegoś przedstawienia. Bardzo im się spodobała i marzyli, by zaśpiewała u nich na ślubie. I aktorka przyjechała - mówią konsultantki.
Oczywiście spełnianie takich marzeń ma swoją cenę. Młodzi gotowi są jednak wydać na wesele wszystkie oszczędności, byle tylko mieć co wspominać.
Ślub pod chmurką
- Zaprosimy przynajmniej 150 osób, mamy duże rodziny, poza tym przyjaciele też się muszą u nas bawić - wylicza Agnieszka, która z kosztami swoich marzeń nie liczy się w ogóle. - Część gości przyjedzie z innych miast, więc szukam na wesele sali z noclegiem.
Nocleg po weselu to teraz standard, szczególnie gdy uroczystość odbywa się w małej, za to malowniczej miejscowości, tak jak ślub Agnieszki i Pawła. Jak twierdzą konsultantki, dobra restauracja ma dziś zaplecze noclegowe na przynajmniej 70 osób. W naszym regionie ogromną popularnością cieszy się posiadłość, nazywana dworem nad Biebrzą. Ma duży teren do dyspozycji, dlatego właśnie tam najczęściej udaje się spełnić marzenia młodych o ślubie pod chmurką. I to ślubie kościelnym! Trzeba, co prawda, zdobyć specjalne zezwolenie w kościele, ale nie jest to wcale trudne, a chętnych na romantyzm coraz więcej. Wiele par łączy się też węzłem małżeńskim w Starym Folwarku nad Wigrami - tu przyciąga ich nie tylko sceneria, ale też fakt, iż miejsce to odwiedził Jan Paweł II.
Fontanna z czekolady
Wesele też już nie przypomina zwyczajnej zabawy. Hitem są prezentacje multimedialne ze zdjęciami młodych z dzieciństwa, fontanna z czekolady, alkohole serwowane przez profesjonalnego, żonglującego drinkami barmana oraz wiejski stół z królującym na nim duchem puszczy, czyli swojskim samogonem. Bardziej wyrafinowane młode pary zamiast smalcu i ogórków wybierają stół wenecki z płonącymi naleśnikami albo... sushi. To wszystko oczywiście oprócz dań głównych, donoszonych przez całą zabawę. Ale na jedzeniu się nie kończy. Gości można też zaskoczyć występami iluzjonistów, pokazem tańców utytułowanej pary tanecznej, karaoke czy pokazem sztucznych ogni.
- Wszystko zależy od młodej pary i gości, którzy mają się bawić na weselu. Nie chodzi przecież o to, że na jednej zabawie zaprezentować wszystkie atrakcje. Raczej, by ślub i wesele tworzyły spójną całość, miały ten sam charakter, pasujący do młodej pary. A jest z czego wybierać... - podkreśla Iwona Pierko z agencji ślubnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna