Bez obrony tytułu, ale z medalem
Professional Windsurfers Association (PWA) organizuje zawodowe regaty w trzech windsurfingowych konkurencjach: slalomie, freestyle i wave. Maciej Rutkowski, który specjalizuje się w tej pierwszej, okazał się najlepszy w poprzedniej edycji.
Obrońca tytułu świetnie rozpoczął kolejny cykl, bowiem w maju zwyciężył w zawodach na włoskim jeziorze Garda, jednak w kolejnych imprezach nie zdołał powtórzyć tego sukcesu.
32-letni deskarz znajduje się również w kadrze w olimpijskiej klasie iQFoil.
Błędy kosztujące złoty medal?
– Pływałem równo, ale do zdobycia tytułu zabrakło po jednym dobrym wyścigu na Fuerteventurze, wyspie Sylt oraz Japonii. Za każdym razem, gdy wyścig eliminacyjny poszedł mi dobrze, później wydarzało się coś złego. A to drobny błąd i falstart albo niezależne ode mnie - jak w Yokosuce. Minutę przed startem uderzyłem w jakąś betonową konstrukcję pod wodą i cały się pociąłem. To oczywiście nie zmienia faktu, że ten tytuł był w moim zasięgu i miałem ku temu wszystkie narzędzia
– zapewnił Rutkowski.
Mistrzem świata został ubiegłoroczny srebrny medalista Iachino, a drugi był Vrieswijk. Holender zgromadził tyle samo punktów ile Polak, ale wygrał dwie imprezy – na Sylcie oraz w Japonii.
Rok temu Biało-Czerwony czwarte miejsce w regatach w Japonii zapewniło triumf w cyklu PWA World Tour Windsurfing. Stał się pierwszym Polakiem, który to osiągnął. (PAP)