Gdybyśmy trzymali się kwoty ryczałtu, 568 pacjentów nie byłoby przyjętych do szpitala i 2,8 tys. do poradni - mówi Cezary Nowosielski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. - Moglibyśmy na dwa miesiące zamknąć dwa oddziały internistyczne, nie przyjmować ani jednego pacjenta i ryczałt w szpitalu zostałby wykonany - dodaje.
Chodzi tylko o ostatnie trzy miesiące ubiegłego roku. Kwota nadwykonań, których nie przewidział ryczał wypłacany przez NFZ sięga ponad 2 mln zł. Do tego dochodzi jeszcze 90 tys. zł za świadczenia, które pacjenci otrzymali w szpitalu, a których w ryczałcie w ogóle nie przewidziano. W sumie więc szpital oczekiwał, że NFZ zwróci 2 mln 152 tys. zł. Fundusz zaproponował... 90 tys. zł.
- Jesteśmy zobowiązani do płacenia świadczeń do określonej w umowie kwoty ryczałtu - tłumaczy tę decyzję Rafał Tomaszczuk z podlaskiego oddziału NFZ.
Jednak szpital propozycji nie przyjął i ugody nie podpisał. - Bo zmusza ona szpital do zrzeczenia się wszystkich roszczeń szpitala w stosunku do NFZ. I nie daje możliwości dochodzenia tych roszczeń przed sądami - wyjaśnia Cezary Nowosielski. I przypomina o zeszłorocznej ustawie okołobudżetowej, dzięki której szpitale dostały około miliarda złotych za niezapłacone nadwykonania. Jednak tylko te, które nie podpisały wcześniej ugód. Dlatego wtedy na Podlasie trafił tylko milion.
- A nasz szpital nie dostał wtedy ani złotówki - mówi. I zdradza, ile wyniosły nadwykonania za cały ubiegły rok: 12,8 mln zł.
Na razie wystawił NFZ fakturę za nadwykonania za ostatni kwartał. Na zapłatę czeka do końca lutego. Jeśli pieniędzy nie będzie na koncie - nie wyklucza drogi sądowej. Bo pieniądze szpitalowi są potrzebne. Chociażby na podwyżki wynagrodzeń dla lekarzy specjalistów, których ci domagali się od miesięcy. Chcieli zarabiać co najmniej tyle, co rezydenci. W ramach protestu wypowiedzieli umowy opt-out, które pozwalały im brać dodatkowe dyżury. Rząd w końcu podwyżki obiecał - ale dopiero od lipca.
Dyrektor zawarł porozumienie z lekarzami do końca czerwca. Specjaliści dostali dodatek wyrównujący ich pensje do wysokości 5 tys. zł zasadniczego wynagrodzenia oraz dodatek 300 zł za każdy dyżur w systemie opt-out. To dodatkowe obciążenie dla szpitala w wysokości około 120 tys. zł miesięcznie.
Porozumienia z lekarzami nie ma za to jeszcze w szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy, gdzie 39 z nich wypowiedziało umowy o pracę. Spotkanie w tej sprawie w poniedziałek.
Magazyn Informacyjny 23.02.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?