Wojna lasów z ekologami

O tym, że podlascy leśnicy za zgodą konserwatora przyrody, od 2005 roku prowadzili eksperymentalną metodę walki ze szkodnikiem dębów opiętkiem na terenie rezerwatu w Puszczy Knyszyńskiej i wycięli stamtąd w tym czasie 1500 dębów, pisaliśmy już wiele razy. Sprawa ujrzała światło dzienne wiosną tego roku, gdy ekolodzy z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot ujawnili ten proceder. Trwała akurat kolejna wycinka - 190 dębów. Na wniosek ekologów sprawą zajęło się Ministerstwo Środowiska, a wycinkę wstrzymano.

Tymczasem Lasy Państwowe postanowiły ukarać ekologów za kwietniowe "wtargnięcie na teren rezerwatu i poruszanie poza wyznaczonymi szlakami" i skierowały przeciwko nim sprawę do sądu. Sąd w Sokółce ukarał w lipcu dwóch działaczy pracowni 300 zł mandatem. Ekolodzy odwołali się od tego orzeczenia argumentując m.in., że działali w myśl dozwolonej prawem zasady wyższej konieczności, chcąc powstrzymać wycinkę drzew. 12 września kolejna rozprawa.

W tej sprawie bulwersuje też to, że do tej pory nie ma decyzji ministra środowiska w sprawie wycinki, chociaż zebrano w tej sprawie wszystkie niezbędne dokumenty: protokoły z wizji terenowej, stanowisko Państwowej Rady Ochrony Przyrody i opinie eksperta dr. Lecha Bucholza. Wszystkie opinie jednoznacznie stwierdzają, że zgoda na wycinkę zaatakowanych przez opiętka drzew w rezerwacie przyrody Starodrzew Szyndzielski, była niezgodna z zasadami ochrony przyrody i nie powinna mieć miejsca. Chociaż resort decyzję powinien wydać najpóźniej w dwa miesiące od dnia wszczęcia postępowania, ciągle tego nie zrobił. I jak się okazuje, nie wiadomo kiedy ją wyda.

- Decyzja jest ciągle przygotowywana w naszym Departamencie Ochrony Przyrody - mówi Michał Milewski z biura prasowego resortu.