WOŚP 2011 w Ełku. Zagraliśmy pełną parą!

Byłem w ełckim szpitalu i widziałem mnóstwo sprzętu z naklejkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - przyznaje ełczanin Henryk Dmochowski. - Niby Ełk nie jest dużym miastem, a i do nas ta pomoc też trafia.

Pierwsi wolontariusze wyszli na ulice już po godz. 8

Pana Henryka spotkaliśmy dziś w szynobusie stojącym na stacji PKP. Przyszedł tam z Kubą, Dawidem i Weroniką po to, by maluchy mogły siąść za sterami pociągu. To była jedna z atrakcji dzisiejszego finału WOŚP.

- Było super. Fajnie się trąbiło i jechało, no i całkiem wygodne się tam siedzi. Wcale nie jest trudno prowadzić pociąg - mówił nam po przejażdżce Dawid Majchrzak.

W szynobusie, oprócz zwiedzających go ełczan, pełno było też wolontariuszy. Ale nie tylko tam. W kilkuosobowych grupach przechadzali się ulicami miasta zaczepiając przechodniów.

- Spodziewałam się więcej negatywnych reakcji, ale większość ludzi chętnie wrzucało pieniądze do puszek, niektórzy nawet nas szukali na ulicach miasta - przyznaje wolontariuszka Ula Lewoc. - Oczywiście są też tacy, którzy nie chcą wspomóc Orkiestry. Najczęściej, zamiast wrzucić pieniądze do puszki, odpowiadają nam "niech Tusk da".

Bawiliśmy się na koncertach, wzięliśmy udział w licytacji
Po południu impreza przeniosła się do Ełckiego Centrum Kultury. Tam odbywały się licytacje i koncerty - najpierw wychowanków szkoły muzycznej. Później na scenę wkroczyły rockowe zespoły. Rockowisko ok. godz. 20 przerwało tradycyjne "Światełko do nieba", czyli krótki pokaz fajerwerków.

- Złote serduszko poszło za 1,1 tys. złotych, obraz za 300, a licytacje nadal będą trwać na scenie ECK - powiedział nam dziś po godz. 16 Piotr Wysocki, koordynator ełckiego sztabu WOŚP. - Do tej pory łącznie udało nam się zebrać już 28,6 tys. złotych.