Opinia
Opinia
Bogusław Plawgo, ekonomista, profesor UwB:
- Kryzys oznacza spadek produkcji i bezrobocie. Na masową skalę bym się ich jednak u nas nie spodziewał. Ale bez zaciskania pasa się nie obejdzie, bo koszty utrzymania wzrosną, gdy zdrożeją np. gaz i prąd. Co gorsza, nie wiadomo, jak długo potrwa zamieszanie. Wielki Kryzys lat 30. trwał cztery lata. Dziś gospodarka działa sprawniej, ale czas potrzebny do osiągnięcia stabilizacji należy raczej liczyć w kwartałach niż w miesiącach.
Największe powody do zmartwień mają posiadacze kredytów hipotecznych we frankach. Frank umacnia się, a ich miesięczne raty rosną. Nawet o kilkaset złotych!
- A przy takich zmianach kursu rośnie całe nasze zadłużenie - komentuje Emil Szweda, doradca finansowy Open Finance. - Może więc się okazać, że jesteśmy bankowi winni więcej pieniędzy niż w momencie, kiedy zaciągaliśmy kredyt.
Koniec tanich zakupów
Komputery i sprzęt RTV już zdrożały, bo sprowadzanie towarów zza granicy za dolary kosztuje więcej. Przestało opłacać się kupowanie na zagranicznych aukcjach i w sklepach internetowych płyt i filmów. Z USA warto sprowadzać już tylko samochody wyższej klasy. Zdrożeją bilety lotnicze i wycieczki do tropików.
- Za to ceny podstawowych artykułów nie powinny pójść w górę - pociesza Robert Ciborowski, dziekan Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Białymstoku. - Popyt się zmniejszy, nawet na żywność czy środki czystości. Nie ma więc powodu, by drożały.
Kierowców ucieszy fakt, że nie powinny zdrożeć paliwa. Na stacjach benzynowych może być nawet taniej, bo w rafineriach ostatnio spadły ceny ropy naftowej.
Podwyżki zapowiadają jednak energetycy. A te zawsze przekładają się na wzrost cen towarów.
- Musimy się wreszcie nauczyć, że w gospodarce po latach tłustych nadchodzą chude - mówi Lech Pilecki, prezes Podlaskiego Klubu Biznesu. - Był czas na ładowanie akumulatorów, teraz trzeba będzie zacisnąć pasa. Ale nie będzie masowych zwolnień.
Gorzej, że kryzys finansowy pochłonął połowę zysków, które wypracowały fundusze emerytalne w ostatnich siedmiu latach.
- O nasze oszczędności i emerytury możemy być raczej spokojni - uspokaja Ciborowski. - Za kilka lat rynek odbije i fundusze emerytalne, które mają nam zapewnić utrzymanie na starość, odrobią straty.
Kto zarobi na kryzysie?
Wraz ze słabnącą złotówką zyskują posiadacze dolarów: - Jeśli wstrzymali się ze sprzedażą dolarów do tej pory, trzeba pogratulować im odporności - mówi Szweda. - Mogą sporo zarobić.
Ale w białostockich kantorach niewielu sprzedaje. - Za to mnóstwo ludzi chce kupić i to duże kwoty - 10 tysięcy dolarów i więcej - mówi Tadeusz Chojnowski, właściciel kantoru Glob.
Zaś emigranci, którzy do niedawna zastanawiali się, czy nie wracać do kraju, mają wątpliwości. Znów czują siłę swych euro i funtów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?