Wygrać z galeriami

Robert Ciborowski
ekonomista UwB
Lokalne sieci, moim zdaniem, mają spore szanse na utrzymanie się na rynku. Sprzedają głównie podstawowe artykuły spożywcze, gdy galerie handlowe raczej stawiają na towary z wyższej półki. Ta różnica sprawia, że i jedni, i drudzy cały czas mają klientów.

Cztery hipermarkety i galerie już działają w naszym mieście, cztery następne mają powstać do końca 2010 roku. Boom handlowy otwiera ogromne możliwości przed klientami, którzy nareszcie mają w czym wybierać. Ale dla lokalnych handlowców sytuacja wygląda kiepsko. Na spadek dochodów narzekają nawet najwięksi na rynku gracze - PSS Społem Białystok i PHU Market.

- Otwarcie trzech galerii w 2007 roku odczuwaliśmy przez kilka miesięcy. Ale potem zauważyliśmy, że nasi klienci zaczęli do nas wracać. I chociaż wciąż mamy niższą sprzedaż w weekendy, na brak klientów nie możemy narzekać - mówi Helena Ciwoniuk z PHU Market.

Także Mieczysław Dąbrowski, wiceprezes PSS Społem Białystok, przyznaje, że skutki uruchomienia wielkopowierzchniowych sklepów są odczuwalne:

- Nie wierzę, żeby ktoś w Białymstoku nie odczuł różnicy - podkreśla.
Lokalni handlowcy nie składają jednak broni. PSS Społem właśnie otworzyło gruntownie zmodernizowany sklep spożywczy "Kometa" przy ul. Wyszyńskiego. Stoisko ze świeżymi rybami, zakupy pakowane przez kasjerki - wszystko to ma sprawić, że zakupy będą bardziej komfortowe. To zresztą nie jedyny duży remont sklepów "Społem" w tym roku.

- Kto nie inwestuje, ten się cofa - podkreśla wiceprezes Dąbrowski i dodaje: - Chcemy zaprosić klientów do nas i pokazać, że po komfortowe zakupy nie muszą iść do galerii handlowej, że u nas także jest wygodnie.

Społem planuje też budowę nowych sklepów na kilku białostockich osiedlach. PHU Market natomiast zamierza przebudować swój sztandarowy obiekt, czyli Market ABC przy ul. Mazowieckiej. Być może powstanie z niego prawdziwa galeria handlowa, wzorowana na tych zachodnich. Na razie załatwiane są formalności, więc firma nie zdradza szczegółów swego pomysłu. Po cichu handlowcy przyznają jednak, że rosnąca konkurencja nie wróży im najlepiej na przyszłość. Kto się utrzyma na rynku, pokażą następne trzy lata.