Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana w lidze i w pucharze. Jaga wychodzi z dołka

ma
Radość po wygranej w półfinale Pucharu Polski z Miedzią Legnica
Radość po wygranej w półfinale Pucharu Polski z Miedzią Legnica Wojciech Wojtkielewicz
Żółto–Czerwoni wygrali dwa mecze z rzędu. I chociaż gra wciąż nie jest zadowalająca to są przesłanki, że najgłębszy kryzys podopieczni Ireneusza Mamrota mają już za sobą, a co najważniejsze występ w finale Pucharu Polski może sprawić, że sezon nie będzie stracony

– Coś złego już się skończyło. Mam nadzieję, że to co najlepsze jeszcze przed nami. Wygraliśmy ważny mecz w końcówce, co jeszcze podniesie wiarę w nasze umiejętności i pewność siebie – powiedział Marian Kelemen po wtorkowej wygranej 2:1 w półfinale Pucharu Polski z Miedzią Legnica.

Wygrana oczywiście nie przyszła łatwo, a w pierwszej połowie niewiele zapowiadało, że mecz może mieć tak szczęśliwy finał. Ponad 18 tysięcy widzów (to efekt między innymi akcji, w której do zakupu biletów zachęcali między innymi byli zawodnicy jak Dani Quintana, czy znani białostoccy lekkoatleci Kamila Lićwinko, czy Wojciech Nowicki) oglądało niewiele akcji podbramkowych.

– W pierwszej połowie nasze ustawienie w ofensywie wymagało skorygowania, bo nie stwarzaliśmy sobie sytuacji – podsumowywał półfinał Mamrot. – Od początku drugiej połowy z kolei rozgrywaliśmy bardzo dobry mecz. Zabrakło nam tylko bramki na 2:0. Wiedzieliśmy, jakim zawodnikiem jest Forsell. Miał trzy rzuty wolne, a w jego przypadku to jest prawie jak rzut karny i to potwierdził. Uderzył znakomicie i padła bramka. Na szczęście, zespół pokazał charakter, determinację i grał do końca. Wbrew opinii wielu ludzi, którzy twierdzili, że drużyna jest nieprzygotowana, wydaje mi się, że grając kolejny mecz co trzy dni, to dzisiaj wyglądaliśmy najlepiej. Potwierdziło się to, o czym mówiłem na każdej konferencji – problem nie był w przygotowaniu fizycznym, tylko gdzie indziej.
Scenariusz półfinału ułożył się znakomicie. Dwa gole, w tym drugi w doliczonym czasie gry, zdobył kapitan Taras Romanczuk. Zawodnik, który jest symbolem ostatnich sukcesów Jagi, często nazywany sercem i płucami drużyny, piłkarz do którego chyba było najmniej pretensji za ostatnie słabe wyniki w lidze.

Przeczytaj o półfinałowym meczu Jagiellonii z Miedzią Legnica

– Odbudowaliśmy się mentalnie, pokazaliśmy się nieźle w kolejnym meczu, dobrze operowaliśmy piłką – wymienia Romanczuk. – Powoli wraca pewność siebie i chęć brania odpowiedzialności za wynik. Myślę, że brawa należą się całemu zespołowi. Graliśmy do końca, stwarzaliśmy okazje. Prowadząc 1:0 mogliśmy podwyższyć wynik, ale później niepotrzebnie się cofnęliśmy i straciliśmy bramkę. Nie poddaliśmy się, wierzyliśmy w sukces i zostaliśmy za to nagrodzeni w czasie doliczonym do drugiej połowy. Cieszę się, że strzeliłem dwa gole, ale najważniejszy był awans. Teraz przed nami finał na Stadionie Narodowym.

Dla Jagiellonii będzie to trzeci finał Pucharu Polski. W 1989 roku w Olsztynie była porażka 2:5 z Legią Warszawa, a w 2010 roku w Bydgoszczy wygrana 1:0 z Pogonią Szczecin. Wielki finał na Stadionie Narodowym odbędzie się 2 maja.

Ale zanim piłkarze Jagi stawią się na finale, czeka ich jeszcze kilka spotkań ligowych. Najbliższe, sobotnie z Lechem w Poznaniu, zadecyduje, czy białostoczanie utrzymają miejsce w grupie mistrzowskiej.

– Gramy kolejny mecz co trzy dni i przewagę pod tym względem będą mieli rywale. Zrobimy wszystko, aby najpierw zapewnić sobie wejście do ósemki, bo to jest podstawa, a gdy się tam znajdziemy, to będziemy wyznaczać sobie kolejne cele, patrząc na naszą sytuację w tabeli – deklaruje Mamrot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna