Wysoka porażka koszykarzy Tura

Po trafieniu grającego trenera Andrzeja Sinielnikowa Tur prowadził 2:0, ale trwało to tylko kilka sekund. Celną "trójką" natychmiast odpowiedział Arkadiusz Makowiecki. Po chwili Łukasz Kuczyński wyrównał rzutem osobistym na 3:3. Jednak szybko okazało się, że to ostatni moment meczu, w którym Harmattan nie był na prowadzeniu. Z dystansu dwukrotnie trafił sprowadzony kilka dni wcześniej z grającego w ekstraklasie Kagera Gdynia Daniel Syldatk, dwa rzuty dołożył Makowiecki i po 2 min. gry trener Sinielnikow musiał wziąć czas przy stanie 5:14.
- Warto na początku meczu zrobić wysoką przewagę, bo wtedy rywal do końca gry z nią się męczy - zdradzali po spotkaniu swoją filozofię trenerską szkoleniowcy Harmattana.
W tym meczu sprawdziła się ona doskonale, choć do przerwy - gdy na parkiecie za trzech walczył sam Sinielnikow - Tur cały czas pozostawał w grze. Wystarczy powiedzieć, że grający trener miał w pierwszej połowie pięć asyst, a drugą kwartę bielszczanie przegrali tylko jednym oczkiem.
Goście wrzucili jednak kolejny bieg, a odmłodzony skład Tura zostawał w tyle. Po trzech kwartach goście prowadzili już 32 pkt. Półtorej minuty przed końcem meczu Bartosz Florczak rzucił kolejny raz za trzy, przekraczając granicę 100 pkt.

Tur - Harmattan 81:104 (22:36, 22:23, 11:28, 27:17)

Tur: Sinielnikow 11, Kowalewicz 3 (1x3), Zalewski 9 (1x3), Kuczyński 27, Ćwikowski 2 oraz: Rzepiejewski 12, Szczurewski 6 (2x3), Pawluczuk 5, Filipczuk 3, Kiluk 3 (1x3), Baranowski, Potrykus.
Harmattan: Florczak 10 (1x3), Syldatk 20 (4x3), Makowski 24 (4x3), Strzelecki 4, Tracz 12 oraz: Szałkiewicz 12 (2x3), Klein 6, Plebanek 6, Kałczyński 5 (1x3), Tomasik 3 (1x3), Bagaziński 2.
Sędziowali: Łukasz Mucha i Wojciech Lewicki. Widzów 350.