Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystartowała rekrutacja uzupełniająca do liceów i techników. Miejsca wystarczy dla wszystkich, ale nie każdy trafi do wymarzonej szkoły

Magdalena Kuźmiuk
Magdalena Kuźmiuk
Koleżanki Zuzanna Matyszczuk, Agnieszka Skowrońska i Wiktoria Michałowska choć zostały przyjęte do szkół - jednak z końca listy wyborów - wystartowały w rekrutacji uzupełniającej.
Koleżanki Zuzanna Matyszczuk, Agnieszka Skowrońska i Wiktoria Michałowska choć zostały przyjęte do szkół - jednak z końca listy wyborów - wystartowały w rekrutacji uzupełniającej. Anatol Chomicz
Magistrat szacuje, że w białostockich liceach i technikach jest ponad 830 miejsc. W niektórych placówkach utworzone zostaną dodatkowe oddziały. Nie będą to jednak szkoły z czołówek rankingów. Dyrektorzy nie mają wątpliwości, że rekrutacyjna karuzela będzie się kręciła do końca wakacji.

W białostockich szkołach średnich ruszyła w piątek rekrutacja uzupełniająca. Młodzież, która w pierwszym naborze nie dostała się do żadnej ze szkół oraz ta, która chce jeszcze raz spróbować swoich sił w dostaniu się do tych wymarzonych, szturmuje sekretariaty. W szkołach kolejki chętnych.

- Miałam 157 punktów, nie dostałam się do żadnej ze szkół z początku mojej listy. Dostałam się dopiero do szkoły piątego wyboru - do XI LO. Dlatego próbuję jeszcze raz - przyznaje Zuzanna Matyszczuk.

Razem z koleżanką Agnieszką Skowrońską przyszły w piątek z dokumentami do IV LO. Obie chciałyby się dostać do klasy humanistycznej, bo lubią historię. - Są akurat dwa wolne miejsca. Oby dla nas! - uśmiecha się Agnieszka. Dodaje, że z Zuzanną uczą się razem od podstawówki.

Rekrutacja zasadnicza do liceów i techników w Białymstoku już zakończyła się. Ponad 950 absolwentów zostało na lodzie. Co zrobi miasto?

Agnieszka również dostała się do szkoły z końca swojej listy. - VIII LO było moim ostatnim wyborem - nie ukrywa. W piątek podczas składania dokumentów dziewczynom towarzyszyła koleżanka - Wiktoria Michałowska. Ona również startuje w drugim naborze. W VI LO ma zapewnione miejsce, ale wolałaby uczyć się w III. - Bardziej mi pasują przedmioty rozszerzone i drugi język. Do klas o profilu, który mnie interesuje, było po jednym miejscu na francuski i na hiszpański. Dokumenty już złożyłam. Liczę, że się dostanę, mam szansę, biorąc pod uwagę liczbę zdobytych przeze mnie punktów - mówi Wiktoria.

Choć w piątek te trzy absolwentki były w dobrych humorach, nie ukrywały, że tegoroczna rekrutacja przysporzyła im bólu głowy i stresu. - To nie są żadne legendy, że ludzie mieli po 150 punktów, a nawet więcej i się nie dostali do żadnej szkoły - mówi Zuzanna.

W IV LO są wolne miejsca. - Mamy sporo miejsc, między innymi za sprawą politechniki, która zabrała nam bardzo wielu kandydatów - przyznaje Bożena Karpowicz, dyrektor szkoły. - Dla absolwentów po szkole podstawowej mamy 17 wolnych miejsc, dla absolwentów gimnazjum - 20.

Chodzi przede wszystkim o klasy politechniczne, do których - jak mówi dyrektor - startowało wielu kandydatów spoza Białegostoku, którzy ostatecznie nie zdecydowali się na IV LO.

Licea i technika w Białymstoku wywiesiły listy przyjętych. Najpopularniejsze licea to: XI, VI i IV, ale najtrudniej było się dostać do II LO

Wolne miejsca są też w szkołach z największymi progami punktowymi, np. w I LO. Sąd to jednak pojedyncze miejsca w poszczególnych klasach. - Dla uczniów po podstawówce mamy miejsc dziesięć i dziewięć dla tych po gimnazjum. Największe zainteresowanie tradycyjnie budzą klasy politechniczna i medyczna - mówi dyrektor I LO Robert Winnicki.

Nie ukrywa jednak, że w rekrutacji uzupełniającej kandydaci muszą być przygotowani na to, że progi punktowe w I LO będą również wyśrubowane.

Przykładowo, w III LO jest jeszcze 17 wolnych miejsc dla absolwentów szkół podstawowych oraz 21 miejsc dla gimnazjalistów. Także bardzo popularne VI LO ogłosiło drugi nabór. Ma w sumie 18 wolnych miejsc. Najwięcej w klasie biologiczno chemicznej dla absolwentów po obu ścieżkach edukacji. Wolne miejsca znajdą się także w najpopularniejszym podczas tegorocznej rekrutacji XI LO. Nie jest ich jednak wiele: dziewięć pod podstawówce (najwięcej w klasie medycznej) oraz dziesięć po gimnazjum (najwięcej w klasach politechnicznej i medycznej).

Białostocki magistrat deklaruje, że w szkołach jest ponad 830 wolnych miejsc. Są również konkretne plany utworzenia pojedynczych klas w niektórych placówkach. M.in. w V LO, Zespole Szkół Ogólnokształcących i Technicznych, w XVII LO, w X i XIII LO. - Nawet uwzględniając przykładowe oddziały, które powstaną i liczbę miejsc w tych oddziałach plus te ponad 830 wolnych miejsc, które już teraz czekają, absolwenci będą mieli swobodę w wyborze szkoły, bo miejsc będzie więcej - zapewnia Agnieszka Błachowska z urzędu miejskiego.

Wygląda więc na to, że miejsc rzeczywiście wystarczy. Ale nie w takich szkołach, w jakich chciałaby się uczyć młodzież.
Nawet ambitni uczniowie, którzy aplikowali do najbardziej renomowanych liceów, będą musieli zadowolić się miejscem w szkołach, które w rankingach mają niższe pozycje.

Rekrutacja do szkół średnich w Białymstoku. Szkoła zawodowa to szansa na rozwój i dobrą pracę

Rekrutacja uzupełniająca potrwa do piątku 19 lipca do godz. 16. Zaś 8 sierpnia o godz. 10 komisje rekrutacyjne w szkołach podadzą listy kandydatów zakwalifikowanych i niezakwalifikowanych. Do 16 sierpnia do godz. 16 rodzice tych absolwentów będą musieli w sekretariatach szkół pisemnie potwierdzić, że ich dziecko będzie chodziło do danej szkoły. Listy uczniów przyjętych zawisną w szkołach 19 sierpnia o godz. 10.

Tymczasem kilka dni temu minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski w Faktach po Faktach TVN24 mówił m.in. o tym, że szkoła w której ponad 20 lat uczył (I LO w Białymstoku) przygotowała po sześć oddziałów dla absolwentów dwóch ścieżek edukacji, podczas gdy wcześniej było tylko osiem klas. Czy rzeczywiście samorząd nie miał większych trudności z przygotowaniem szkół na przyjęcie podwójnego rocznika? O ocenę rekrutacyjnego zamieszania poprosiliśmy prezydenta Białegostoku.

- Oświata to zadanie własne rządu, a nie samorządu - my jesteśmy jedynie wykonawcą rządowych poleceń. Tymczasem wszystkie problemy przerzucane są na samorządy. Winą samorządów jest, że nie potrafią rozepchać ścian, by pomieścić podwójny rocznik. Co robi rząd? Może pan minister odpowie, bo ja nie widzę żadnych działań rządu, żadnej pomocy. Koszty całej sytuacji ponoszą uczniowie, młodzi ludzie, którzy wchodzą w życie. Dlatego jako samorząd robimy oczywiście wszystko, żeby nie odczuli za bardzo skutków tej deformy - mówi Tadeusz Truskolaski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna