Pozyskana z drugoligowego warszawskiego AWF-u 24-letnia zawodniczka, na skutek rekonwalescencji koleżanek, dostała zadanie reżyserowania gry AZS-u Białystok. Scenariusz debiutu był więc niezwykły - Paulina w sobotę "przeskoczyła" przecież dwie ligi. Swego czasu owszem wystawiała, ale miała prawo zapomnieć jak się to robi, nie mówiąc już o kwestii zgrania z atakującymi koleżankami.
- O przestawieniu się na pozycję libero zdecydował mój wzrost. 170 centymetrów to w dzisiejszej siatkówce za mało, by zrobić karierę jako rozgrywająca. Jestem z tej decyzji bardzo zadowolona. Gdzieś przeczytałam o sobie, że jej powodem były moje kłopoty z kolanami. To nieprawda, dopiero teraz się pojawiły, prawdopodobnie na skutek przeciążeń - mówi Gajewska.
Jak zapewnia drugi trener AZS-u Szymon Zejer, Paulina jest nienagannie wyszkolona technicznie. Także dlatego wystąpiła jako rozgrywająca. Nic jednak dziwnego. Zawodniczka, która w sierpniu obchodziła 24. urodziny, trenuje siatkówkę już 16 lat.
- Moi oboje rodzice byli trenerami. Można więc powiedzieć, że siatkówkę "wyssałam z mlekiem matki" - śmieje się Paulina. - Zaczęłam treningi w pierwszej klasie podstawówki w AZS AWF Biała Podlaska. Po wyjeździe na studia pięć lat reprezentowałam barwy AZS AWF Warszawa. Potem odezwał się do mnie klub z Białegostoku, na pewno za sprawą trenera Mojsy, z którym pracowałam w stolicy.
Podczas debiutu "awaryjna" rozgrywająca AZS-u jakoś szczególnie się nie denerwowała i, mimo wyniku, chce ten dzień dobrze wspominać. Choćby ze zdobycie trzech punktów, w tym jednego po pojedynczym bloku.
- Na pewno poziom jest tu dużo wyższy, ale wierzę, że jakoś się odnalazłam. Nie stresowałam się, bo choć w słabszych ligach, to w siatkówkę gram bardzo długo. Najfajniejsze jest to że, mimo problemów w okresie przygotowawczym, umiałyśmy stworzyć zespół. W Bydgoszczy przegrywałyśmy, ale potrafiłyśmy się na boisku wspierać, nikt do nikogo nie miał o nic pretensji. To dobrze wróży na przyszłość - mówi Paulina.
Po oryginalnym debiucie siatkarka chciałaby jak najszybciej wrócić na swoją pozycję.
- Przyszłam tu jako druga libero, miałam m.in. wchodzić na zmiany na drugą linię i chciałabym tą rolę pełnić jak najlepiej. Tak jak wszystkie dziewczyny, nie mogę się doczekać powrotu Madzi Godos. Jest nam bardzo potrzebna - powiedziała Gajewska.
W piątek kolejny mecz, z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Niewykluczone, że Paulina, zamiast na przyjęciu zagrywki i obronach, nadal będzie musiała się skupić na dokładnym posyłaniu piłki palcami w kierunku atakujących koleżanek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?