Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił matkę włócząc się po domu we śnie?

Artur Drożdżak
30-letni Krzysztof P. w policyjnym konwoju doprowadzony na salę rozpraw krakowskiego sądu. Teraz ma do odbycia 15 lat więzienia.
30-letni Krzysztof P. w policyjnym konwoju doprowadzony na salę rozpraw krakowskiego sądu. Teraz ma do odbycia 15 lat więzienia. Artur Drożdżak
Wszyscy wiedzieli, że Krzysztof kochał matkę. Pieszczotliwie nazywał ją mamuśką i zawsze czekał, gdy wracała z pracy w urzędzie skarbowym. Co się stało, że dźgnął Ją 50 razy? - Mamuśka się nie rusza i nie oddycha - krzyknął w słuchawkę, gdy o 5.30 rano zadzwonił do brata.

Był czas wiosennych porządków. W przeddzień śmierci mamy Krzysiek sprzątał liście. Kilka godzin malował zadaszenie studni, ale przestał, gdy rozbolała go głowa od rozpuszczalnika. By się zrelaksować, kupił i wysączył cztery piwa. Pogadał z sąsiadem, odpoczął i czekał na matkę, mamuśkę, jak ją pieszczotliwie nazywał.

Przyszła po południu z roboty, to razem popracowali w ogrodzie. Przed godziną 18 wypili kilka drinków. Zrobił je z soku i wódki żołądkowej gorzkiej. O 20.00 wyszedł na spacer z psem. Dwie godziny później poszedł spać.

Co się dalej zdarzyło, jak powtarzał potem wiele razy, nie ma pojęcia. Ocknął się nad ranem i gdy około 5.00 rano wszedł do pokoju zauważył ciało mamuśki. Obrócił ją na plecy. Miała poderżnięte gardło.

Taki dobry syn

Średniego wzrostu, o twarzy dziecka, 30 lat, Krzysiek uchodził za dobrego syna. Mieszkał z mamą w jednorodzinnym domu w krakowskich Przegorzałach.

Nie ukończył technikum kolejowego, został cieślą. 11 miesięcy spędził na ochotnika w wojsku, a po powrocie do domu nie pracował na stałe. Utrzymywał się z drobnych prac dorywczych i z wynajmu kilku mieszkań. Na co dzień dbał o dom, strzygł trawę i reperował dach. W takim budynku zawsze jest wiele rzeczy do naprawy. A on był uczynny i pracowity.

Ojciec zmarł kilka lat wcześniej na raka trzustki. Mama Halina P. pracowała w urzędzie skarbowym, a starszy brat wyprowadził się do Nowej Huty i założył rodzinę. To do niego Krzysiek zadzwonił o 5.30 rano, 17 kwietnia 2010 r.

- Mamuśka się nie rusza i nie oddycha - rzucił, ale brat odłożył słuchawkę. Burknął tylko, żeby od rana Krzysiek go nie denerwował. Był przekonany, że młodszy brat głupio żartuje lub jest pijany. Radził, by jeszcze raz sprawdził, czy matka po prostu nie śpi głębokim snem. Nie zdążył położyć głowy na poduszce, gdy znowu rozległ się dźwięk telefonu. Krzysiek tym razem prosił Pawła o przyjazd na miejsce i dopytywał się, czy ma wzywać policję.

Brat ponownie odłożył słuchawkę i sam wykręcił numer telefonu komórkowego do mamy.

Przyznaję się do winy

Paweł ubrał się, o 6.00 rano zamówił taksówkę i pojechał.

Furtka była otwarta, drzwi do domu też. Zawołał, ale odpowiedziała mu głucha cisza. Zajrzał do kuchni - nic, wszedł do łazienki - pusto, dopiero w dużym pokoju, na podłodze zauważył zwłoki mamy. I krew, morze krwi.

Po chwili zjawił się Krzysiek. Od pół godziny siedział u sąsiada, Mariusza. Obudził go, wyjął z kieszeni flaszkę wódki i bez wstępów rzucił: znalazłem martwą mamuśkę.

Zaraz potem sprecyzował, że to on ją zabił i teraz ona leży w dużym pokoju. Brzmiał wiarygodnie, cały był umazany we krwi.

- Noże umyłem, ale jeden się złamał, gdy zadawałem ciosy. Ten większy nóż to był taki jak moja ręka - pokazywał.

Trząsł się, dygotał z nerwów. Po chwili rzucił, że boi się więzienia, że zakopie mamuśkę w ogródku i zgłosi jej zaginięcie. W milczeniu wypili ze trzy drinki.

Paweł w tym czasie zawiadomił policję. Gdy przyjechała, Krzysiek z wrażenia spadł z krzesła.

Na widok mundurowych szamotał się i stał się agresywny. Ochłonął z kajdankami na rękach. Powtarzał, że niczego nie pamięta, nic nie wie.

- Ja tego nie zrobiłem - łkał. Alkomat pokazał 2,9 promila. Przed prokuratorem wyraził skruchę: przyznaję się do winy, bo wszystkie dowody wskazują, że to ja zabiłem.

Podczas sekcji na ciele Haliny P. doliczono się blisko 50 ran. Zadano je co najmniej dwoma nożami. Stwierdzono obrażenia: szyi, płuc, głowy, rąk, pośladków, ale też głębokie rany tłuczone głowy. Ślady świadczyły, że się broniła.

Kochający syn

Zaczęło się badanie relacji rodzinnych, szukanie źródła konfliktu. Co dziwne, wszyscy mówili, że Krzysiek z mamą żyli w harmonii. On dbał o jej zdrowie, robił zakupy, gotował, pomagał. Po prostu idealny syn. Ona starała się być dobrą matką. Więcej pretensji miała raczej do starszego syna, że jest niezaradny, bezrobotny i wybrał sobie za żonę niewłaściwą kobietę, starszą od siebie, biedną i słabo wykształconą.

Krzyśkowi za to kupowała alkohol i to była jedyna rzecz, która nie wpływała najlepiej na ich relacje.
Nietrzeźwy Krzysiek stawał się agresywny. Na przestrzeni lat to wyraźnie widać. Jak na dłoni.

Incydenty po alkoholu

Gdy miał 20 lat, po pijaku był agresywny wobec swojej dziewczyny.

Trzy lata potem znieważył i groził śmiercią policjantowi, który przyjechał na interwencję.

W 2009 roku rzucił w mamę szklanką i trafił ją w czoło.

Tłumaczyła potem w pracy, że przewróciła się na schodach i przypadkowo zraniła. Innym razem zranił ją nożem w rękę.
W Wigilię 2009 roku przyszedł pijany z nożem, ale nikomu krzywdy nie zrobił. Rok potem nietrzeźwy zaatakował nożem brata, nie pamiętał tego zajścia.

Wdał się raz w bójkę z ojcem. Bił się z bratem i nożyczkami zadał mu cios w plecy. Pawłowi założono 14 szwów, sprawy nie zgłoszono policji, bo po co.

Sąd szuka motywu

Starszy brat przypomniał sobie też inne zdarzenie. Był w domu z żoną, mamą i sąsiadem, gdy nagle wbiegł Krzysiek uzbrojony w nóż. Pijany wszczął awanturę i z trudem dał się uspokoić.

Potem matka tłumaczyła zszokowanemu sąsiadowi, że Krzysiek zażył środki przeciwbólowe popił je alkoholem, stąd ta jego niepohamowana agresja.

Na trzeźwo do rany przyłóż, nie stwarzał żadnych problemów. Skąd więc ta furia i zmasakrowane ciało ukochanej matki?
Sąd szukał motywu zbrodni, wyjaśnienia wielu wątpliwości.

Krzyśka zbadano tomografem komputerowym, zrobiono EEG mózgu, pytano psychiatrów, co o nim sądzą. Wysłano go na obserwację w zamkniętym szpitalu, a potem do specjalistycznej Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu Neurologii w Pruszkowie pod Warszawą.
Zabił jako lunatyk?

Może zbrodnię popełnił, lunatykując, bez świadomości, co czyni, we śnie? - zastanawiali się biegli.

Ci fachowcy od ludzkiej psychiki badali go przez cały rok i w końcu stwierdzili, że Krzysiek ma podejrzliwy, wrogi stosunek do ludzi, jest impulsywny i w stresujących sytuacjach może działać gwałtownie.

Jednoznacznie napisali jednak, że nie miał, jak to określili fachowym językiem: zaburzeń somnabulicznych, czyli mówiąc wprost, że jako lunatyk we śnie mamie gardła nie poderżnął. Wie, co zrobił, pamięta fakty, był w pełni poczytalny.

Dlatego sąd rozwiał wszelkie wątpliwości. - Oskarżony dokładnie opisał sąsiadowi, co się działo tamtej nocy. Powiedział, że zabił, wspomniał o złamanym ostrzu jednego noża, o myciu innych narzędzi zbrodni. To się wszystko potwierdziło.

Późniejsze opowieści, że niczego nie pamięta, to tylko przyjęta linia obrony- zauważyła sędzia Beata Marczewska w uzasadnieniu nieprawomocnego jeszcze wyroku.

Zabił ponad miarę

Sędzia dodała, że Krzysztof P., zadając tyle ciosów matce - jak to określiła - dokonał jej "nadzabicia", czyli dźgał nożami ponad zwykłą miarę, by pozbawić życia.

Wszystkie ciosy zadał, wtedy gdy kobieta jeszcze żyła.

Alkohol, tak jak uznali biegli, nie miał wpływu na stan świadomości chłopaka. Agresywnie zachowywał się już wcześniej, nawet wtedy, gdy tylko trochę wypił. To akurat było typowe u Krzyśka.

Motyw jego czynu nie został wyjaśniony, ale w tle sprawy pojawiły się rozliczenia finansowe.

Halina P. sprzedała bowiem działkę pod Krakowem i pieniądze chciała zainwestować w remont domu. Miała na ten cel 60 tysięcy złotych, ale tych pieniędzy nie znaleziono na żadnym z rachunków bankowych kobiety.

- To potwierdziła rodzina pokrzywdzonej - powiedziała sędzia.

Krzysiek na ten temat milczy. Ma teraz do odbycia 15 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna