Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło miejsc w przedszkolach samorządowych. Rodzice mają kłopot. Dzieci zostają w domach

Julia Szypulska
oprac. R. Mogilewski
W przedszkolach samorządowych zabrakło miejsc dla blisko tysiąca maluchów. Sytuacji nie uratowały oddziały utworzone w szkołach, bo opiekunowie boją się, że pociechy nie będą tam bezpieczne.

- Mamy problem. Dziadkowie mieszkają daleko, a my nie możemy zrezygnować z pracy - mówi mama 3-letniej Pauliny, dla której zabrakło miejsca w przedszkolu publicznym. - A nie puszczę córki do przedszkola w szkole, gdzie uczą się dużo starsze dzieci.

Nie jest ona wyjątkiem. Tylko w trzech największych miastach woj. podlaskiego do przedszkoli nie dostało się 970 dzieci. Głównie 3-latków.

Tegoroczna rekrutacja była bardzo trudna i dla rodziców, i dla samorządów. A to przez zamieszanie związane z 6-latkami. Ponieważ rząd cofnął obowiązek szkolny dla nich, w tym roku rodzice sami decydowali, czy dziecko w tym posłać do szkoły, czy zostawić w przedszkolu. Większość wybrała drugie rozwiązanie. Przez to w przedszkolach zabrakło miejsc dla najmłodszych. Były takie, np. Przedszkole Samorządowe nr 31 w Białymstoku, gdzie rekrutacji nie było w ogóle, gdyż do szkoły nie odejdzie żaden 6-latek. Były też takie, gdzie udało się utworzyć przynajmniej jeden oddział.

Zobacz też Rodzina 500 plus: 500 zł na dziecko dla ponad 18 tys. dzieci

Zabrakło miejsc w przedszkolach samorządowych. Rodzice mają kłopot. Dzieci zostają w domach
oprac. R. Mogilewski

- Przyjęliśmy 29 dzieci 3-letnich, z czego bardzo się cieszę - mówi Elżbieta Karpowicz-Stankiewicz, dyrektorka PS nr 42 w Białymstoku. - Do szkoły pójdzie 10 naszych wychowanków, którzy w ub.r. jako 6-latki otrzymali odroczenie obowiązku szkolnego. Była też część rodziców, która z własnej woli posłała dzieci do I klasy.

Przedszkola w szkołach nie spodobały się rodzicom

To przedszkole jest jednak raczej wyjątkiem. W Białymstoku to właśnie dla 3-latków zabrakło miejsc. Dzieciom o rok starszym było łatwiej, gdyż podczas rekrutacji otrzymywały więcej punktów. W sumie w stolicy województwa do przedszkoli nie dostało się 650 dzieci.

- Do 20 kwietnia rodzice mieli czas na podpisanie umów z przedszkolami. Z danych departamentu edukacji wynika, że około 40 osób umowy nie podpisało - zastrzega Katarzyna Ramotowska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku. - Miejsca, które zwolniły się z tego powodu, powiększą pulę miejsc w rekrutacji uzupełniającej.

Mimo to rodzice ponad 600 dzieci będą mieć problem z zapewnieniem swoim pociechom opieki, gdy oni będą w pracy. Miasto próbowało ratować sytuację, tworząc oddziały przedszkolne w szkołach. Jednak to rozwiązanie nie przypadło do gustu rodzicom. Do oddziałów przy gimnazjach zapisali zaledwie 178 maluchów, nieco więcej - do utworzonych w szkołach podstawowych.

Podobnie było w innych miastach. Np. w Bielsku Podlaskim w takim oddziale wciąż jest 15 wolnych miejsc.

W Białymstoku rekrutacja uzupełniająca rozpocznie się na początku maja. Być może problem rozwiąże uchwała niedawno podjęta przez radnych. Dzięki niej pula miejsc powiększy się o miejsca w przedszkolach niepublicznych. Dostaną one dofinansowanie z miasta, ale za to wprowadzą opłaty na takich samych zasadach jak w przedszkolach publicznych. Wkrótce zostanie ogłoszony konkurs ofert.

Korzyści nie skusiły, dzieci trzeba dowozić

Miejsc dla najmłodszych zabrakło też w Łomży i Suwałkach. I choć rodzicom zaproponowano dogodne warunki, to woleli zapisywać dzieci do przedszkoli, a nie do oddziałów w szkołach.

Gazeta Współczesna

- Po zakończeniu 5-godzinnej podstawy programowej, dzieci będą mogły bezpłatnie uczęszczać na zajęcia dodatkowe - korekcyjne, języka angielskiego, ruchowe itp. - w wymiarze dwóch godzin dziennie - wylicza korzyści Kamil Sznel z Urzędu Miejskiego w Suwałkach. - Ponadto dzieci będą mogły spożywać posiłki w stołówce szkolnej.

Czy podczas rekrutacji uzupełniającej rodzice suwalskich maluchów zdecydują się na oddziały w szkołach, nie wiadomo. Podobnie w Łomży.

- Wolne miejsca są w przedszkolach nieco oddalonych od głównych osiedli. Trudno powiedzieć, czy rodzice zechcą tam dowozić dzieci - mówi Łukasz Czech z łomżyńskiego magistratu.

W sumie w Łomży jest jeszcze 170 wolnych miejsc, czyli teoretycznie problem może zostać rozwiązany - tak jak w Bielsku Podlaskim czy Augustowie. Tam do przedszkoli dostały się wszystkie dzieci, które zostały zgłoszone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna