Podczas ostatnich ulew zalała ponad 2 ha łąk Snarskiego. Ten sam los spotkał jego sąsiadów.
- Cała pasza zgniła, a teraz trzeba to wyzbierać - ubolewa pan Alfred. - W czwartek od samego rana dzwoniłem po urzędach i wszędzie musiałem czekać.
Dopiero około godz. 14 Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przysłał pracownika do przeczyszczenia jazu.
- To oni są odpowiedzialni za wykaszanie rzeki i udrożnianie jazu, ale nie widać, żeby na bieżąco coś robili - mówi Snarski.
- Posiadane finanse pozwalają nam wyłącznie na prace doraźne i nie stać nas na częstszą konserwację - tłumaczy Ryszard Kruszewski, kierownik białostockiego oddziału terenowego WZMiUW. - Ale również sami rolnicy często postępują lekkomyślnie, zaśmiecając rzekę. Podczas opadów to wszystko zaczyna płynąć i musi się gdzieś zatrzymać.
Pozostałe sprawy związane z regulacją rzeki Nereśl należą do Gminnej Spółki Wodnej "Jaskranka" w Knyszynie. Także jej władzom Snarski zarzuca, że nie robią nic, by uregulować rzekę.
- Podczas tych ulew jeszcze wyciągnęli zastawkę przy jazie i zaczęło się wylewać jeszcze bardziej - mówi zbulwersowany.
- Pracujemy prawidłowo - odpowiada Stanisław Rogalski, przewodniczący "Jaskranki".. - Musieliśmy wyjąć tę zastawkę i puścić wodę do rowu, inaczej jeszcze więcej poszłoby bokami - zaznacza.
Spółka co roku wykasza wszystkie rowy dopływowe przy rzece. Chciała zająć się też obsługą jazów, ale ten obowiązek jest przypisany WZMiUW.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?