Zarabiamy coraz więcej, ale czołówka kraju nam ucieka

Paweł Gieorgica profesor Uniwersytetu w Białymstoku

Białystok, jak całe Podlasie, przeżywa obecnie najlepszy okres rozwoju w swojej historii. Przede wszystkim dzięki dotacjom unijnym. Z rankingów widać, że mieszkańcy widzą znaczną poprawę jakości życia w stosunku do lat ubiegłych. Suche statystyki, a zwłaszcza sama wysokość płacy, tego nie odzwierciedlają.

To jednak wcale nie oznacza, że zbliżyliśmy się do średniej krajowej zarobków. Matematyka wykazuje bowiem, że w tym samym czasie przeciętna płaca w Polsce wzrosła o 1066 zł.

W rezultacie, o ile w marcu 2004 podlaskie średnie wynagrodzenie wynosiło blisko 86 procent średniej krajowej, to dziś nasza płaca to ok. 84 procent przeciętnej płacy w Polsce.

Te same statystyki pokazują, że stopa bezrobocia w marcu br. w woj. podlaskim wynosiła 13,3 proc. Zmniejszyła się nieco wobec lutego, ale ciągle (o 2 proc.) jest wyższa niż rok wcześniej. I, niestety, pod tym względem mamy wskaźnik gorszy niż średnia krajowa stopa bezrobocia, która w marcu 2010 wyniosła 12,9 proc.

Czy jest szansa na poprawę? Pierwszy kwartał tego roku przyniósł wzrost wartości produkcji sprzedanej podlaskiego przemysłu do 3 miliardów 810 mln zł. To poprawa o 6,7 procent w stosunku do danych z ubiegłego roku. Na tle kraju przyspieszenie to nie jest rewelacyjne - średni wzrost produkcji przemysłowej w Polsce to 9,4 proc.

Jest jednak coś na pocieszenie. Otóż, jeszcze w roku 2004 gorzej niż w podlaskim zarabiali mieszkańcy kujawsko-pomorskiego, lubelskiego i lubuskiego, łódzkiego i podkarpackiego. Natomiast lepsze płace niż mieszkańcy województwa podlaskiego mieli m.in. mieszkańcy województwa świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego.

Tymczasem obecnie przeskoczyliśmy zarobkowo ostatnie z wymienionych województw i tym samym zarabiamy najwięcej - przynajmniej - w Polsce wschodniej i północno-wschodniej.