Zarząd działa, a blok się sypie

Nie pozwalają nam na wgląd do dokumentów i nie wiemy, na co idą nasze pieniądze płacone w czynszu. Blok się sypie, trzeba uważać na głowę, a nikt nic z tym nie robi - mówi Teodor Sakowski, mieszkaniec bloku w Płocicznie koło Suwałk.

Czynsz ciągle rośnie

Swoje skargi skierował już na piśmie do sądu, a nawet do Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Od 2007 roku czynsz podnoszony był kilkakrotnie, nie wiadomo z jakich powodów, nie informują o przyczynach, tylko każą płacić - narzeka. - Zakupili i zużyli za dużo oleju opałowego. Mimo braku zgody wspólnoty, zniszczono szamba, przez co płacimy teraz 22,50 zł, zamiast 3,5 zł za msześc. ścieków. Nie dbają o estetyczne otoczenie budynku, już nie wspominając o jego stanie technicznym. To, co się u nas dzieje, przechodzi ludzkie pojęcie.

Teodor Sakowski opowiada, że jak był młodszy, sam dbał o to, aby przed blokiem panował porządek.
- Z żoną sadziliśmy kwiaty i kosiliśmy trawę - mówi. - Ale teraz nie mamy już na to sił. I przed blokiem jest bałagan.

Nic do gadania

Wspólnota kierowana jest przez zarząd. Wybierają go sami członkowie.
- Tak naprawdę, jest pewna grupka, która nawzajem się wybiera - uważa Teodor Sakowski. - Reszta lokatorów nie ma nic do gadania.
Sakowski uznał, że tylko sąd może rozstrzygnąć spory. Np. wypowiedzieć się, czy zarząd może utajniać dokumenty przed członkami wspólnoty, czy też nie.

Spotkają się w sądzie
Urszula Wasilewska, członkini zarządu, uważa zarzuty za bzdurne.
- Są po prostu bezpodstawne - zapewnia. - Być może biorą się z tego, że pan Sakowski, jako emeryt, ma zbyt dużo wolnego czasu.
Wasilewska liczy, że w sądzie wszystko zostanie jednoznacznie wyjaśnione.
Taką samą nadzieję ma Teodor Sakowski.
- Może sąd zrobi w końcu z tym porządek - mówi.