Drugi strażnik wlókł się z tyłu i ostro przeklinał uciążliwości wspinaczki. Zbliżali się do wierzchołka stromizny, gdy między drzewami pojawił się uzbrojony mężczyzna w zielonym, półwojskowym ubiorze.
- Stać! - zażądał.
W chwilę później padł pierwszy strzał, a po nim rozpętała się regularna kanonada. Kościński rzucił rower, zapominając o zawartości umocowanej do bagażnika teczki. Gdy znikał w najbliższych zaroślach, zdążył jeszcze zauważyć pędzących na złamanie karku strażników.
Tego samego dnia, 7 września 1950 roku, szef augustowskiej bezpieki, ppor. Feliks Czaplejewicz, był zmuszony zawiadomić swoich zwierzchników o kolejnym wyczynie "terrorystycznej bojówki WiN "Lota" i "Gabrysia", która zdobyła prawie dwa miliony złotych przeznaczone na wypłaty dla pracowników nadleśnictwa Rudawka. Pościg nie dał żadnych rezultatów.
Tyle lat w lesie
Znali puszczę jak własną kieszeń. Edmund Krysiuk - "Lot", wychowywał się w Krasnem, leśnej osadzie koło Lipska. Ojciec Eugeniusza Gołębiowskiego - "Gabrysia" był gajowym w Borsukach. Lata partyzantki też zrobiły swoje. To była nieustanna lekcja topografii, a egzamin zdawało się codziennie. Las chronił przed niemiecką żandarmerią, ratował, gdy okolice pacyfikowało NKWD, pozwalał umknąć przed obławami UB i KBW. Tak do wiosny 1947 roku, kiedy WiN-owski oddział "Wiernego", korzystając z ogłoszonej właśnie amnestii, postanowił złożyć broń.
"Lot" i "Gabryś" wrócili do lasu, gdy większość ich kolegów znalazła się w więzieniach i gdy w sfingowanych procesach zapadały kilkunastoletnie wyroki.
W Rubcowie mieszkał na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych Konstanty Kościński. Życiorys, jak na tamte czasy, miał wręcz idealny.
Urodził się w 1908 roku, ojca nie znał, matka pochodziła z wielkiej biedoty. Ożenił się wcześnie, uniknął służby w wojsku, do AK nie należał, gospodarował na niespełna dwóch hektarach, więc rozkułaczanie mu nie groziło.
Dla nowej władzy Kościński był swój. Jesienią 1947 r. wstąpił do PPR, potem automatycznie znalazł się w PZPR i nawet doczekał się awansu na sekretarza podstawowej organizacji partyjnej.
Od niego dowiedzieli się o pieniądzach dla pracowników nadleśnictwa. Nie byli tylko pewni, kiedy będzie przewożona gotówka. Dlatego w zasadzce czekali przez trzy dni.
Uciekali jak zające
Kościński pieniądze odebrał z banku w Augustowie. Konwojowali go dwaj, uzbrojeni w pepesze, strażnicy. Gdy padły pierwsze strzały, wszyscy uciekali w popłochu. "Leśni" zabrali gotówkę i zniknęli. Po godzinie pojawiła się milicja z Lipska, a następnie ubowcy z Augustowa. Zebrali kilkanaście łusek i był to ich jedyny sukces.
Na liście podejrzanych znalazł się Kościński. Potraktowano go jako wyjątkowo niebezpiecznego wroga, który podstępnie zdołał nawet wkraść się w szeregi rządzącej partii. Błyskawicznie zareagowała egzekutywa Komitetu Powiatowego w Augustowie. Wyrzucono Kościńskiego z PZPR, ponieważ nie tylko "miał łączność z bandą, lecz w dodatku banda była u niego dwanaście razy i nawet dniowała, o czym, choć powinien, nie zameldował ani w Partii, ani w PUBP". Dostał 15 lat więzienia.
Krysiuka i Gołębiowskiego ujęto dwa lata później. Obu skazano na karę śmierci. Wyroki zamieniono później na 15 lat więzienia. Odzyskali wolność pod koniec lat 50-tych. "Piorun", również uczestnik wyprawy po miliony, zginął w 1952 r. w potyczce z KBW.
Zdobytymi pieniędzmi "Lot" i "Gabryś" cieszyli się przez półtora miesiąca. W październiku ogłoszono wymianę waluty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?