Złapali się za głowy, gdy zobaczyli rachunki za ogrzewanie

Marian Luto dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych

Marian Luto dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych

W budynku ogrzewane były tylko lokale zamieszkane. W pustych grzejniki były pozakręcane. Ciepło mogło płynąć tam tylko z rur, które były w pionie, ale ich wyłączyć się nie da. Koszty ogrzewania były podzielone na wszystkich mieszkańców. Rachunek zależał od powierzchni zajmowanego lokalu. Były wyższe niż wcześniej z uwagi na ostrą i długą zimę.

Hotel stanowi majątek komunalny. W budynku mieszkało kilkadziesiąt rodzin, ale wszystkie zostały wysiedlone. Obiekt ma być dostosowany do potrzeb mieszkań socjalnych.

- Klucze oddałem już rok temu - opowiada Andrzej Krawczyk, jeden z byłych lokatorów. - A niektórzy wyprowadzili się jeszcze wcześniej.

Na poczet centralnego ogrzewania lokatorzy płacili zaliczki. Kilka dni temu otrzymali rachunki za cały sezon grzewczy i złapali się za głowy. - Często był zwrot pieniędzy, a teraz trzeba dopłacić. I to ile! W moim przypadku prawie tysiąc złotych - denerwuje się Alicja Jurewicz, kolejna lokatorka. - To niemożliwe, że sami zużyliśmy tyle ciepła.

Zdaniem byłych lokatorów, zarządca policzył im za ogrzewanie całego budynku.

- Mieszkania były puste, a i tak były ogrzewane, by nie uszkodziły się grzejniki - dodaje Andrzej Krawczyk. - To nas jednak nie obchodzi. Dlaczego mamy ponosić koszty zarządcy. To nie jest sprawiedliwe.

Lokatorzy poprosili o wyjaśnienia Zarząd Budynków Mieszkalnych, który administruje budynkiem.

- Nie zamierzamy płacić - zapowiadają ludzie. - Żądamy rozliczenia za rzeczywiście zużyte ciepło - mówią. - Jeśli ZBM nie rozliczy uczciwie, zgłosimy sprawę do prokuratury.