Łanczkowski, dzisiaj pracownik kancelarii Senatu RP, był w latach osiemdziesiątych jednym z czołowych działaczy "Solidarności" w Suwałkach. Po wprowadzeniu stanu wojennego ukrywał się. Wpadł w styczniu 1982 roku. Został na trzy miesiące internowany. Potem wyrzucono go z pracy w szkole z wilczym biletem. Ponieważ nigdzie nie mógł znaleźć zajęcia, wyemigrował do USA. Wrócił w latach dziewięćdziesiątych.
Łanczkowski skorzystał z obowiązującego prawa i wystąpił o odszkodowanie za represje w stanie wojennym. Maksymalnie mógł dostać 25 tys. zł.
- Honoru na pieniądze się nie przelicza - powiedział tymczasem przed sądem i zażądał wypłacenia mu symbolicznej złotówki.
Zdziwini sędziowie na to przystali.
- Choć w tym przypadku przysługiwałoby zapewne znacznie wyższe odszkodowanie -mówi sędzia Jacek Przygucki.
Wszyscy byli internowani, którzy dotychczas stawali przed suwalskim sądem domagali się jak najwyższych kwot. W jednym przypadku zapadła decyzja o odszkodowaniu w maksymalnej wysokości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?