Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany ginekolog oskarżony o branie łapówek

Izabela Krzewska [email protected]
Doktor Marek K. nie przyznaje się do winy. Nie chciał też wczoraj odpowiadać na żadne pytania. Za przyjecie łapówki grozi mu kara 8 lat więzienia.
Doktor Marek K. nie przyznaje się do winy. Nie chciał też wczoraj odpowiadać na żadne pytania. Za przyjecie łapówki grozi mu kara 8 lat więzienia.
Miał dostać w prezencie m.in. wyjazd do Australii.

Ordynator ginekologiczno-położniczego oddziału szpitala wojewódzkiego został oskarżony o przyjęcie 40 tys. zł łapówki od firmy farmaceutycznej. Wczoraj stanął przed sądem.

Przestępczy proceder miał trwać w latach 2001-2003. Według prokuratury, Marek K. pomagał firmie Johnson&Johnson w korzystnych dla niej rozstrzygnięciach przetargów na materiały i sprzęt medyczny. W tym celu podpisywane były fikcyjne umowy o dzieło. Lekarz zaprzecza jednak, że kiedykolwiek żądał pieniędzy za pomoc w przetargach, a gotówkę otrzymywał za rzeczywiste usługi wykonane na rzecz firmy, tj. wykłady i szkolenia dla ich pracowników. Twierdzi też, że forma podpisanej umowy pozwalała mu na jej realizację w dowolnym momencie.

Zasponsorowali mu wyjazd do Australii
Zdaniem radomskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo, wszystko to było próbą zatuszowania nielegalnych praktyk, a Marek K. przyjął łapówkę co najmniej 5 razy. Opiewała ona na kwotę od 3,4 tys. zł do 12 tys. zł. Po jego interwencji, szpital zakupywał określony sprzęt i materiały medyczne.

- Ale ja tylko raz byłem w komisji przetargowej - broni się były ordynator. - Poza tym i tak zarekomendowałbym te taśmy. Była to wówczas nowatorska metoda, a ta firma była jedynym oferentem - dodaje.

Chodziło o metodę leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu u kobiet. Lekarz najpierw użył taśm na próbę podczas operacji. Zadowolony z rezultatu namówił władze szpitala do ich nabycia.

W odczytanych materiałach ze śledztwa oskarżony przyznał, że, rzeczywiście, wyjazd do Australii wart 12 tys. zł zasponsorowała mu firma J&J. Wczoraj w sądzie zaprzeczył jednak wszystkiemu i odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.

Podejrzani pochodzą z całej Polski
Przeciwko Markowi K. świadczą zeznania pracowników firmy farmaceutycznej. - To wszystko kłamstwa, nigdy nie żądałem żadnych pieniędzy - mówił w czasie konfrontacji z Piotrem S., przedstawicielem handlowym rzeczonej firmy. Niedługo znów Marek K. będzie mógł się odnieść do słów Jacka S. Na kolejnej rozprawie sąd zamierza bowiem przesłuchać jego oraz dyrektora handlowego J&J Krzysztofa D. Marek K. nie wyklucza, że wtedy szczegółowo złoży wyjaśnienia.

Sprawa białostockiego ordynatora została wyłączona z innego wielowątkowego postępowania. Zarzuty postawiono bowiem aż 5 osobom, w większości pracownikom wspomnianej firmy z całego kraju. Według świadków, łapówki wpływały nie bezpośrednio na konta lekarzy, ale ich znajomych. Wynagrodzenie dotyczyło prac wykonanych na rzecz firmy, np. napisanie treści spotów reklamowych. Znajomi lekarzy zyskiwali na tej transakcji 10 proc. jej wartości.

Kolejna rozprawa za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna