- Przeprowadziliśmy takie badania dwa dni temu - informuje Wiesława Blusiewicz, kierownik suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Musimy jeszcze opracować wyniki, ale w przyszłym tygodniu na pewno przekażemy je zainteresowanej.
Wokół domu pani Pietrołaj znajduje się w sumie pięć turbin. Przy czym najbliższa oddalona jest zaledwie o 400 metrów.
- Od czterech lat, czyli od momentu uruchomienia farmy przeżywam piekło - twierdzi nasza Czytelniczka. - Huk jest tak duży, że trudno usiedzieć w mieszkaniu. Nie pomagają plastikowe okna. Dzieci wyniosły się już z domu, ale ja się nie wyprowadzę, bo nie mam dokąd.
Kobieta dodaje, że jest poważnie chora. Lekarze zalecają jej spokój.
- Jak mam nie stresować się, kiedy non stop żyję w hałasie? - pyta. - Nawet nie mogę wyjść na podwórko, żeby posiedzieć na świeżym powietrzu.
W lutym tego roku zwróciła się do inwestora, by rozwiązał problem.
- Nie wiem, co ma zrobić - dodaje. - Mnie to nie interesuje, ja chcę normalnie żyć. Jeśli nie ma innego rozwiązania, to niech zdemontuje te wiatraki i będzie spokój.
Firma RWE, bo ona jest właścicielem farmy odpowiedziała, że nie ma ku temu podstaw. Badania pomiaru nie wykazały bowiem, by hałas był przekroczony. Pietrołaj zwróciła się więc z prośbą o dokonanie pomiaru doWIOŚ-u. - Nie wierzę informacjom przekazywanym przez inwestora - mówi. - Wystarczy chwilę postać na podwórku, by zobaczyć, co się dzieje.
Czytelniczka zapowiada, że będzie walczyć o swoje. Jeśli interwencja służb ochrony środowiska nie będzie skuteczna, to nie wyklucza protestu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?