Jeśli nie potrafisz powstrzymać się od używania wulgaryzmów, a zamiast przecinka, używasz słowa na "k", lepiej uważaj. "Rzucanie mięsem" na ulicy może sporo kosztować. Tysiąc złotych mandatu na miejscu albo trzy razy tyle w sądzie. To jeszcze projekt, ale najprawdopodobniej już od przyszłego roku takie prawo zacznie obowiązywać.
Klnij a zbankrutujesz
Ministerstwo Sprawiedliwości w projekcie znowelizowanego kodeksu wykroczeń chce m.in. podnieść wysokość kar za używanie nieprzyzwoitych słów w miejscach publicznych. Policjant lub strażnik miejski będzie mógł wystawić za przeklinanie 1000-złotowy mandat. Obecnie maksymalna kara wynosi w takim przypadku 500 zł.
Jeśli nie przyjmiemy mandatu, sprawa trafi do sądu, a ten będzie mógł nałożyć grzywnę do 3 tys. złotych (obecnie 1500 zł).
Pozostaje pytanie - czy zaostrzone przepisy nie będą wciąż zbyt rzadko stosowane?
- W ostatnim półroczu 82 sprawy dotyczyły wykroczeń przeciwko obyczajności publicznej - informuje Mariusz Dmochowski, prezes Sądu Rejonowego w Łomży. - Stanowi to 5 proc. ogólnej liczby rozpatrywanych wykroczeń.
W skali roku to ok. 160 tego typu spraw. Nie ma szczegółowych statystyk, ile z nich dotyczy przeklinania.
Bogdan Rutkowski, komendant Straży Miejskiej w Łomży uważa, że stosowanie wysokich kar nie rozwiązuje problemu. W tym roku strażnicy wystawili zaledwie cztery mandaty za nieobyczajne wybryki (więcej było pouczeń) i jeden stricte za nieprzyzwoite słowa.
- Inaczej będziemy kwalifikować takie zachowanie np. na placu zabaw, czy podczas uroczystości religijnych, a inaczej w grupie podchmielonych osób - tłumaczy komendant. - Najczęściej mamy właśnie zbitki wykroczeń: spożywanie alkoholu w miejscu publicznym (w tym roku już ponad sto przypadków) i np. przeklinanie. Nie wszystko jest ujmowane w statystykach.
Językoznawca: popieram
Intencje ministerstwa dobrze rozumie profesor Uniwersytetu w Białymstoku dr hab. Irena Szczepankowska z Zakładu Współczesnego Języka Polskiego, chociaż wysokości kar za używanie wulgaryzmów uważa za przesadne.
- Skala takich zachowań jest w ostatnich czasach porażająca. Jesteśmy na nie narażeni zwłaszcza ze strony młodych ludzi - przyznaje. - To głównie kwestia wychowania, a karanie mandatami może być dodatkowym środkiem wychowawczym. Trzeba jednak zauważyć, że w pewnych miejscach, np. na stadionach, gdzie często ma miejsce nagromadzenie negatywnych emocji, tego typu zachowania są zrozumiałe. Z drugiej strony, czy wobec tego rodziny z dziećmi nie powinny przychodzić na mecze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?