Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

14-latka zaszła w ciążę. Jak sobie poradziła? [REPORTAŻ]

Urszula Ludwiczak [email protected]
Iwona marzy, by jej malutka jeszcze córeczka Hania miała prawdziwy dom i rodzinę. Na razie obie mieszkają w Domu Dziecka.
Iwona marzy, by jej malutka jeszcze córeczka Hania miała prawdziwy dom i rodzinę. Na razie obie mieszkają w Domu Dziecka. A. Chomicz
- Te dziewczyny są głodne uczuć - mówi Wojciech Kucerow. - I to sprawia, że gdy trafi się im chłopak zapewniający je o miłości, dają się na to nabrać.

Iwona, Marta, Kasia, Ola i Aneta. To młode matki, które teraz są pod opieką Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej "Dwójka" (dawny Dom Dziecka nr 2) w Białymstoku. Chociaż mają dopiero po kilkanaście lat, już mają swoje dzieci. 16-letnia Aneta aż dwoje - to mama urodzonych w lutym br. bliźniaków. 16-letnia Marta ma półtorarocznego synka, a 19-letnia Iwona to mama urodzonej półtora roku temu dziewczynki.

- Może do nas przyjść każda nieletnia dziewczyna, która jest w ciąży - mówi Wojciech Kucerow, dyrektor WPOW "Dwójka", która ma specjalny program dla nieletnich matek. - Przez ostatnie kilka lat przewinęło się ich około 30. To zazwyczaj nastolatki, które nie mają prawdziwego domu. Bo w każdym prawdziwym domu rodzice - nawet jak początkowo przerażą się ciążą małoletniej córki, i nawet wyrzucą z domu - to potem ją do tego domu z powrotem zgarną. I nie zostawią, bo im na to serce i sumienie nie pozwoli.
Nastoletnie macierzyństwo jest bardzo trudne. Z pięciu dziewczyn, które teraz są w "Dwójce", tylko trzy na co dzień opiekują się swoimi dziećmi.

Za młoda na matkę

Marta zaszła w ciążę gdy miała 14 lat. Nie mieszkała już wtedy z rodzicami, była w pogotowiu opiekuńczym i uczyła się w I klasie gimnazjum.

- Ojca dziecka znałam wcześniej około dwóch lat - opowiada. - Był starszy ode mnie o 4 lata. Ciąża była zaskoczeniem. Wystraszyła się i Marta, i jej 18-letni wtedy chłopak. Bo w grę wchodziło współżycie z nieletnią. - On miał nawet sprawę w prokuraturze z tego powodu - opowiada dziewczyna. - Moja mama jak się dowiedziała, że jestem w ciąży, przez pół roku się do mnie nie odzywała, choć wtedy już razem nie mieszkałyśmy. Ja też zdawałam sobie sprawę z tego, że na dziecko jest za wcześnie. Ale wiedziałam też, że muszę je urodzić.

Mimo ciąży Marta dalej chodziła do szkoły, ale z pogotowia trafiła do "Dwójki". Tu otrzymała wszelką pomoc, swój pokój, gdzie mogła szykować się do narodzin dziecka. - Bardzo pomagali mi też nauczyciele w szkole - zaznacza. - A gdy Kamil już przyszedł na świat, miałam przez kilka miesięcy indywidualne nauczanie.

Narodziny synka były wielką zmianą w życiu młodziutkiej Marty. - Było bardzo ciężko - przyznaje. - Musiałam zajmować się dzieckiem, jak każda matka, a nie korzystać z życia, jak każda dziewczyna w moim wieku. Nie było wychodzenia z koleżankami, na zakupy. I wiele nocy było nieprzespanych.

Do tego doszło rozstanie z ojcem dziecka. - Poznał inną dziewczynę i od tamtej pory już się z nami nie kontaktuje - mówi Marta. - Sama zajmuję się synkiem. Jest bardzo mądry, taki trochę rozrabiaka. Fajnie się chowa, jest tylko trochę alergiczny.
Nastolatka przyznaje, że choć dziecko jest jej wielkim szczęściem, to czasem sobie z macierzyństwem nie radzi. Popełniła parę błędów. Wtedy wkracza dyrektor.

- Jest jak ojciec, dużo rozmawiamy i wiem, że ma rację, że chce, abym wychowała to dziecko i abyśmy razem stąd wyszli - przyznaje. - Marzę o stworzeniu Kamilkowi prawdziwej rodziny i prawdziwego domu. Chcę znaleźć chłopaka, który nas zaakceptuje. Ale następne dziecko to będę miała najwcześniej za 10 lat.

Bez taryfy ulgowej

19-letnia dziś Iwona poznała ojca swego dziecka gdy miała 17 lat. Zakochała się, zaczęli współżycie.
- Myślałam oczywiście, że w ciążę nie zajdę. Zabezpieczaliśmy się zresztą prezerwatywą, ale okazała się nieskuteczna - opowiada. - Dość szybko zorientowałam się, że jestem w ciąży. Zrobiłam test, powiedziałam chłopakowi.

Iwona była wtedy już od kilku lat w "Dwójce". Trafiła tu z rodziny zastępczej. Była w grupie usamodzielnienia, która przygotowuje wychowanków domu dziecka do dorosłego życia. Uczyła się w szkole średniej. Gdy okazało się, że jest w ciąży, przeniosła się do pokoju dla matek z dziećmi. Przygotowywała się do porodu, ale nadal musiała chodzić do szkoły. Hania urodziła się jesienią.
- Miałam już skończone 18 lat - opowiada Iwona. - Mogłam decydować o sobie, opuścić placówkę. Ale zostałam. Dalej chodziłam do szkoły, nie miałam żadnej taryfy ulgowej.

W tym roku Iwona zdawała maturę. Jeszcze czeka na wyniki, ale dyrekcja placówki jest pewna, że poszło jej dobrze. Jeśli dziewczyna dalej będzie chciała się uczyć, może zostać w placówce, gdzie otrzyma dalsze wsparcie i pomoc. Ma też szansę na własne mieszkanie.

Iwona stara się być dobrą matką. Pokój jej i Hani jest pełen zabawek, ciuszki małej równiutko poukładane w szafie. Jak zajmować się dzieckiem, Iwona miała okazję nauczyć się już wcześniej, gdy opiekowała się siostrzenicą. Dlatego teraz z Hanią sobie nieźle radzi. Cały czas jest też w związku z ojcem dziecka. Wychodzą do niego na przepustki.

- Myślimy o ślubie, zamieszkaniu razem, stworzeniu Hani prawdziwej rodziny - mówi Iwona. - Ale ja na razie się uczę, może uda mi się dostać na studia. Mój chłopak nie ma stałej pracy. A posiadanie rodziny i domu to duża odpowiedzialność. Teraz, jak wychodzę do szkoły, mogę zostawić małą w placówce, nie martwię się też o to, co zjemy, o pieluchy, środki czystości czy ubrania. Takie potrzeby mamy tutaj zaspokojone.

Nie wszystkie zdają egzamin

Macierzyństwo nastolatek nie jest łatwe, zwłaszcza wtedy, gdy nie wyniosło się z domu odpowiednich wzorców. Wszystkie wychowanki domów dziecka łączy jedno: - Są głodne uczuć - mówi Wojciech Kucerow. - Jak taka dziewczyna trafi na chłopaka, który jej powtarza, że jest jedyna, niepowtarzalna, to czemu ma się na to nie nabrać? Tym bardziej, że często nie miały dobrych relacji z ojcem, więc każdy chłopak wydaje się im wspaniały.

A gdy chłopak chce dowodu miłości, dostaje. I na tym najczęściej się kończy, bo większość takich ojców nie utrzymuje żadnych kontaktów z dziećmi i ich matkami.

Te dziewczyny trzeba macierzyństwa nauczyć. - Pokazujemy im, jak stworzyć dom i rodzinę dla dziecka - mówi Wojciech Kucerow. - Dostają od nas wszechstronne wsparcie i pomoc, ale muszą zmienić swoje życie, dostosować się do nowych reguł i zasad.
Muszą z nastolatki stać się matką.

To dla niektórych bywa zbyt trudne. Wtedy "nadrabiają stracony czas", który minął, gdy były w ciąży i np. uciekają z placówki. - Dziecko zostaje u nas. Niektóre matki utrzymują z nim kontakt, inne nie - dodaje dyrektor. - Ale około połowy naszych dziewczyn dorośleje i staje się fajnymi mamami.

Niektóre imiona zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna