MKTG SR - pasek na kartach artykułów

3,50 zł za godzinę

Agnieszka Szakiel [email protected]
3,5 zł za godzinę pracy to w Grajewie stawka godziwa. W mieście, gdzie jedna czwarta mieszkańców nie ma pracy, nikt nie powie pracodawcy złego słowa.
3,5 zł za godzinę pracy to w Grajewie stawka godziwa. W mieście, gdzie jedna czwarta mieszkańców nie ma pracy, nikt nie powie pracodawcy złego słowa.
Grajewo. - Czy wzięliście więcej kanapek? Bo dziś pracujemy dłużej - te słowa najczęściej słyszeli pracownicy jednej z grajewskich firm. W mieście, gdzie stopa bezrobocia wynosi prawie 25 proc. i jest jedną z najwyższych w województwie, chętnych do pracy nie brakuje. Bezrobotni godzą się na niemal niewolnicze warunki.

Niewielki zakład produkcyjny szuka ludzi poprzez urząd pracy i ogłoszenia w gazecie. Nigdzie jednak nie wspomina, że pracownik nie dostanie żadnej umowy i będzie pracował miesięcznie 350 godzin.
- Pracując tam, czułam się gorzej od szczura - twierdzi jedna z byłych pracownic, pragnąca zachować anonimowość. - 14 godzin pracy dziennie w październiku w nieogrzewanym magazynie to przesada.
Grajewska firma istnieje na rynku od 11 lat. Właściciel nie potrafił jednak odpowiedzieć nawet na pytanie, ilu zatrudnia pracowników.
- Dokładnie nie wiem - mówi. - Kilkudziesięciu, może kilkunastu. Proszę rozmawiać z kadrami.
Na pytanie, jaki system pracy obowiązuje w firmie i jak długo pracują codziennie ludzie, zbywa nas:
- Różnie, w zależności od potrzeb.
Sprawami kadrowymi zajmuje się żona właściciela. Ona również nie chce z nami rozmawiać.
- Co w tym interesującego - denerwuje się.
Od byłych pracowników dowiedzieliśmy się, że w sezonie jesiennym na trzech zmianach pracuje około 70-80 osób. Większość bez żadnej umowy o pracę.
W rozmowie kwalifikacyjnej pracownicy są informowani o stawce podstawowej, jaka obowiązuje za godzinę pracy (3,50 zł) oraz o godzinach pracy. Mają pracować maksimum 10 godzin dziennie, ponieważ, zdaniem dyrektora firmy, "kobieta po ośmiu godzinach pracy nie jest wydajna". Rzeczywistość jest inna. Kobiety pracują po 12-14 godzin dziennie, mężczyźni - jeszcze dłużej. Każdy nowy pracownik tylko pierwszego dnia spędza w firmie 8 godzin, później czas pracy wydłuża się od 12 do 14 godzin.
- Nie byłam w stanie prowadzić normalnego życia - twierdzi jedna z byłych pracownic. - Po 12 godzinach pracy w nocy spałam przez cały dzień. Mąż, wracając późnym popołudniem z pracy, budził mnie. Robiłam kanapki i z powrotem wracałam do pracy. To było straszne.
Pracownicy nie korzystali z żadnego przywileju przysługującego przy pracy na zmiany, m.in. 48 godzin wolnych po przepracowanej nocy.
- Szłam do pracy na godz. 19, schodziłam o 7 rano. Wracałam do domu. W pracy musiałam się stawić o godz. 19 tego samego dnia - twierdzi jedna z kobiet. - W takim systemie pracowałam bez przerwy dwa tygodnie.
Byli pracownicy twierdzą, że normą w firmie było zaniżanie płac. Skrupulatnie notowali przepracowane godziny, aby później mieć jakiekolwiek podstawy do walki o swoje pieniądze. Szef firmy wprowadził też system przyznawania punktów za wydajność. Miał to być sposób motywacji do wydajniejszej pracy - więcej punktów to wyższa płaca.
- Punkty były skrupulatnie odnotowane, ale dodatkowych pieniędzy nie widzieliśmy na oczy - twierdzi jeden z mężczyzn.
Pracodawca karał też pracowników, oszczędzając w ten sposób.
- Na zebraniu dowiedzieliśmy się, że z powodu walających się w firmie pustych butelek po wodzie, nie dostaniemy już jej więcej. Każdy sam przynosił napój lub wodę.
Gdy kończy się sezon, w firmie zostaje garstka stałych pracowników. Aż do następnego roku, gdy w czerwcu zacznie się nowy nabór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna