57-latek był konserwatorem i palaczem. Zginął po tym jak spadł z 6-metrowej drabiny podczas ścinania gałęzi drzew.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w piątek wyrok, zgodnie z którym syn zmarłego ma otrzymać 40 tys. zł zadośćuczynienia. Nie uwzględnił jednocześnie odwołania sióstr mężczyzny, które żądały po 20 tys. zł.
Pełnomocnik kobiet przekonywał, że łączyła je z bratem bardzo silna więź. Sąd przyznał, że te relacje układały się bardzo dobrze, ale nie miały na tyle wyjątkowego charakteru, by przyznać zadośćuczynienie. Odrzucił też odwołanie ubezpieczyciela, który powołując się na zapisy umowy z gminą, kwestionował przyznanie synowi pieniędzy.
- Ojciec powoda był osobą stosunkowo młodą i był w zasadzie jedynym żywicielem rodziny - uzasadniała wyrok sędzia Beata Wojtasiak.
Do tragedii doszło w 2008 r. Mężczyzna nie miał uprawnień do pracy na wysokości. Mimo to dyrektorka zleciła mu wycinkę. Została za to prawomocnie skazana. Syn zmarłego może się domagać wypłaty rekompensaty od gminy prowadzącej szkołę lub od PZU.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?