Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

86-letnia pani Nina nie może wyjść z własnej posesji, ale urzędnicy twierdzą, że jest OK

A. Salnikow
A. Salnikow
Może zrobić furtkę do sąsiada i przechodzić przez jego podwórko. Taką radę bielscy urzędnicy dali 86-letniej pani z ul. Hołowieskiej, która skarżyła się, że po przebudowie ulicy nie może wyjść z posesji, a tym bardziej nie wjedzie tędy auto.

Jeden z urzędników powiedział, że nie mamy samochodu, więc po co nam wjazd - mówi Jerzy, syn pani Niny. - Przecież wiadomo, że czasem przywożony jest węgiel, drewno opałowe. Dotychczas był wjazd i korzystaliśmy z niego.

Remont ul. Hołowieskiej miał ułatwić życie jej mieszkańcom. Pani Nienie Pryzowicz uniemożliwił jednak kontakt ze światem.

Kobieta ma 86 lat, jest po wylewie i zawale. Porusza się tylko ze specjalnym balkonikiem. Po przebudowie ulicy na jej posesję nie wjedzie się nawet terenówką i trzeba mieć zdrowe nogi, by się tam dostać. Wszystko przez to, że wykonawca zrobił chodnik około pół metra niżej niż poziom wjazdu na posesję pani Niny.

- Podpieram się wózeczkiem, ale wychodziłam do ogródka, a nawet czasem do miasta po mniejsze zakupy - mówi pani Nina. - Ale teraz nie mogę wyjść za bramkę.

Co na to urzędnicy odpowiedzialni za przebudowę?

- Wszystko jest wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną - odpowiada Jerzy Bartoszuk, odpowiedzialny w urzędzie miasta za nadzór inwestycji, z którym spotkaliśmy się w obecności burmistrza. - Teraz właściciele posesji, według swojej woli, mogą obniżyć poziom wjazdu do poziomu chodnika, ale na własny koszt. Natomiast pani Ninie zrobimy przy bramce wejściowej stopnie pozwalające na bezpieczne wyjście z posesji. Nie będzie musiała ponosić z tego tytułu opłat.

Mogą zrobić jej również furtkę, by mogła wychodzić przez posesję sąsiada na ulicę...

Od burmistrza z kolei usłyszeliśmy, że ewentualnie 86-latka może się sądzić, tylko to potrwa. Ale chyba szybko się zreflektował, jak absurdalnie brzmią proponowane przez nich pomysły i dodał, że magistrat postara się rozwiązać ten problem.

Pani Nina w rozmowie z nami stwierdziła, że lepiej już byłoby, gdyby chodnika przy jej posesji w ogóle nie budowano. Przed przebudową go nie było. Zresztą pierwotny projekt inwestycji też go nie uwzględniał. Jak wytłumaczył nam Bartoszuk, został on dodany do projektu, bo pojawiła się możliwość otrzymania dotacji na inwestycję. Warunkiem było jednak, iż ulica musi posiadać chodniki po obu stronach. Niestety w tym miejscu poziom gruntu znacznie się obniża w kierunku rzeki. Poprzednie wjazdy były dopasowane do ukształtowania terenu, ale wykonawcy musieli zrobić chodniki i ulicę według ustalonego poziomu.

... No i wyszło, jak wyszło!

A co z tym może zrobić pani Nina?

- Jak czułby się gospodarz, gdyby musiał przechodzić przez cudzą posesję, mając własną bramkę wyjściową? - pyta retorycznie.

Dodatkowy stopień przy bramce poruszającej się z balkonikiem staruszce też niewiele pomoże. I dalej nierozwiązany pozostaje problem wjazdu. Sądzić się i wykłócać w urzędach nie ma siły.

Poza tym o taki chodnik nie prosiła!

Dzień po naszej interwencji w urzędzie otrzymaliśmy informację, iż wkrótce nad problemem pani Niny pochylą się pracownicy magistratu, projektant i wykonawca, oraz inspektor nadzoru budowlanego.

...Może coś wymyślą mądrego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna